Zamieszkuje tropikalne dżungle Ameryki Południowej oraz kraje leżące nad Zatoką Meksykańską nie wyłączając niektórych wysp archipelagu Małych Antyli. Temperatura na tych wielkich obszarach wynosi, zależnie od położenia terenu nad poziomem morza; w styczniu 18-26°C, w lipcu 27-32°C. Niezależnie od tego różnice temperatur między ziemią a wierzchołkami drzew mogą dochodzić do 8°C. Częste deszcze, liczne rzeki, jeziora i bagna powodują wysoką wilgotność powietrza. Legwany zielone przebywają głównie na drzewach, przy czym młodzież zajmuje piętra lasów mniej więcej na wysokości 4-12 m, natomiast dojrzałe osobniki wolą obszary położone powyżej piętnastu metrów. Na drzewach poruszają się z wielką zręcznością, potrafią nawet przeskakiwać z gałęzi na gałąź. W razie niebezpieczeństwa kryją się wśród gęstych gałęzi lub skaczą do wody, jeśli drzewo rośnie nad rzeką lub jeziorem. W wodzie czują się równie dobrze jak na drzewach. Pływają i nurkują doskonale. O zmierzchu schodzą niekiedy na ląd w poszukiwaniu pokarmu zwierzęcego. Dojrzałe osobniki żywią się głównie liśćmi, kwiatami i owocami, chociaż od czasu do czasu nie gardzą zwierzętami. W skład menu młodzieży wchodzi w większym procencie karma zwierzęca w postaci owadów, ślimaków, żab, jaj i piskląt drobnych ptaków, to jest zrozumiałe z uwagi na potrzeby rozwojowe młodych organizmów.
Zwierzęta te mają barwę ochronną; całe ciało, oprócz dolnej partii, ma piękny zielony kolor (soczystą zieleń), natomiast brzuch jest biały lub żółtawy. W poprzek ogona przechodzą ciemne, poprzeczne pręgi. Dorosły samiec osiąga około 150 cm długości, ale zdarzają się egzemplarze przekraczające 2 metry i wagę 5 kg. Samice są zwykle mniejsze. Dojrzałość płciową osiągają w wieku 2,5-3 lat. Okres godowy rozciąga się od października do połowy listopada, a jaja składane są w zależności od położenia geograficznego, głównie od listopada do marca, chociaż w Meksyku i Kostaryce ma to miejsce dopiero w kwietniu. Wylęg młodych w Meksyku, Hondurasie, Salwadorze i Kostaryce odbywa się w czerwca, ale w Panamie – już w początkach maja. Dobrze rozwinięta samica może złożyć ponad 60 jaj. Wylęgowość jest znaczna, dochodzi do 90%.
Tak przedstawia się pokrótce życie legwanów zielonych na swobodzie. A jak wygląda ono w niewoli? Zaraz na wstępie muszę powiedzieć, że zwierzęta te są tak fascynujące, urodziwe i sympatyczne, że każdy miłośnik gadów pokusi się o ich hodowlę, jeśli tylko będzie miał możliwość zdobycia zdrowych egzemplarzy. A nie jest to w naszych warunkach łatwe, chociaż transporty do Europy zachodniej przychodzą dość regularnie, w miarę potrzeb firm zoologicznych. Przywożone są zwykle zwierzęta młode, zaledwie kilkumiesięczne, o długości ciała do 30 cm. Nie mają one jeszcze tego wspaniałego grzebienia na grzbiecie, a barwa ich ciała przypomina młode liście sałaty. Chociaż urodziły się na swobodzie, szybko oswajają się i aklimatyzują w niewoli. Większość z nich przyjmuje samodzielnie pokarm. Rosną bardzo szybko, może nawet nazbyt szybko jak na możliwości hodowcy, który musi dostarczyć im nowe, obszerniejsze pomieszczenie. W dobrych warunkach przyrosty wynoszą 3-4 cm w ciągu miesiąca i dopiero po osiągnięciu przez zwierzę około 80 cm długości następuje znaczne zwolnienie tempa wzrostu, chociaż trwa ono nadal przez pierwsze 3 lata życia.
