Jego postać znana jest milionom akwarystów na całym świecie. Czerwony neon, paletka brązowa, 6 gatunków pielęgnic, w sumie zaś około 20 gatunków ryb, a nawet jeden nowy rodzaj ryb kąsaczowatych – związane są z jego nazwiskiem. Także Cryptocoryne axelrodii czy Cryptocoryne evelinii (imię małżonki) zawdzięczają swoje odkrycie działalności poszukiwawczej te go propagatora akwarystyki i czołowego, a przy tym największego pod względem ilości wydanych publikacji akwarystycznych i przyrodniczych, edytora w Stanach Zjednoczonych Ameryki. Dr Herbert R. Axelrod wraz z małżonką bawił w Polsce w dniach od 17 do 22 października 1977 roku, biorąc udział w „Tygodniu Akwarysty” i IV Międzynarodowym Sympozjum Akwarystycznym w Wiśle; zorganizowanym przez Zarząd Główny Polsidego Związku Akwarystów. Państwo Axelrod przylecieli do Polski głównie dla spotkania się z akwarystami europejskimi w Wiśle i poznania akwarystów z naszego kraju, emocjonalnie jednak z pewną dozą niekłamanego wzruszenia wizytowali nasz kraj, mając na uwadze fakt, iż dziadek i rodzice H. R. Axelroda jeszcze przed I wojną światową mieszkali w Polsce. I chociaż, dziś 50-letni, H. R. Axelrod urodził się w Stanach Zjednoczonych, dokąd emigrowała jego rodzina, ze swego dzieciństwa pamięta wiele elementów mających bezpośredni związek z Ojczyzną jego przodków. Czasem są to polskie zdania czy słowa poprawnie nawet teraz wymawiane, chociaż może nie wszystkie nadawałyby się do zacytowania, kiedy indziej – wspomnienia związane z polską kuchnią babci, w której m. in. królowała kiszona kapusta. Stąd też owej polskiej kuchni H. R. Axelrod szukał wszędzie: w Warszawie, Łodzi, Tychach czy Wiśle. Rodzina pochodziła z Dęblina (Iwangorodu – jak z czasów carskich zapamiętano w Ameryce). Dziadek był skromnym krawcem pochodzenia żydowskiego. Brał nawet udział w wojnie rosyjsko-japońskiej na początku naszego wieku. Rodzina była liczna, jak to bywało u ludzi ubogich. Doświadczyła martyrologii obu wojen i nawet nazwisko Axelrod znalazło się na jednym z pomników ofiar faszyzmu w Pradze. Liczni krewni w Polsce także prawdopodobnie zginęli w czasie okupacji hitlerowskiej. Ojciec już w Ameryce został profesorem matematyki. Początkowo zainteresowania Herberta R. Axelroda daleko odbiegały od barwnego świata akwarium. Z wykształcenia jest matematykiem i lekarzem medycyny. Jego praca doktorska łączyła elementy tych obu dyscyplin nauki, w aspekcie rozważań teoretycznych. Badawcze prace i doświadczenia laboratoryjne z zakresu medycyny, doświadczenia mikrobiologiczne przeprowadzane m. in. na organizmach ryb akwariowych – doprowadziły H. R. Axelroda do zwrócenia uwagi na sprawy akwarystyki. Z czasem dziedzina ta stała się podstawowym kierunkiem jego zainteresowań zawodowych. Założone przez Herberta R. Axelroda przedsiębiorstwo wydawnicze Tropical Fish Hobbyst Publications – T. F. H. – w 1977 r. obchodziło swoje 25-lecie, jako największe wydawnictwo na świecie, publikująca książki o zwierzętach. 25 lat działalności wydawniczej T.F.H. to około 1000 tytułów wydanych książek, wśród których około połowa to pozycje związane z akwarystyką. Wydawany przez T.F.H. miesięczinik „T.F.H. Magazin” posiada na całym świecie 45 tysięcy stałych prenumeratorów! Encyklopedia ryb akwariowych, stale uzupełniana o nowe informacje i fakty, uważana jest za najbardziej pełne kompedium informacji na temat ryb hodowanych w akwariach. T.F.H. posiada 12 redakcji (wydawane są także książki dla osób, interesujących się psami, kotami, ptakami, owadami, muzyką