Od dłuższego już czasu w sklepach zoologicznych, wśród roślin wodnych polecanych do uprawy w akwariach, znaleźć można przedstawicieli ozdobnych gatunków, do tej pory uprawianych jako doniczkowe rośliny pokojowe. Należą do nich między innymi Dracaena sanderiana, Spathiphyllum wallisii, Ficus pumila, Fittonia verschaffteltii, Cordylina australis, Chrysolidocarpus lutescens (synonim Areca lutescens), Caladium bicolor, Dieffenbachia exotica, Hypoestes phyllastachya czy Syngonium podophyllum.
Trudno dziś jednoznacznie stwierdzić, kto i kiedy wprowadził je do uprawy w akwarium, choć już w latach sześćdziesiątych niektóre gatunki opisywane były w literaturze naszych południowych sąsiadów (Rataj – Hejny: „Vodni rostliny v byte”). Wydawać by się mogło, że ewolucja akwarystyki doprowadziła do powstania określonych typów akwariów, z przypisanymi im konkretnymi typami podłoży, roślin, ryb i elementów dekoracyjnych, i że współcześnie powstające akwaria są jedynie powielaniem lub nieśmiałą kompilacją ustalonych kanonów. Nowoczesna akwarystyka opiera się przecież na połączeniu nowinek technicznych z rzetelną i ogólnodostępną wiedzą biologiczną, jak więc znaleźć logiczne uzasadnienie obecności w akwarium na przykład palmy areka? Teoretycznie nie ma dla niej miejsca w akwarium, ponieważ nie należy ona do roślin wodnych, ani nawet dwuśrodowiskowych. Podobnie jak cała wymieniona wyżej reszta roślin, po prostu lubi wilgoć. Tradycjonaliści zanegują obecność każdej z nich pod wodą. Z dużymi oporami widzieliby je w akwaterrarium, ewentualnie w paludarium, ale na pewno nie zanurzone w wodzie. Można znaleźć wiele argumentów przeciw: nie występują w naturalnych środowiskach podwodnych, ich budowa uniemożliwia trwałą egzystencję pod wodą, nie ma mowy o podwodnym rozmnażaniu, psują efekt określonego stylu – w myśl zasady stosowanej w świecie mody, styl mieszany, to brak stylu. Ale … No właśnie, zawsze jest jakieś ale. Te negowane przez tradycyjnych akwarystów rośliny cieszą się coraz większymi względami klientów sklepów zoologicznych, a przez ich personel zwane są „pewniakami” i „samograjami”. To kupujący wymagają pełnego sortymentu roślin pokojowych wśród żabienic i moczarek. I można chyba się pokusić o stwierdzenie, że właśnie one tworzą nowy typ akwariów. Zamiast negować ten trend, spróbujmy go zrozumieć.
Dotychczasowy rozwój akwarystyki doprowadził do powstania kilku typów zbiorników. Ideą przewodnią było zestawienie wszystkich elementów składowych w taki sposób, żeby nie kolidowały ze sobą pod względem wymogów siedliskowych – rodzaj podłoża, temperatura, właściwości chemiczne wody, ilość światła, sposób nawożenia, itp., a na tej bazie budowane były główne style zbiorników. Wiadomo, że akwarium holenderskie, to rośliny sadzone grupami, dobierane pod względem kształtu i koloru liści, tworzące pod wodą swoiste pejzaże.
Akwaria środowiskowe powielają w zminiaturyzowanej skali zbiorniki typowe dla różnych regionów geograficznych, z charakterystycznymi dla nich gatunkami roślin i ryb. Japońskie oparte jest najczęściej na centralnie umieszczonym korzeniu o niesamowitym kształcie, porośniętym mchem jawajskim lub wgłębką wodną, wokół którego mamy japoński „trawnik” z żabienicy delikatnej (Echinodorus tenellus), a w akwarium morskim to prawdziwe wyzwanie: ten kawałek, zwykle ciepłego morza, w domu wymaga ogromnej wiedzy biologicznej, chemicznej i… zasobnego portfela. Przez wiele lat głównym wyzwaniem dla akwarysty było: czy, czym i jak często nawozić rośliny, żeby osiągnęły pełnie swego rozwoju, a nawóz nie zaszkodził rybom, czy jak często i w jakiej ilości wymieniać wodę i tym podobne zagadnienia, których celem było utrzymanie wszystkich lokatorów akwarium w doskonałej kondycji. Wszystkie te zabiegi doprowadziły do powstania ogromnej wiedzy praktycznej, osiągniętej metodą prób i błędów, w powiązaniu z wiedzą naukową, ułatwienia upraw i hodowli, a co za tym idzie – poszukiwań nowości. Do akwariów trafił podwodny zamek, plastykowy nurek wypuszczający bąbelki powietrza i inne elementy dekoracyjne, których estetyka również wzbudza emocje, a przecież, mimo, że nie są elementem żadnego z klasycznych stylów akwarystyki, mają swoje stałe miejsce w naszej świadomości. Jesteśmy świadkami powstawania i kształtowania nowego, popularnego nurtu, który, jak każda nowość, budzi emocje i kontrowersje. Lecz, zamiast dywagacji o sensie i uwarunkowaniach naukowych, może lepiej przyjąć do wiadomości jego istnienie na równi z utartymi kanonami? Przecież nie umniejszy to naszych zachwytów dla wieloletnich zabiegów właściciela akwarium założonego z japońską precyzją, z zachowaniem zasad wschodniej estetyki, albo holenderskiego podwodnego krajobrazu. Znawca będzie podziwiał wiedzę, doceni ogrom włożonej pracy, a laik efekt końcowy, niemożliwy do uzyskania w wersji popularnej. To trochę jak z nowym Volvo i nowym maluchem – przecież obydwa jadą, a że klasa nie ta sama … W swoim założeniu akwarium pełni funkcję relaksującą wzrok – wzrok odpoczywa wśród opływowych, miękkich kształtów, tak innych od twardych i kanciastych brył, które zewsząd nas otaczają. W zabieganym i nieprzyjaznym świecie, w ciągłej pogoni i braku czasu, wśród tylu rzeczy do zrobienia, są ludzie nadal zarażeni akwarystycznym bakcylem. Projektanci wnętrz prześcigają się w pomysłach na nowe akwarium, na przykład: kilka drobnych rybek wśród geometrycznych brył ze szkła w filmie „Rybka zwana Wandą”, doceniając jego funkcje terapeutyczne, umieszczają je w domach, biurach i salach konferencyjnych. Akwaria w stylu art nouveau mają zaskakiwać, szokować i … istnieć. Po wielu latach pozornego upadku okazuje się, że akwarystyka ma się dobrze i potrafi jeszcze zaskakiwać. Pozwólmy dracenie, caladium, kordylinie i innym z „salonu odrzuconych” zabłysnąć feerią barw, kształtów i form, których próżno szukać w naturalnym podwodnym świecie. Niech ci dotychczasowi bywalcy salonów stworzą nową estetykę w innym wymiarze. A że nietrwałe, że utrzymują się w wodzie tylko przez kilka miesięcy? Przecież nikt nie kwestionuje nietrwałości urodzinowego bukietu. Po jakimś czasie można przecież kupić nowy, ustawić w innym miejscu i niewielkim nakładem kosztów i inwencji twórczej uzyskać zupełnie nowy wystrój.