Dla młodych legwanów zielonych możemy przeznaczyć terrarium o rozmiarach 80X40X50 cm (ostatnia cyfra oznacza wysokość), ale już dorosłe egzemplarze będą wymagały dużych pomieszczeń – np. 15Ox1OOx130 cm, a nawet większych. Przy budowie należy unikać siatek na których jaszczurki wyłamują sobie pazury, a dawać je tylko w miejscach gdzie jest to konieczne, a więc w otworach wentylacyjnych. Na dno dajemy gruboziarnisty piasek lub żwir, częściowo przykrywając go mchem torfowym (Sphagnum). Ze względu na sposób odżywiania się legwanów zielonych nie możemy przystrajać klatki roślinami doniczkowymi, bo zostaną dość szybko zjedzone. Na ich miejsce wstawmy grubsze gałęzie, na których zwierzęta będą stale przesiadywać. W celu upiększenia wnętrza przywiązywałem do gałęzi kępy mchu torfowego lub okrywałem nim pień drzewa. Oczywiście dekoracje w pomieszczeniach legwanów nie mają długiego żywota i trzeba je często poprawiać. Jedynie młode, paromiesięczne egzemplarze zachowują się spokojnie.
Jak wspomniałem na wstępie, jaszczurki te zamieszkują tereny bardzo wilgotne, gdzie nasycenie powietrza parą wodną wynosi co najmniej 80%. Trzymając je w niewoli musimy zadbać by w ich pomieszczeniach wilgotność była taka sama. To jest warunek pierwszy powodzenia hodowli. Jeśli zaniedbamy tę sprawę, to kłopoty ze zdrowiem podopiecznych nie dadzą na siebie długo czekać. Wilgotność powietrza uzyskujemy przez wstawienie do klatki odpowiedniej wielkości basenu (np. dużej kuwety fotograficznej) i regularne zraszanie wnętrza przy pomocy rozpylacza. Legwany zielona bardzo lubią kąpiel i często z niej korzystają, przy okazji oddając do wody kał. Basen więc musi być codziennie myty a raz na tydzień dezynfekowany. W okresie przechodzenia wylinki trzeba jeszcze dodatkowo zwiększyć częstotliwość opryskiwań zwierzęcia, bo to ułatwia zrzucenie zrogowaciałej warstwy martwych komórek naskórka. Notowane są wypadki uszkodzenia oka, kiedy zwierzę nie mogąc pozbyć się normalną drogą strzępków naskórka na powiece, tarło o nią łapą, doprowadzając się do kalectwa.
Drugim; podstawowym warunkiem powodzenia jest właściwa temperatura. Hodowcy zwykle dzielą się pod tym względem na dwie grupy: jedni nadmiernie przegrzewają zwierzęta, drudzy nadmiernie je hartują. Obydwie metody prowadzą do katastrofy. Opisałem dość dokładnie warunki termiczne panujące na obszarach występowania legwanów zielonych, by zwrócić Czytelnikowi uwagę na duże ich zróżnicowanie. Utrzymywanie więc stałej i jednolitej temperatury w klatce jest dużym błędem. Trzeba uwzględnić różnice między dniem a nocą, zimą a porą letnią. Trzeba także dać zwierzętom możliwość przemieszczania się z miejsc cieplejszych do chłodniejszych i odwrotnie, bo takie możliwości mają one w naturze.
Najprostszym urządzeniem grzewczym jest zwykła żarówka lub promiennik podczerwieni z odpowiednią osłoną drucianą. Lampę zawiesza się u sufitu klatki – z lewej lub prawej strony – i to w ten sposób, by promienie ogrzewały jedną z gałęzi znajdujących się pod nią, a także wodę w baseniku. Na tej gałęzi kładziemy płasko termometr i badamy temperaturę. Powinna wynosić 28°C, ale jeśli nie utrafiliśmy za pierwszym razem, trzeba ją skorygować przez zmianę odległości gałęzi od źródła ciepła lub zawieszenie żarówki o innej mocy. Temperatura w pozostałej części klatki powinna wynosić 22- 24°C. Na noc żarówkę wygaszamy. W ten sposób ogrzewamy w ciepłej porze roku, natomiast zimą obniżamy temperaturę o 2-3°C.