itd.). W redakcji opracowującej publikacje akwarystyczne pracuje 6 wysoko wykwalifikowanych fachowców. Ogółem T.F.H. zatrudnia około 80 pracowników, przy czym cały proces wydawniczy związany z publikacją książki, od jej redakcji do druku i oprawienia, powstaje ha miejscu. Warto jeszcze podkreślić, że pod względem szaty graficznej i jakości publikowanych zdjęć książki wydawane przez firmę H. R. Axelroda nie mają sobie równych. Podziw budzić też może różnorodność i obszerny zakres tematyki wydawniczej.. Do autorów drukujących swe prace u Axelroda należą czołowi specjaliści z całego świata. Również fotografie ryb zamieszczane w książkach i czasopiśmie są autorstwa najlepszych fotografików z wielu krajów, od Stanów Zjednoczonych, poprzez RFN, CSRS, W. Brytanię do ZSRR. Należałoby wyrazić tu życzenie, aby i polskie nazwiska mogły znaleźć się w tej plejadzie autorów współpracujących z T.F.H. W Warszawie państwo Axelrod zachwyceni byli Starym Miastem, artystycznymi wyrobami Cepelii, bigosem w restauracji serwującej staropolskie dania. Oczywiście odwiedzili niektóre sklepy akwarystyczne. Otrzymały one wysoką ocenę H. R. Axelroda, szczególnie mały sklepik „Sumatra” na ul. Marymonckiej. W. „Egzotyce” na ul. Nowy Świat H. K. Axelrod – zamiast interesować się rybami – większą uwagę zwrócił na gołębie. I tu okazało się, że znakomicie się na nich zna! Długa konwersacja z właścicielem sklepu, który po wojnie prowadzi swoją działalność już ponad 30 lat, p. A. Bernhardtem była tego najlepszym dowodem.
Od dr Herberta R. Axelroda 20 X 1977 Wisła
Drodzy przyjaciele ryb!
Specjalne życzenia dla czasopisma „Akwarium” Jestem szczęśliwy, że mogłem powrócić do ojczyzny moich rodziców.
(-) Herbert R. Axelred (Dęblin-Iwangorod)
Chopinowski koncert Reginy Smędzianki w dworku Chopinów w Żelazowej Woli to osobny rozdział wzcuszeń artystycznych pp. Axelrodów w czasie pobytu w Polsce. Potem serdeczne spotkanie ze znajomym, poznanym w Stanach Zjednoczonych, ichtiologiem, dziekanem Wydziału Uniwersytetu Łódzkiego prof. dr T. Penczakiem oraz z autorem polskiej książki akwarystycznej dr H. Jakubowskim, dalej spektakl w Teatrze Wielkim w Łodzi – to kolejny etap pobytu w naszym kraju Tutaj należy jeszcze poruszyć sprawę pasji hobbystycznej Herberta R. Axelroda. Jak sam mówi: „akwarystyka to mój zawód, który mnie interesuje na tyle że chcę go wykonywać jak najlepiej. Moje hobby, miłość moja to – muzyka!” Kiedy miał 3 lata rozpoczął naukę gry na skrzypcach. Obecnie jest swego rodzaju wirtuozem tego instrumentu. Na przykład z naszą doskonałą skrzypaczką p. Wandą Wilkomirską H. H. Axelrod grał u siebie w domu dla przyjemności utwory Szymanowskiego, Wieniawskiego i Karłowicza, których muzykę po prostu uwielbia. Posiada ogromną kolekcję (ponad 5 tys.) płyt z nagraniami utworów; skrzypcowych w wykonaniu najlepszych artystów. I to jest właśnie jego główna pasja i miłość! Zna czołowych skrzypków świata. Specjalnie jeździ na Konkursy im. P. Czajkowskiego do Moskwy, by słuchać młodych interpretatorów. Wiele ciepłych słów wypowiedział na temat konkursów im. H. Wieniawskiego w Poznaniu. Nas jednak interesują wypowiedzi Herberta R. Axelroda związane z akwarystyka. Według niego rozwój akwarystyki w krajach socjalistycznych (zna ruch akwarystyczny w NRD, CSRS, ZSRR – teraz poznał w PRL) jest szalenie dynamiczny. Źródeł tego dopatruje się w tym, że w naszych krajach mamy stosunkowo małe możliwości importu ryb i roślin wodnych bezpośrednio z ich środowisk naturalnych, co