Kilka słów o traktowaniuZamiast wstępuRobert Ginglas Od pewnego czasu coś ruszyło się w akwarystyce. Zaczęły się ukazywać akwarystyczne periodyki, powstał ogólnopolski, ogólnie dostępny Serwer Akwarystyczny a także grupa dyskusyjna w internecie. Dobrze, że tak się dzieje. Przyciąga to coraz więcej ludzi do naszego pięknego przecież, hobby. Otrzymują oni informacje dość rzetelne i pokrywające się z ich zainteresowaniami. Coraz częściej jednak zaczyna zarysowywać się różnica na tych lepszych i tych… Pewnie co niektórzy czytający okrzykną mnie profanem i zaczną odżegnywać od czci i wiary. Wytoczą ciężkie armaty i zacznie się wojna na fakty. Nie chciałbym do tego doprowadzić, ale może by ostudziło to co niektóre gorące głowy, więc przytoczę kilka przykładów. Przedtem jednak chciałbym zapewnić wszystkich, że moim zamiarem jest łączenie a nie jątrzenie i kłótnie. Fakty, które przytoczę nie maja na celu rozdrapywania ran, ale chciałbym by służyły zastanowieniu i dalszej wspólnej sprawie, a cel mamy jeden – AKWARYSTYKA. Może na początek coś z internetu. Jak już pisałem wcześniej z inicjatywy kilku osób i PZA przed kilkunastu miesiącami powstał Serwer Akwarystyczny. W zamyśle miał to być serwer, do którego dostęp mieli mieć wszyscy zainteresowani akwarystyką. Każdy, kto ma coś do powiedzenia w akwarystyce może tu znaleźć swoje miejsce i chyba tak jest obecnie. Nie miejsce tu, by wymieniać co się na serwerze znajduje. Jeśli czegoś brakuje, to na pewno znajdą się chętni by to uzupełnić. Jest to więc serwis akwarystów i dla akwarystów. Znaleźli się tu więc hobbyści, którzy nadali tej idei sens. Wszyscy zainteresowani robią to bezinteresownie, niejako w „czynie społecznym” nie czerpiąc z tego żadnych korzyści. Należy ich pochwalić za to i oddać im cześć. Akwaryści mają korzyść z tego, zaglądając na serwis i znajdują to, co ich interesuje. I tak to było pomyślane. Serwis jest wspólnym tworem i ma służyć każdemu. Początkowo serwis miał domenę firmy, która użyczyła nam serwera, z czasem jednak na skutek sugestii poszczególnych internautów – akwarystów jeden z organizatorów zarejestrował domenę: akwrium.org.pl, za którą musiał zapłacić z własnej kieszeni. Zaraz bezwiednie i spontanicznie znaleźli się akwaryści, którzy dobrowolnie zrobili składkę – zrzutkę i refundowali poniesione koszty. Tak właśnie widzę wspólne działanie, ciche, bez fanfar i rozgłosu. Nie zawsze jednak tak jest. Kilka razy przeczytałem m in. w „Naszym Akwarium”, gdzie autor pisze w swych artykułach np.: „Oficjalnym” medium publikacji materiałów opracowanych przez członków IZA – Internetowy Związek Akwarystów – nieformalna grupa akwarystyczna – jak sami się nazywają (przyp. autora) – jest wspomniany już współredagowany przez kilkanaście osób Serwis Akwarystyczny…” Nic dodać nic ująć. W innym z artykułów w NA autor dzieli akwarystów na tych: „starej daty”, czyli tych „be” – niereformowalnych i… tych mających dostęp do komputera i Internetu. Nie będę przytaczał tu innych określeń odnoszących się do akwarystów starej daty. Zarzuca się im ukrywanie swojej wiedzy, często niechęć do nowinek, nowych technologii itp. Jak w przybliżeniu obliczam w kraju naszym jest kilkanaście, jeśli nie kilkadziesiąt tysięcy akwarystów, a jeszcze więcej miłośników takich, co to na początek mają jedną rybkę w słoiku, a później stają się zapaleńcami. W internecie czynnie działa kilkadziesiąt, no może, z naddatkiem, dwieście akwarystów, ponadto dość spora grupa odwiedza „akwarystyczny Internet”, chociaż się nie ujawnia „na grupie”, razem może będzie tego tysiąc, no może dwa, nie będę wdawał się w szczegóły. Jaki to jest odsetek w stosunku do tych, którzy do Internetu z różnych przyczyn dostępu nie mają.? – kilka (?) – kilkanaście procent? Kto więc tworzy akwarystykę? Dla kogo produkują producenci a handlowcy sprzedają akwarystyczne towary. Dla akwainternautów wystarczyłby jeden sklep nawet wysyłkowy. Cała reszta to szara rzesza skromnych, lepszych, gorszych, często właśnie dzielących się swymi sekretami, i otwartych, służących pomocą innym, akwarystów. I chociaż autor artykułu w końcówce mnie imiennie pochwalił i pokazał jako chlubny wyjątek nie utożsamiam się z jego poglądami. Należę do tej grupy ze „starej daty”, bo i wiek i poglądy mamy podobne. Wiem jednak ile może dać Internet, wiem i dlatego jestem tam obecny. Znam jego rolę