Gady są dziećmi słońca i dlatego nie możemy pozbawiać naszych legwanów kąpieli słonecznych. Każdego ciepłego dnia należałoby chociaż na godzinę wysławiać klatkę z jaszczurkami do ogrodu, na balkon lub przez otwarte okno. Oczywiście nie może to być opalanie przez szybę terrarium, bo – jak wiemy – szkło zatrzymuje promienie ultrafioletowe, a o nie przecież najbardziej chodzi. Żeby nie dopuścić do przegrzania zwierząt, trzeba połowę klatki nakryć ręcznikiem lub tekturą. Taka ostrożność jest obowiązkiem hodowcy; jeżeli się tego zaniedba, może dojść do padnięcia zwierzęcia. Legwany same zresztą pokazują kiedy mają dość kąpieli słonecznej, przechodząc po pewnym czasie do części osłoniętej. Zimą musimy korzystać z lampy kwarcowej, zachowując dużą ostrożność, jaka obowiązuje przy tego typu naświetlaniach. Dla przykładu podam, że używając małej kwarcówki kosmetycznej, pierwszego dnia naświetlałem pół minuty, a każdego następnego dnia zwiększałem dawkę o następne pół minuty. Szóstego dnia kąpiel trwała już 3 min i wtedy robiłem tygodniową przerwę, by po tym terminie rozpocząć zabieg od nowa. Odległość lampy od zwierzęcia zawsze wynosiła 3 m Z naświetla niem lampą kwarcową wiąże się problem ochrony oczu. Wielu hodowców nie zwraca na to uwagi, ale czy słusznie? Zaczerwienione spojówki, śluzowaty wyciek z oczu, mówią o czymś przeciwnym. Ja przy naświetlaniu zawsze osłaniałem legwanom głowę kawałkiem szmatki. One tego bardzo nie lubią i dlatego często musiałem sam uczestniczyć w tej operacji, trzymając zwierzę na kolanach.
Trudnym problemem w hodowli legwanów zielonych jest żywienie. Mimo, że zwykle dbamy o urozmaicenie karmy, jest ona w końcu zawsze inna i uboższa od tej, jaką rozporządzają zwierzęta na swobodzie. Z pokarmów roślinnych trzeba wymienić sałatę, szpinak, tartą marchew, pomidory, ogórki, liście 1 kwiaty koniczyny, trzykrotkę, kwiaty różnych roślin, lekko gotowany kalafior; w zimie pędzoną cykorię oraz białą i czerwoną kapustę. Przez cały rok, o ile jest to możliwe, podajemy różne owoce w kawałkach lub tarte w paski, a także domowej roboty kompoty. W jadłospisie zwierząt dojrzałych trzeba uwzględnić 20% dodatek białka zwierzęcego, a u młodzieży – 40%. Są to świeże lub gotowane jaja, kawałki ryby, młode myszy, dżdżownice, mączniki, różne owady – np. świerszcze i gołe gąsienice. Poszczególne osobniki mają swoje ulubione potrawy i trzeba o tym pamiętać. Chętnie jedzone są także gotowane potrawy jak; płatki owsiane, ryż na mleku, grysik a nawet budynie. Wymieniona lista jest pozornie dość pokaźna, ale w rzeczywistości bardzo uboga. Dlatego musimy uzupełniać ją witaminami i mikroelementami, a także dodatkiem wapnia, choćby w postaci mielonych skorup z kurzych jaj. Bardzo trudno jest obliczyć, iie witamin i jak często można podawać tym stosunkowo małym zwierzętom. Łatwo natomiast jest wywołać niedobór lub przedobrzyć dawkę. Konieczna tu jest intuicja hodowcy, która, jak dowodzą tego fakty – często zawodzi. Zauważyłem, że załamanie odporności u legwanów występuje najczęściej w wieku ą 1,5 roku; zwierzę ma apetyt, cały czas dobrze się czuje, a potem raptownie wszystko zaczyna się psuć. Byłoby dużym uproszczeniem sądzić, że powodem jest tylko brak witamin; raczej chodzi tu o całość warunków (dodajmy – zwykle kiepskich warunków), które stworzyliśmy tym zwierzętom w niewoli. Chore zwierzę przestaje jeść, ma wyblakłe barwy, po kilku dniach występuje zakłócenie ruchu, objawiające się drgawkami i skurczem tylnych kończyn, jak również nieskoordynowanymi ruchami głowy. Dość skutecznie leczy te. dolegliwość witamina B,, wstrzykiwana podskórnie w udo, w ilości 0,5 ml. Zabieg trzeba powtarzać codziennie przez tydzień, następnie robimy pięciodniową przerwę, a po niej dajemy znowu zastrzyk tej samej witaminy. Po następnych pięciu dniach powtarzamy zabieg i tak przez półtora miesiąca. Zdarza się, że pacjent zdrowieje już po miesiącu. Zwierzęta trzymane bez kąpieli słonecznych często chorują na opuchliznę stawów, a na głowie i szczękach pojawiają się guzy. Prawdopodobnie dolegliwości te wywołane są przez bakterie Pseudomonas sp. Leczenie polega na naświetlaniu lampą kwarcową i podawaniu doustnie 1/4 tabletki tetracykliny codziennie, przez 6 dni. Jeśli nie nastąpi poprawa, to po 2 tygodniach przerwy-ponawiamy kurację.
