W ubiegłym roku zdobyłem dla swojej hodowli kilka interesujących gatunków ryb, o których już dawno marzyłem. Były wśród nich bardzo niepozorne, łudząco podobne do naszego kiełbia, glonojady (Gyrinocheilus aymonieri). Rybki z rodzaju Gyrinocheilus żyją w wodach słodkich południowo-wschodniej Azji. Wszystkie egzemplarze tych ryb hodowane w akwariach pochodzą z importu, gdyż jak dotąd nie udało się rozmnożyć ich w niewoli. Szkoda, bo jest to jeden z nielicznych gatunków oddających nieocenione usługi miłośnikom roślin wodnych. Wiemy doskonale, jakie kłopoty sprawiają w hodowli roślin glony; walka z nimi od lat zajmuje wielu akwarystów. Różne reklamowane środki chemiczne nie tylko, że nie spełniają zadania, ale są wręcz szkodliwe dla ryb i roślin. Już nieco lepiej sprawują się na tym polu ryby żyworodne i ampularie. Filtrowanie wody przez torf daje pewne rezultaty, ale tylko do czasu, a w razie inwazji glonów, spowodowanej nadmiernym nasłonecznieniem lub zbyt silnym światłem sztucznym, wszystkie te metody zawodzą. Dlatego też z pewnym niedowierzaniem słuchałem opowiadań o tym, jak to glonojady utrzymują w czystości duże zbiorniki z gęstą obsadą roślin. Moje ryby umieściłem w dużym zbiorniku o poj. 180 l, wraz z ziemiojadami i Herotilapia multispinosa. Obsadę roślinną stanowiły dorodne egzemplarze żabienicy (E.major). Na początku były bardzo nerwowe, poruszały się, w dziwny sposób, tak jakby przeskakiwały z jednego końca akwarium na drugi, unosząc się w czasie skoków dosyć wysoko nad dnem zbiornika. Wkrótce przekonałem się, że jest to jeden ze sposobów przemieszczania się w akwarium, gdyż ryby te nie pływają tak jak gatunki pelagiczne, a większość czasu spędzają na dnie zbiornika i liściach roślin wodnych poszukując glonów. Gdy przyjrzałem się im uważnie, jeszcze w woreczku polietylewym ogarnęła mnie niepewność czy uda mi się te rybki w ogóle wykarmić, myśl taka nasunęła mi się po dokładnym obejrzeniu ich pyszczków, które w niczym nie przypominały pyszczka rybiego. Otóż otwór gębowy i wargi tych niezwykłych rybek – to duża przyssawka umieszczona w miejscu gdzie „normalnie” ryby mają pyszczek. Wewnętrzna część przyssawki przekształcona jest w ostrą tarkę, połączoną drobniutkimi kanalikami z przewodem pokarmowym i układem ssącym. Ta niezwykła budowa otworu gębowego pozwala rybie na przyssanie się lo szyb akwarium, do podwodnych roślin i kamieni; często można zauważyć, że rybki odpoczywając chwilę zwisają swobodnie na szybie. Można też zauważyć, że ryby te odżywiają się glonami, które są ścierane na miazgę i wchłaniane przez kanaliki. Nie mogą one jednak pobierać pokarmu w innej postaci, np. tubifexu, gdyż nie mają możliwości połkniejcia go. Dzięki takiej przyssawce ryba może przyssać się do szyb zbiornika lub kamieni i w krótkiej chwili odpoczynku swobodnie zwisać, a otworki nadskrzelowe zapewniają swobodny przepływ wody przez skrzela. Samo odżywianie się glonami czyli „czyszczenie akwarium i roślin” odbywa się w ten sposób, że ryba bezustannie pracując pyszczkiem posuwa się małymi jakby kroczkami naprzód i spowrotem, ale cała droga przedstawia się w postaci falistego ściegu. Tak samo odbywa się czyszczenie szyb. Jednym słowem, w tym czasie ryba przypomina maszynkę do strzyżenia trawy. Z moimi glonojadami przeprowadzałem rozmaite doświadczenia np. obserwowałem ich „chodzenie” za pomocą twardych płetw piersiowych po dnie pozbawionym piasku, lub też sprawdzałem ich możliwości w zjadaniu glonów. W tym celu specjalnie naświetlałem osobny zbiornik silną żarówką, zaszczepiając różne „najzłośliwsze” glony na roślinach, ryby jednak wychodziły z każdej próby zwycięsko, np. w ciągu kilku godzin likwidowały niebieskozielony kożuch szczelnie otulający jak pajęczyna doświadczalną żabienicę, a glony nitkowate, które zmieniają liście roślin wodnych w kawałki zielonego pluszu, to ich najlepszy przysmak. Ryby te stanowią u mnie swoiste pogotowie i gdy któraś roślina pokryje się glonami, wyrywam ją i na noc umieszczam w akwarium z glonojadami, aby rano wyjąć zupełnie czystą, świeżutką. Z moich obserwacji wynika, że ryby te „pracują intensywnie” w dzień i w nocy. Skład wody jest im całkowicie obojętny, doskonale czują się w wodzie twardej i miękkiej, kwaśnej i obojętnej. Odpowiada im temperatura w granicach od 24 – 30°C. Trochę dziwne jest również ich zachowanie się w akwarium. W zasadzie ignorują one obecność innych ryb, żyją swoim życiem. Jednakże po dłuższym przebywaniu w jednym akwarium obierają sobie rejony, w których często przebywają, np. pod ulubionym korzeniem i miejsca te są bardzo rzadko zmieniane. Ich obojętność wcale nie oznacza całkowitej bierności, kilka razy zauważyłem jak ciekawski ziemiojad, który natrętnie przyglądał się odpoczywającemu glonojadowi, był przez niego odpędzany w śmieszny sposób, po prostu glonojad wyskakiwał „całował ziemiojada w nos” i wracał z powrotem, a duży natręt po takim zabiegu szybko oddalał się. Dorosłe glonojady podobno nie dopuszczają innych do swoich rejonów, natomiast młode tylko od czasu do czasu gonią się w gąszczu roślin. Na koniec chciałbym jeszcze dodać kilka ciekawostek. Otóż ryby te są niezwykle zwinne i szalenie trudno je wyłowić, zwłaszcza z akwarium, w którym oprócz roślin znajdują się korzenie i kamienie. Dlatego, aby nie niszczyć wnętrza do wyłowienia ich używam podstępu. Zanurzam w akwarium dużą zieloną siatkę, wewnątrz której przymocowany jest liść pokryty glonami. Po upływie kilku minut rybki wyczuwają obecność glonów i zawzięcie ich szukają, szybko też trafiają do siatki i przystępują do intensywnego czyszczenia. W tym momencie szybkim zdecydowanym ruchem wyjmuję siatkę wraz z rybami. Teraz jeszcze kilka uwag o żywieniu: oprócz glonów ryby zjadają parzone liście sałaty i szpinaku, płatki tetra-minu, różne obumierające cząstki roślin, płatki z kiełków pszenicznych, chętnie jedzą również pokarm roślinny, zawierający białko soji. Na podstawie moich obserwacji doszedłem do wniosku, że glonojady hodowane w akwarium nie dają się absolutnie oswoić, na stukanie w szybę reagują „skokami” i ucieczką. Jednakże praca, którą te ryby wykonują jest dla hodowcy bezcenną pomocą i chyba nie ma przesady w tym, że nazwę te rybki prawdziwym skarbem akwarysty.