Pielęgnica Meeka jest jedną z bardziej popularnych i zarazem jedną z piękniejszych pod względem kolorystyki i zachowania się ryb akwariowych. Interesujący jest zwłaszcza okres przygotowania się ryb do tarła, samo tarło i sposób wychowywania narybku. Ryba ta, sprowadzona została do Polski prawdopodobnie około 1920 roku („Akwarium” nr 13/2/71). Żyje w wodach Gwatemali, Meksyku (Jukatan) i Gujany. Należy do rodziny pielęgnicowatych (Cichlidae). Ciało jej jest wysokie, bocznie mocno ścieśnione, głowa duża. Płetwy: grzbietowa, odbytowa i ogonowa – wysokie, a piersiowa i brzuszne wydłużone. Barw ciała jaskrawa – z przewagą kolorów niebieskoszarego i krwistoczerwonego. Wzdłuż ciała przebiega ciemny pas, tworzący się z szeregu nieregularnych plam, z których jedna, większa, znajduje się pośrodku ciała, a druga, nieco mniejsza, tuż przed płetwą ogonową, tworząc niejako zakończenie pasa. Nieco jaśniejsze plamy tworzą siedem poprzecznych pręg, których największą intensywność zaznacza się w okolicach grzbietu i zanika poniżej pasa biegnącego wzdłuż ciała. Szczęka dolna, podgardle i brzuch – intensywnie czerwone, zwłaszcza samca lub obu ryb w okresie godowym. Powyżej znajduje się szereg nieregularnie rozrzuconych, mieniących się niebiesko plamek – są to zabarwione na ten kolor pojedyncze łuski. Na każdej z obu płetw skrzelowych znajduje się czarna plama obrzeżona mieniącą się perłowo obwódką. Płetwa grzbietowa obrzeżona jest kolorem czerwonym, a płetwa ogonowa i odbytowa kolorem czarnym. Na promieniach tych płetw znajdują się jasnoniebieskie i jasnoczerwone, równo ułożone plamki, z tym, że na płetwie odbytowej jest ich najmniej (na końcu płetwy), a większa powierzchnia pokryta jest kolorem czerwonym.
Samiec pielęgnicy Meeka
Promienie płetw brzusznych zabarwione są na przemian kolorem czarnym, czerwonym i niebieskim. Płetwy piersiowe są przezroczyste i nie posiadają charakterystycznych dla innych płetw barwnych plamek. Obwódka oczu obrzeżona jest czarnym półksiężycem, mieniącym się kolorem jasnoniebieskim. Samiec jest nieco większy i smuklejszy. Płetwy – grzbietową i odbytową, ma wydłużone. Jest też intensywnie ubarwiony. Samica – mniejsza, bez wyraźnego wydłużenia płetw, skromniej ubarwiona (z wyjątkiem okresu tarła), z uwydatnionym brzuszkiem. Ryby różnią się budową pokładełek. Hodowla tych ryb nie nastręcza trudności, o ile zapewni się im odpowiednie warunki. Pomimo, że ryby te należą do rodziny pielęgnicowatych, a więc do tej rodziny, której większość gatunków odznacza się agresywnością w stosunku do innych ryb, mogą one żyć z powodzeniem z innymi gatunkami. W moim akwarium (120 l) żyły razem z kiryśnikiami czarnoplamymi, pielęgnicami cytrynowymi, molinezjami, a nawet okresowo z welonami. Nigdy nie zauważyłem agresywności i charakterystycznego dla pielęgnicowatych obgryzania płetw. Dopiero tuż przed tarłem dobrana para odpędzała z wyszukanego miejsca inne ryby, a zwłaszcza ryby swojego gatunku. Akwaria do hodowli tych ryb powinny być duże, ponieważ dorastają one do dość znacznych rozmiarów (12 cm), obsadzone dużymi i mocnymi roślinami (Cryptocoryne, Echinodorus), wzmocnione przy korzeniach kamieniami. Nieodzownym elementem zbiorników dla Cichlasoma meeki są naturalne kryjówki i groty zbudowane z kamieni granitowych, piaskowców itp. (nie można używać kamieni wapiennych, gdyż wpływają one na odczyn i twardość wody). W grotach tych ryby chętnie przebywają i ukrywają się. Najodpowiedniejsza jest temperatura w granicach 22°C do 26°C (optymalna 24°C), twardość około 8°n, a odczyn około 7 pH. Dorosłe ryby karmimy przede wszystkim pokarmem żywym: rozwielitkami, oczlikami, rurecznikami, siekanymi dżdżownicami, larwami komarów, wodzienia itp. Wiemy jednak, jak trudno jest o taki pokarm w miesiącach zimowych. Dlatego też należy zastępować pokarmy żywe pokarmami zastępczymi, nie odbiegającymi zbytnio pod względem wartości od pokarmów żywych. Na podstawie doświadczeń (nie tylko w stosunku do Cichlasoma meeki) przekonałem się, że odpowiednie pokarmy zastępcze w 100% zastępują pokarm żywy w okresie zimowym, czego dowodem jest