Kolejna książka St. Franka, znanego polskim miłośnikom akwarystyki autora Wielkiego Atlasu Ryb, jest bardzo pożyteczną pozycją, z którą powinni zapoznać się wszyscy, również i ci, którzy z akwarystyką są za pan brał. Składa się ona z czterech części. Pierwsza, to krótka informacja o tym wszystkim, co każdy posiadający akwarium powinien wiedzieć. Dowiadujemy się więc o warunkach życia ryb w sztucznym środowisku, o wpływie światła na ryby i rośliny. Temperatura, twardość wody, alkalia, chlorydy, barwa wody, to niektóre tytuły krótkich rozdziałów. Ponadto w tej części zapoznajemy się z możliwościami karmienia ryb, aklimatyzacją, rozmnażaniem, opieką nad ikrą i narybkiem, chowem młodych ryb. A wszystko to w sposób bardzo przystępny i ciekawy przedstawiono na 42 stronach. Część druga – ryby. Na 200 stronach autor omówił pochodzenie poszczególnych ryb, wielkość, ubarwienie, warunki w jakich powinny żyć, rozmnażanie. Ogółem Czytelnik ma możliwość zapoznania się z wieloma przedstawicielami ponad 50 rodzin. Rozdział ten uzupełniony jest 120 kolorowymi zdjęciami oraz wieloma rysunkami ryb. Oprócz nazewnictwa czeskiego stosowane jest również łacińskie, co powinno być sporym ułatwieniem dla polskiego Czytelnika. Część trzecia poświęcona jest roślinom wodnym. Zapoznajemy się z miejscem występowania roślin; autor opisuje ich kształt, wielkość, optymalne warunki rozwoju. I tu również oprócz nazewnictwa czeskiego stosowane jest łacińskie, a na 16 stronach znajdziemy wiele zdjęć roślin wodnych. Część ostatnia – choroby ryb. W poszczególnych rozdziałach omówione są choroby ryb, wywołane np. przez bakterie, pleśnie, wirusy, choroby nieznanego pochodzenia iłp, Podane są objawy chorób, zachowanie się ryb, sposób leczenia, leki. Część ta uzupełniona jest tabelką przedstawiającą: 1. objawy choroby, 2. przyczyny powstania tej choroby. Książka kończy się rejestrem nazw czeskich i łacińskich. Pozycja ła powinna znaleźć się w biblioteczce każdego akwarysty, a nieznajomość języka czeskiego nie powinna być barierą w rozumieniu treści książki, zwłaszcza, że podawane nazwy łacińskie na pewno pomogą w lekturze. Stanisław Frank „Akvaristyka” Wyd. Prace Praha 1984, wydanie pierwsze, nakład 70 tyś., stron 368, w tym 40 ze 120 kolorowymi zdjęciami ryb akwariowych, 16 stron z czarno-białymi zdjęciami roślin, rysunkami, twarda płócienna oprawa, kolorowa obwoluta, cena 45 kcs.
Kazimierz Kipieć
_______________________________
Pod koniec roku 1985 na rynku księgarskim ukazała się książka pt. „Akwarium i jego mieszkańcy”, której autorem jest Mirosław Huszcz
Książka, w nakładzie 150 000 egzemplarzy, w cenie 180 zł została wydana przez Wydawnictwo Spółdzielcze. W tym też czasie dotarła do Zarządu Głównego Polskiego Związku Akwarystów, który nie może pominąć milczeniem jej miernego poziomu. Jest ona wzorowana w dużej części na wcześniej wydanej książce ,,Ryby w akwarium” Henryka Jakubowskiego i Jerzego Ringa. Już w roku 1983 książka ta była opisana w czasopiśmie „Akwarium”, jako pozycja mocno nieaktualna (było to wtedy III wydanie). Pan Mirosław Huszcz wybrał z tego opracowania trochę przypadkowych informacji i wzbogacił je „rewelacjami” z literatury publikowanej w latach 1955-1957. Wszystko to jest przeplatane własnym komentarzem, dopełniającym to „dzieło”, Książka zawiera około 50 bardziej lub mniej poważnych błędów, wynikających z niewiedzy oraz niekonsekwencji pisarskiej autora. Szczegółowy wykaz błędów, ze względów technicznych, nie może być opublikowany, w związku z tym skoncentruję się na podaniu najpoważniejszych. Gonopodium, to nie jest wyrostek mieczowy na płetwie ogonowej samca mieczyka a narząd kopulacyjny na płetwie odbytowej- Nieprawdziwe są stwierdzenia, że akwaryści hodują kilkadziesiąt gatunków ryb, ponieważ hodowanych jest kilkaset gatunków. Nieprawidłowym jest nazwanie pielęgnicy Meeka, pielęgnicą czerwoną. Żałobniczka czarna jest przysłowiowym masłem maślanym, ponieważ prawidłowe nazwy to: żałobniczka lub rzadziej używana – tetra czarna. Pełna nazwa przedstawiciela rodziny okrągłoprzyssawkowatych brzmi – glonojad syjamski. Wszystkie osobniki pochodzą z odłowów, ponieważ nie zostały do tej pory rozmnożone w niewoli. W akwarystyce nie ma nazwy kirysiki, są natomiast kiryśniki. Właśnie kiryśnik czarnoplamy jest często hodowany przez akwarystów, a