Szczupaczek żyworodny należy do ryb, którym stale grozi zniknięcie z hodowli domowych; odnosi się to nie tylko do akwarystyki rodzimej, ale i zagranicznej. Przez dwadzieścia lat, w okresie 1940-1960, można go było szukać w Europie z przysłowiową świecą w ręku i dopiero po tym czasie zaczęły pokazywać się sporadycznie pojedyncze pary, przywożone z Ameryki. Dużego importu szczupaczka żyworodnego akwaryści nigdy nie doczekali się, ze względu na trudności żywieniowe. Ani importerzy, ani detaliczni sprzedawcy nie chcieli ryzykować większych zakupów, z obawy przed brakiem pokarmu – gatunek ten odżywia się bowiem głównie rybami. Ten problem zaważył też na niejednej hodowli domowej. Dopóki „baza pokarmowa” (głównie w postaci pawich oczek) funkcjonuje prawidłowo – ze szczupaczkami żyworodnymi nie ma kłopotów, ale jeśli się wyczerpie, skutki nie dają na siebie długo czekać. Taka jest prawda o tej rybie. Innych problemów z nią nie ma. Aby więc nie dopuścić do strat, trzeba stworzyć, jak już powiedziałem, wystarczającą bazę pokarmową. W amatorskiej hodowli wystarczą do tego dwa średniej wielkości akwaria, każde obsadzone co najmniej dwudziestoma dojrzałymi samicami pawich oczek i kilkoma samcami. Żeby uniknąć kanibalizmu wśród ryb, trzeba zadbać o rozwój roślinności. W razie potrzeby można akwarium przedzielić w poprzek siatką z tworzywa sztucznego o tak dobranych oczkach, żeby narybek mógł ujść przed rodzicami do bezpiecznej strefy. W miarę możności dobrze jest uruchomić trzecie akwarium, jako wychowalnię narybku. Warto tu jeszcze zwrócić uwagę, że szczupaczki żyworodne nadają się wyjątkowo dla tych osób, które prowadzą racjonalną hodowlę pawich oczek – opierając się na zasadach genetyki. Przy wprowadzaniu nowych linii konieczna jest tam wielokrotna selekcja materiału pozyskanego z kolejnych pokoleń. Giną wtedy bezużytecznie setki wyrośniętych ryb, gdy tymczasem można by je zużytkować na karmę dla szczupaczków. Belonesox beLizanus pochodzi z Ameryki Środkowej; zamieszkuje wody południowego Meksyku, Gwatemali, Hondurasu aż po Nikaraguę. Nazwa rodzajowa Belonesox utworzona jest z połączenia dwóch wyrazów: Belone – co znaczy ostrze strzały i Esox – szczupak. Nazwa gatunkowa pochodzi od miasta Belize, dawnej stolicy Hondurasu Brytyjskiego, lub rzeki noszącej tę samą nazwę. Szczupaczek żyworodny jest dużą rybą: samiec osiąga 12, samica natomiast aż 20 cm długości. Dzięki tym rozmiarom zajmuje drugie miejsce wśród znanych przedstawicieli karpieńców żyworodnych, zaraz po trzydziestocentymetrowym czworooku (Anableps TetrophThalmus). W akwarium, szczególnie przy złym karmieniu, zwykle nie osiąga tej wielkości.
Rysunek wykonany przez autora
Ponieważ stado hodowlane powinno składać się z 3-6 osobników (na jedną samicę przypadają co najmniej 2 samce), to i akwarium musi być odpowiednio duże, o pojemności najmniej 120 I. Obsadzamy je roślinami szerokolistnymi, np. kryptokoryną i żabienicami. Na powierzchnię dajemy (koniecznie) kilka paproci pływających. W egzotarium sosnowieckim trzymałem te ryby w wodzie lekko twardej, z domieszką soli kuchennej (2 łyżeczki na 10 litrów); wartość pH wynosiła 7-7,5, temperatura w granicach 25-30°C. Nawet krótkotrwały spadek ciepłoty do 20°C był dla tego gatunku bardzo szkodliwy. Sprawę pokarmu trzeba omówić szerzej, gdyż stwierdzenie, że szczupaczki żywią się głównie małymi rybkami, byłoby zbytnim uproszczeniem. Wylec zaraz po urodzeniu, ma długość 15-2 mm, a więc jest bardzo duży i dlatego może przyjmować na początek oczlik średniej wielkości rozwielitki i świeżo urodzone pawie oczka. W drugim tygodniu chwyta już larwy komarów. Przestrzec jednak muszę przed zbyt wczesnym podawaniem tych larw, gdyż w wielu przypadkach kończy się to uduszeniem młodych rybek. W miarę czasu podajemy coraz większe pawie oczka. Dojrzałe szczupaczki zjadają dziennie średnio 4 sztuki tych ryb. Przy wyłącznym jednak karmieniu pawimi oczkami obserwuje się spadek płodności i lekkie charłactwo u następnych pokoleń szczupaczków. Dlatego zaleca się także podawanie młodziutkiego narybku krajowych gatunków, jak słonecznicy, jelca, uklei, piekielnicy i innych, a dodatkowo larwy ważek, kijanki i małe dżdżownice. Żeby chociaż częściowo wyrównać niedobór składników mineralnych i witamin w organizmie szczupaczków żyworodnych – uciekałem się do starego i wypróbowanego sposobu: karmiłem doniczkowce breją owsianą z dodatkiem Vitaralu, następnie doniczkowce podawałem pawim oczkom i te z kolei, zaraz po najedzeniu się, dawałem szczupaczkom. W opisie wygląda to dość skomplikowanie, ale w praktyce nie nastręcza trudności. Belonesox belizanus poluje na ryby „ze skoku” lub „z podejścia”. W pierwszym przypadku napastnik siedzi spokojnie w gąszczu roślin i obserwuje najbliższy rejon. Jeśli tylko dostrzeże ofiarę odpowiedniego rozmiaru, przepływającą w pobliżu, rzuca się na nią błyskawicznie, jednym skokiem, i połyka. Tak polują przede wszystkim duże i ciężkie samice. Podejście natomiast polega na „bezszelestnym” skradaniu się do ofiary; trwa ono nieraz dość długo. Jeśli szczupaczek da się ponieść nerwom, to „klasyczne” polowanie zamienia się w chaotyczną gonitwę, która często kończy się dla niego silnym uderzeniem o szybę. Ofiara jest połykana natychmiast, 0 ile da się schwytać od strony głowy; przy chwycie w poprzek ciała musi być przedtem ustawiona wzdłuż pyska napastnika, obojętne – głową, czy ogonem do przodu. Obok pawich oczek Belonesox belizanus zjada także wszelkie inne ryby akwariowe, odpowiednich rozmiarów. Stadko hodowlane powinno składać się w 60-70% z samców, wtedy czują się raźniej i bezpieczniej. Miałem przypadki, kiedy samica tak silnie napastowała partnera, że ten stale przesiadywał pod osłoną roślin, a po kilku tygodniach zginął. Takie kłopoty zdarzają się najczęściej przy zestawieniu samicy z jednym samcem. Dobre stadko powinno zatem mieć 1 samicę i 2 samce lub 2 samice i 4 samce itd. W okresie godów samiec wyzbywa się bojaźni i zaczyna „obtańcowywać” partnerkę, starając się wywabić ją z gęstwiny roślin. Gdy uda mu się wyprowadzić samicę na wolną przestrzeń, okrąża ją wielokrotnie, próbując kopulacji. Dzieje się to wszystko w szybkim tempie i dlatego sam akt kopulacji jest trudny do zauważenia. Okres ciąży jest długi i wynosi 35-42 dni, w zależności od temperatury wody i intensywności karmienia. Od tego ostatniego czynnika zależy też liczba młodych. Samica rodzi średnio 30 do 60 sztuk narybku. Bardzo często pod koniec porodu wydala z siebie kilka lub kilkanaście niezapłodnionych jaj. Są one nieco mniejsze od ziarna grochu i mają żółtą barwę. Samice trzymane bez samców również wydalają ikrę, ale nie rodzą; ikry jest wtedy oczywiście więcej. Jestem skłonny przypuszczać, że samice gatunku Belonesox belizanus nie potrafią magazynować przez dłuższy czas pakietów z plemnikami, tak jak to obserwuje się np. u Xiphophorus helleri. Jak wiadomo, u tego gatunku samica raz zapłodniona może urodzić zdrowe potomstwo wielokrotnie, będąc w całkowitym odosobnieniu. Rodzice nie zjadają wylęgu, ale na jego życie dybie starsze rodzeństwo, urodzone w poprzednich miotach. Z tego powodu lepiej jest wyławiać narybek i przechowywać go w oddzielnych lęgnikach. Poród odbywa się zwykle w godzinach popołudniowych i przeciąga do nocy. Samica stoi wtedy tuż pod powierzchnią wody. Zaraz po urodzeniu młode osobniki skaczą ku powierzchni, by napełnić powietrzem pęcherz pławny. Tam też pozostają nieruchomo do rana. Następnego dnia rozpoczynają łowy na rozwielitki lub świeżo urodzone pawie oczka. Po 7 tygodniach osiągają 4 cm długości. Płeć odróżnić można po 6-7 miesiącach. Jeśli w tym czasie ryby pozostają ze sobą razem – następuje zbyt wczesne zapłodnienie i w konsekwencji wstrzymanie rozwoju młodych samic. Narybek ma odmienne ubarwienie od ryb dorosłych; wzdłuż ciała od pyska do nasady płetwy ogonowej biegnie szeroki czarny pas, który przydaje mu dużo uroku. Niestety, po miesiącu ubarwienie młodzieżowe zanika. Zmianę barwy obserwować też możemy u dorosłych egzemplarzy: występuje ona w porze nocnej oraz w stanie podniecenia. W takich przypadkach dolna część ciała pokrywa się głęboką czernią. Na zakończenie warto wspomnieć, że wśród dorosłych ryb zdarzają się niekiedy egzemplarze o łukowato wykrzywionych szczękach. Pysk w tym przypadku nie domyka się na całej swej długości i pokarm może być schwytany tylko końcową jego częścią, najbardziej wysuniętą do przodu. Najprawdopodobniej powodem deformacji pyska jest rachityzm, wywołany niedoborem pokarmu i brakiem słońca. Podobne objawy obserwowałem u niektórych ptaków i krokodyli hodowanych w ogrodzie zoologicznym.