dobra kondycja ryb i chęć przystępowania do tarła już w lutym. Moje ryby karmiłem od połowy pażdziernika do marca jedynie skrobanym, chudym mięsem wołowym lub wieprzowym, z dodatkiem „Vibovitu” ,wątrobą wieprzową, wołową lub z drobiu – w stanie świeżym lub suszonym, suszonym sercem wołowym lub cielęcym, mrożonymi filetami z ryb (dorsz, błękitek), również z dodatkiem „Vibovitu”, a ponadto siekanym makaronem domowej roboty, gotowanymi płatkami owsianymi i gotowanym żółtkiem jaja kurzego. Suszonymi rozwielitkami karmiłem sporadycznie i tylko dla urozmaicenia rybom pokarmu. Zauważyłem że najmniej chętnie przyjmowanym pokarmem spośród wymienionych, jest t rybny. Karmienie tymi pokarmami stwarza jednak akwaryście sporo kłopotów w postaci dużego zanieczyszczenia wody – a z tym związany obowiązek częstej wymiany przynajmniej połowy wody na świeżą, odstałą. Do tarła wybrałem parę w wieku około roku, samoczynnie dobraną spośród ośmiu sztuk. Przygotowałem dla nich akwarium 90 l. uprzednio umyte dokładnie solą kuchenną i równie dokładnie wypłukane. Dno wyłożyłem żwirkiem o granulacji od 1-5 mm. Warstwa żwirku wynosiła około 7 cm. W tak przygotowanym akwarium umieściłem dwie wyrośnięte żabienice, u nasady zabezpieczone kilkoma kamieniami. Wodę lekko zakwasiłem kilkoma kroplami kwasu fosforowego do pH 6,8. Twardość wody około 8°n, a temperatura wynosiła 26°C. Po odstaniu wody (dwa dni) wpuściłem do akwarium wybraną parę. Przez dwa dni ryby szukały dogodnego miejsca do złożenia ikry. Po znalezieniu płaskiego kamienia, tuż obok niego (w trzecim dniu), zaczęły kopać dołek, który później służył larwom jako bezpieczne miejsce dojrzewania i miejsce schronienia. W czwartym dniu ryby przystąpiły do czyszczenia kamienia. W efektowny sposób, pyszczkiem, płetwami i brzuszkiem dosłownie wyszlifowały kamień na którym w piątym dniu przystąpiły do składania ikry. W tym okresie ryby stałe się jeszcze intensywniej ubarwione, a kolory i plamy na ciele stały się bardziej wyraziste. U obu ryb pojawiły się pokładełka: u samca małe i cienkie, u samicy większe i grubsze. Po złożeniu ikry ryby na zmianę „pełniły wartę” wachlując ją płetwami, co doskonale dotleniało małe, żółtawe ziarenka. Przez ten okres ryby karmiłem wyłącznie rurecznikami, unikając tzw. zepsucia wody, czyli rozmnożenia się różnego rodzaju bakterii. W temperaturze 26°C wyląg następuje po około 60 godzinach i natychmiast przenoszony jest do uprzednio przygotowanego dołka, gdzie przebywa pod troskliwą opieką obojga rodziców. Narybek zużywa woreczek żółtkowy w ciągu 5-6 dni. Po tym okresie narybek zaczyna pływać, zazwyczaj gromadnie i pod opieką rodziców. Pojedyncze rybki, chcące oddalić się od stada są natychmiast przenoszone w pyszczkach z powrotem do grupy. W tym okresie najtrudniejszą sprawą jest prawidłowe karmienie narybku. Przez pierwsze dwa dni karmiłem rybki pantofelkami hodowanymi na sianie, dokarmiając małymi dawkami mleka w proszku (dwa razy pantofelki i jeden raz mleko w proszku), w trzecim dniu zacząłem karmić węgorkami, hodowanymi na bułce, z dodatkiem „Vibovitu” urozmaicając pokarm mlekiem w proszku i ugotowanym na twardo żółtkiem jajka kurzego, rozbełtanym w wodzie. Częstotliwość karmienia pozostała ta sama, z tym, że żółtko i mleko podawałem na przemian co drugi dzień. Węgorki podawałem dwa razy dziennie. Po dwu tygodniach w pobliskim stawie pojawiły się drobne oczliki – wówczas zacząłem karmienie oczlikami i od czasu do czasu węgorkami, co ryby bardzo chętnie spożywały. Po miesiącu rybki (choć nie wszystkie) osiągnęły długość 1cm. Pojawiła się też ciemna plamka na środku ciała i lekko czerwone obrzeżenia płetw – grzbietowej i brzusznej. Z jednego tarła uzyskiwałem przeciętnie około 350 sztuk narybku. Na zakończenie pragnę dodać, że ryba ta jest bardzo wrażliwa na zatrucie wody. Dlatego też pokarm żywy należy kilkakrotnie płukać (zwłaszcza rureczniki) przed karmieniem, a niezjedzone resztki natychmiast usuwać. Konieczna jest też cotygodniowa wymiana części wody (około 1/3) i uzupełnienie jej świeżą, odstałą, o tych samych parametrach, co woda w akwarium.