stwarza konieczność i dążenie akwarystów do ich stałego rozmnażania. Na Zachodzie (także w Europie) wygodniej jest importować ryby, są one wówczas o wiele tańsze bo np. neony kosztują tylko 1 cent za sztukę, w przesyłkach z Ameryki Południowej, podczas gdy u hodowców, mając na uwadze trud poświęcony rozmnażaniu ryb, rybka ta kosztowałaby około 1 dolara. Stąd akwarystyka na Zachodnie nosi znamiona zainteresowań traktowanych jako zwykłe hobby, zaś w krajach socjalistycznych stosunek do niej jest bardziej poważny, naukowo i fachowo dobrze podbudowany. Akwarystyka w krajach socjalistycznych wg H. R. Axelroda odnotowuje znaczne sukcesy hodowlane, wnosząc wiele nowego do poznania biologii, etologii i ekologii ryb akwariowych. Na sympozium akwarystycznym w Wiśle H. R. Axelrod omówił i pokazywał na przeźroczach nowe pielęgnice z jeziora Malawii w Afryce. Wydaje się, że aktualnie ryby te stanowią obiekt jego głównych zainteresowań i studiów. Warto podkreślić, że H. R. Axelrod każdego roku organizuje ekspedycje w różne miejsca na świecie (Ameryka Południowa, Afryka, Azja), które mają na celu odkrywanie dla potrzeb akwarystycznych nowych gatunków ryb i roślin, a co najciekawsze – ekspedycje te nigdy nie wracają z pustymi rękoma. Dodatkowym bagażem takich wypraw jest gromadzenie informacji o charakterze naukowym, tysiące fotografii, oraz liczne okazy żywych ryb i roślin. Jeszcze 7 lat temu przywożone okazy aklimatyzowane były i studiowane na farmie (GULF Fish Farm), będącej własnością Axelroda. Istnieje ona do dziś, ale sprzedano ją z uwagi na rozrastanie się firmy T.F.H. i brak możliwości koordynowania pracy w dwóch płaszczyznach. O rozmiarach i skali tego gospodarstwa rybackiego o ukierunkowaniu akwarystycznym niech świadczą następujące liczby: 1200 ha powierzchni, około 200 basenów na wolnym powietrzu, o rozmiarach 30 x 8 x 3 (głębokość) metrów, gdzie temperatura wody wynosi 23°C, 400 zbiorników akwariowych w cieplarniach! Na farmie tej rozmnażano i rozmnaża się ryby, które sprowadzane są z różnych stron świata. Odbywają się tam praktyki studenckie; także studentów zagranicznych (Australia, Brazylia). Prowadzi się różne doświadczania i prace badawcze. I wszystko to zapoczątkował jeden człowiek – był nim Herbert R. Axelrod. W jego obecnym działaniu wydatnie pomaga mu żona – Evelyn, bez której współpracy sprawna organizacja firmy trudna byłaby do pomyślenia. Na marginesie pobytu Herberta R. Axelroda w Polsce warto jeszcze odnotować, że zachodni, ale nie tylko, akwaryści biorący udział w Sympozjum w Wiśle trochę dziwili się w jaki i sposób Zarząd Główny PZA zdołała nakłonić H. R. Axelroda do wzięcia udziału w naszym spotkaniu, pytano jak wysokie było honorarium. Tym większe było ich zdziwienie gdy dowiadywali się, że przyjechał na własny koszt, a odczyt swój wygłosił honorowo. Według słów Axelroda przyjazd do Wisły był jego ostatnim publicznym wystąpieniem na forum akwarystycznym, bowiem chce zakończyć już tego typu działalność. Stały brak czasu, zmęczenie, nadmiar różnych obowiązków i interesy T.F.H. – oto główne powody, które go do tego skłaniają. H. R. Axelrod zobowiązał się, że jego wydawnictwo stale będzie przesyłało dla potrzeb polskich akwarystów 20 egzemplarzy „T.F.H. Magazin”! O ile wiemy, tego rodzaju prezentów na codzień się nie robi. Pewnie to właśnie sympatia i szczery podziw dla poczynań naszego Związku, sentyment dla Ojczyzny przodków, przyjazne przyjęcie z jakim się spotkał w Polsce podyktowały ten spontaniczny gest i odruch.