Przed rokiem nabyliśmy kilka małych rybek z rodzaju Ancistrus. Rosły i rozwijały się doskonale w dużym akwarium, w towarzystwie kilku gatunków, dokarmiane (oprócz glonów, które zeskrobywały ze ścian i liści roślin oraz pokarmów podawanych innym rybom) mrożonym szpinakiem, gotowaną marchwią, kaszą manną, sałatą. Zjadały także spore ilości wgłębki. Około 7-8 miesiąca życia na głowach ryb zaczęły pojawiać się wyrostki skórne – „kolce”. Po pewnym czasie okazało się, że owa ozdoba pojawiła się u wszystkich ryb, mieliśmy zatem kłopot z ustaleniem ich płci. Ostatecznie tylko jedna z ryb okazała się samicą – dwa „kolce” na jej głowie po ukończeniu 1 roku życia pozostały bardzo krótkie (około 3 mm) podczas gdy u samców obrosły całą górną część pyska i rosły nadal – u osobników największych zaczęły się na końcach rozdwajać. Obserwując ryby zauważyliśmy, że samica ma wyraźnie zaokrąglony brzuszek. Przystąpiliśmy zatem do pierwszej próby rozmnożenia. Przygotowaliśmy małe akwarium (pojemność 10 I). Jego podstawowym wyposażeniem był „domek” zbudowany z rurki o średnicy 4,5 cm przyklejony pionowo do płaskiej płytki. Na wysokości ok. 1/3 rurki znajdował się owalny otwór, spełniający rolę „drzwi” wejściowych. Z górnego otworu rurki ryby nie korzystały, korzystaliśmy natomiast my przy prowadzeniu obserwacji. Akwarium posiadało także mały wewnętrzny filtr gąbkowy, urządzenie napowietrzające i kilka kawałków lignitu na dnie jako ewentualne schronienie dla samicy. Temperatura wody utrzymywana była w granicach 26-27°C. Ancistrus sp.
Przez cały czas przebywania w tym akwarium – około 2 tygodni ryby były intensywnie karmione (patrz wyżej). Samica przebywała na zewnątrz „domku”, ukryta między kawałkami lignitu. Samiec początkowo dotrzymywał jej towarzystwa, później coraz więcej czasu spędzał wewnątrz rurki, czyszcząc pracowicie jej ściany. Pewnego dnia zauważyliśmy, że w „domku” znajdują się obie ryby. Gdy zajrzeliśmy tam po paru godzinach, na dnie leżała spora kupka dużych ziarenek ikry koloru marchewki. Samiec wachlował ją płetwami i co pewien czas przemieszczał ikrę w inny kąt gniazda. Samicę odłowiliśmy. 104 Czwartego dnia z ziarenek ikry wylęgły się larwy. Były to właściwie dość duże pomarańczowe woreczki żółtkowe z białymi ogonkami. Łatwo było je obserwować dzięki ich sporym rozmiarom, a głównie dzięki temu, że około połowa z nich wydostała się z gniazda i przykleiła się do zewnętrznej strony rurki i do szyb akwarium. Samiec w dalszym ciągu przebywał w gnieździe opiekując się pozostałym potomstwem. Nie podejmował żadnych prób wyłapania rozpływających się larw. Już drugiego dnia grzbiety larw zaczęły wyraźnie ciemnieć, brzuszki zmniejszały się stopniowo. Larwy stawały się coraz ruchliwsze. Czwartego dnia od czasu wylęgu, gdy woreczki żółtkowe praktycznie zanikły zaczęliśmy dokarmiać rybki. Ponieważ akwarium było świeżo urządzone, nieporośnięte glonami, zaczęliśmy wrzucać tam glony ze ścian innych zbiorników. Pokarm ten okazał się dla malców odpowiedni. Rozpłynęły się po całym akwarium, wyraźnie można było obserwować, że zjadają podane im glony. Nie gardziły także gotowaną marchewką. O rybki które pozostały w gnieździe zatroszczył się samiec, przynosząc im do gniazda zebrane z dna zbiornika glony. Samiec opuścił ostatecznie gniazdo szóstego dnia po wylęgu larw. Został wtedy odłowiony. Ponieważ uznaliśmy, że dalsze karmienie młodych przez podawanie im skrobanych glonów będzie nastręczało zbyt dużych trudności, a i rybkom może nie wyjść na dobre, zdecydowaliśmy się przenieść je do bardziej odpowiedniego dla nich zbiornika. Zniosły tę przeprowadzkę znakomicie, natychmiast zabrały się do zjadania glonów, porastających obficie szyby i rośliny. Przy tej okazji policzyliśmy je – było 48 rybek. Obecnie, po trzech tygodniach życia młode mają około 2 cm długości, są bardzo ruchliwe i aktywnie żerują.