oświatową, propagandową, możliwość wzajemnej szybkiej pomocy, szerokich wzajemnych kontaktów z całym światem, praktycznie same plusy. Dlaczego wobec tego nie wszyscy się do niego garną? I choć pytanie jest proste, to odpowiedź dość skomplikowana. Sam zachęcam wielu kolegów, o których wiem, że mają dostęp do Internetu by się pokazali na stronach, na dyskusyjnej grupie akwarystycznej. Nie robią tego lecz od czasu do czasu tam zajrzą i … często są rozczarowani. Może nie wszystkim, ale często formą i treścią dyskusji na grupie, … na przykład. Często nie mają czasu czy umiejętności, by poserfować w internecie, lub w natłoku codziennych, czasem brak im też pieniędzy – internet to koszty. Starsi ludzie liczą „szmal” bardzo dokładnie i nie zawsze ich na to stać. Daleki jestem od dyskryminacji młodzieży, a ci przede wszystkim działają w Internecie, sam się do nich garnę, widzę w nich tych, którym przekażemy pałeczkę, ale też chcielibyśmy wymagać troszkę szacunku. „Starodatowcy” działali w ciężkich warunkach. Najczęściej sprzęt, który dzisiaj można dostać w każdym niemal sklepie musieli robić we własnym zakresie. Zrzeszali się w grupy akwarystyczne nie po to by dyskutować o polityce, ale po to by sobie pomagać, przekazywać doświadczenia, uczyć się wzajemnie, wymieniać materiał hodowlany itp. Oburzył mnie zarzut chowania tajemnic przez starodatowców dla własnego użytku, bez chęci podzielenia się z innymi. Na pewno byli i tacy, ale przecież wydawane było czasopismo „Akwarium”, gdzie pisali głównie akwaryści. Dzisiaj „Akwarium” wydawane jest ” w czynie społecznym” – piszą w nim dalej, często ci sami zapaleńcy. Dzielą się swymi doświadczeniami nie otrzymując za to ani złotówki. Czy to jest właśnie przykład tych bojących się konkurencji, trzymających swą wiedzę tylko dla siebie? Ci starzy akwaryści pomimo „ciężkich czasów” w akwarystyce w latach dziewięćdziesiątych, w wielu wypadkach trzymają się razem. W dalszym ciągu działają różnego rodzaju stowarzyszenia, kluby, oddziały PZA, w których w przeważającej części prym wiodą właśnie akwaryści „starej daty” i nie dlatego, że nie chcą oddać ” władzy”, bo jakaż to władza, głownie praca i nierzadko kłopoty. Nie zawsze starcza im siły do ciągnięcia tego wozu, ale robią to z myślą przekazaniu go młodszym, a młodsi… często wypinają się na ich trud i wyszydzają, a to, że w klubie zbiorniki nie utrzymane w czystości, a to, że w zarządzie sami starzy itd. Niedawno toczyła się „na grupie” zażarta dyskusja, gdzie zarzuciłem (nie wszystkim) akwainternautom, że bardzo łatwo krytykować siedząc za klawiaturą, trudniej jednak samemu wziąć się za fizyczną pracę w klubie czy oddziale. Nie będę przytaczał mnogości argumentów i gorzkich słów, które spadły na moją łysą głowę. Przyznam się szczerze, że zrobiłem to z premedytacją. Specjalnie włożyłem kij w mrowisko, tak jak robię to dzisiaj pisząc ten artykuł. Wierzcie mi, że doceniam i szanuję młodzież, widzę w nich naszych następców, tych, którzy wezmą trudy propagowania akwarystyki na swoje barki. Widzę, że dadzą sobie radę. Wiem, że młodość ma swoje prawa, jest buńczuczna, agresywna i taka powinna być. Dawniej też tak było, ale nie byliśmy obraźliwi i nie wypinaliśmy się na doświadczonych, prawda, może trochę nieprzystających do naszych wyobrażeń kolegów. Oni wiedli prym i choć często nam się to nie podobało, to staraliśmy się dyskutować, przekonywać, zmienialiśmy „kierowców” i choć często jechaliśmy zygzakiem to jednak kierunek był na tyle słuszny, że dzisiaj odradza się akwarystyka i to w wielu różnorakich formach, bo przecież miejsce znajdzie się dla każdego. Na zakończenie, byście czytelnicy nie pomyśleli, że pisze to jakiś facet z żółcią wylewającą się z uszkodzonego woreczka, chciałbym zakończyć optymistycznym akcentem. Internet jest na pewno przyszłością najbliższych lat. Zrozumiałem to już dawno. Tak się złożyło, że w naszym kraju przeważają młodzi Internauci. Nie dziwię się przeto, że oni nadają ton serwisowi akwarystycznemu. Tak to miał być i mam nadzieję, że tak zostanie. Proszę czytelników by nie obrażali się na mnie za me opinie, a nawet jeśli, to przecież opinia jednego, nie jest wykładnią opinii wszystkich. Najważniejszą sprawą dla nas jest akwarystyka i dla niej róbmy coś pożytecznego bez względu na to czy osobiście kogoś lubimy, czy też nie. Mam nadzieję, że „zobaczymy” się w Internecie. Opracowal: |