Mówi się, że lepiej jest zapobiegać niż leczyć i powiedzenie to pasuje jak ulał do naszych legwanów. Póki są zdrowe i wesołe nie zaniedbujmy podawania zapobiegawczo witamin i mikroelementów. Raz na tydzień możemy dodać do karmy 2 krople witaminy A i D3, 1 /4 tabletki witaminy B,, E i C oczywiście nie na raz, żeby nie popsuć zwierzętom apetytu. Witaminy D2 nie stosuje się, gdyż organizm gadów jej nie przyswaja. Bardzo chętnie przyjmowanym preparatem jest Vibovit. Ma przyjemny zapach i smak, oraz korzystny dla gadów zestaw witamin – łącznie z wapnem. Z preparatów zawierających prócz witamin także mikroelementy, polecenia godny jest Falvit.
Na zakończenie chciałem wspomnieć o możliwościach rozmnażania legwanów zielonych w niewoli. Nie zdarza się to często, ale jednak się zdarza, więc warto pokusić się o taki sukces. Mam dane z lat 1957-78 w których doszło do 11 zarejestrowanych wypadków rozmnożenia. Na pewno po roku 1978 miały miejsce dalsze wylęgi. Samce osiągają dojrzałość płciową po 2,5 a nawet po 3 latach. Rozpoczynają w tym czasie zwalczać się wzajemnie: wyginają łukowało grzbiet, potrząsają lub kiwają głową, a niekiedy biją ogonem. Wygląda to dość zabawnie, ale zakończyć się może tragicznie, gdyż legwany zielone mają ostre zęby i potrafią z nich robić użytek. Dlatego, gdy tylko dostrzeżemy walki, rozdzielamy samce i przydzielamy im jedną lub dwie samice. Przy okazji chciałem przestrzec przed trzymaniem wspólnie z legwanami jaszczurek innego gatunku. Chociaż przez pewien czas zwierzęta tolerują się wzajemnie, to jednak prawie zawsze kończy się to jednego dnia śmiercią jaszczurek mniejszych gatunków.
Kopulacja u legwanów zielonych była obserwowana w warunkach wiwaryjnych – od lutego do końca kwietnia. Samo krycie trwa od 1 do 9 minut i wielokrotnie powtarza się w ciągu tygodnia, lub nawet kilku tygodni. Po tym czasie samica kategorycznie zaprzestaje kontaktów z partnerem, przez 3 tygodnie nie przyjmuje jedzenia i tylko wyleguje się na ulubionej gałęzi. Jeśli schodzi na dół to po to, żeby napić się, a pije wtedy dużo. Pod koniec ciąży zaczyna interesować się podłożem i rozgrzebuje żwir i mech, przesuwa kamienie. Mniej więcej po 2 miesiącach, licząc od pierwszej kopulacji, składa jaja. Trwa to różnie u różnych samic: odnotowano np. że jedna zniosła w ciągu 9 godzin 20 jaj, inna w godzinę i 5 minut aż 37 sztuk. Zniesione jaja zabieramy z terrarium do inkubatora lub wylęgarki domowej roboty. Trzymamy je w mieszaninie piasku z torfem (1:1) lub piasku z mchem Sphagnum (sterylnym). Temperatura w inkubatorze: 28-30°C w dzień, 18-20°C nocą. Wilgotność 80-95%. Wylęg następuje najwcześniej po 2 miesiącach. Nie jest to jednak regułą, gdyż np. Van Roon z Holandii czekał na urodziny młodych aż 117 dni. Z 11 zarejestrowanych lęgów o których wspominałem, najmniejszą liczbę zniesionych jaj odnotował Muller ze Szwajcarii – 11 sztuk, a najwyższą Dedekind z NRD – 39 sztuk. Trudno powiedzieć czy temperatura w inkubatorze ma wpływ na procent urodzeń. Dla orientacji podam kilka przykładów: Kragten – temp. 30-35°C, wylęgowość 66%; Kragten (II zniesienie) – t. 30-35°C, w 6%; Van Aperen – t. 23-32°C, w. 57%; Muller –t. 27-33°C, w. 50%; Muller (II zniesienie) – t. 27-33°C, w. 18%. Odchów młodych nie jest trudny. Pamiętać trzeba jednak o białku zwierzęcym w pokarmie. O wiele więcej troski należy poświęcić samicy. Po zniesieniu jaj jest bardzo osłabiona, traci barwy i chudnie. Jeśli w porę poddamy ją kuracji witaminowej, szybko wróci do zdrowia.
Fot. Adam Kapralski
|