nie jak lansuje autor – sumik karłowaty. Słonecznica (owsianka) to pospolita ryba krajowa a nie egzotyczna. Grupa sumików pancernych, w skład której wchodzi rodzina kirysków, nie wchodzi w skład rodziny sumikowatych. Ryby labiryntowe i znakomita większość pielęgnicowatych, są jednymi z łatwiejszych w hodowli, a nie jak podaje autor, jednymi z najtrudniejszych. Ponadto autor najwyraźniej nie odróżnia rodzajów od gatunków, oraz gatunków od odmian. Odmianami są egzemplarze o różnych barwach w obrębie tego samego gatunku. Również odmianami są egzemplarze o różnym kształcie (szczególnie płetw); występują w różnych kolorach, a są przedstawicielami jednego gatunku. Trudno obecnie zgodzić się z tym, aby budowano akwaria z azbestobetonu – bo i po co. Azbest jest materiałem rakotwórczym, kruchym i nie ma własności izolacyjnych poza ogniotrwałością. Do klejenia akwariów nie stosuje się również żywic syntetycznych, które po wyschnięciu nie są plastyczne i łatwo pękają. Ponadto ogromna większość ma własności toksyczne. Nie można autorytatywnie stwierdzać, że do ogrzania, akwarium o pojemności 100 I wystarczy grzałka o mocy 25 W. Wszystko zależy od temperatury panującej w pomieszczeniu, gdzie znajduje się akwarium oraz od żądanej temperatury wody. W dobie rozwiniętej sieci sklepów zoologicznych, oferujących niejednokrotnie po kilka typów pompek powietrza, opisywanie urządzenia do natleniania, wykonanego z dwóch puszek po konserwach, jest nieporozumieniem. Średni koszt oferowanych pompek do powietrza wynosi około 1000 zł. Równie nietrafionym pomysłem jest, aby jako instalacji powietrza używać gumek z wentyli rowerowych. Następna sprawa to urządzenie ozonujące i promienniki ultrafioletowe, których stosowanie przez akwarystów jest sporadyczne. Ponadto urządzenia do ozonowania muszą być wykonywane we własnym zakresie przez osoby znające zagadnienie. Ozon jest stosowany do sterylizacji wody a nie jak podaje autor – do jej natleniania. Podobna sprawa jest z rodzajami wody, opisanymi w książce. Ze względu na zanieczyszczenie środowiska naturalnego, między innymi przez stosowanie nawozów i środków ochrony roślin, należy raczej przestrzegać przed stosowaniem wody opadowej i wód łąkowych czy leśnych, niż je lansować. Przecież wodę można zdemineralizować przy użyciu kationitu i anionitu, które pojawiły się w sprzedaży w sklepach akwarystycznych. Wody kopalniane są raczej trudne do zdobycia a prócz tego w każdej z nich mogą występować różne związki mineralne, dlatego nie każda woda kopalniana nadaje się do hodowli ryb. Typową „zapchajdziurą” w naszej literaturze akwarystycznej jest opisywanie pomiaru twardości wody metodą mydła Clarka. Było to dobre w latach pięćdziesiątych, kiedy mydło to było w sprzedaży w sklepach chemicznych. Mydło Clarka od bardzo dawna jest wycofane ze sprzedaży i należałoby opisywać metody nowsze lub gotowe odczynniki do badania twardości i odczynu pH. Mają one instrukcje użycia i są sprzedawane w sklepach zoologicznych. Analogiczna sytuacja jest z lekami stosowanymi w akwarystyce. Aktualnie ukazuje się coraz więcej leków na konkretne choroby ryb oraz leków, dostępnych w aptekach, które mogą zwalczać wybrane dolegliwości i choroby. Te właśnie preparaty powinny być stosowane w akwarystyce. Ostatnią sprawą, którą chciałbym wytknąć panu Huszczowi, to sprawa siatek do połowu planktonu. Autor na wstępie wspomina jak łowił plankton w starą pończochę żony a kilka stron dalej udziela wskazówek, jak i z czego wykonać odpowiednie siatki. Niestety, zalecane gazy młyńskie są niedostępne szerokiemu ogółowi akwarystów. W ich miejsce można natomiast stosować następujące tkaniny z włókien syntetycznych; nylon, szyfon, dederon oraz tiule o różnej wielkości oczek. Siatka z nylonu, stosowana do łowienia pokarmów najdrobniejszych nie wymaga stosowania na jej końcu żadnych naczyń, które w efekcie utrudniłyby tylko połów, a także i jej wykonanie. Pan Mirosław Huszcz w swojej książce wspomina o laikach w akwarystyce. Aż ciśnie się pytanie, w odniesieniu do kogo jest to stwierdzenie! W każdej recenzji powinny być chyba uwypuklone dobre i złe strony recenzowanej pracy. Niestety, tutaj dobrych stron nie dostrzegam, i stwierdzam, że książka ta nie powinna się w ogóle ukazać na rynku. Książka „Akwarium i jego mieszkańcy” pojawia się w czasie, gdy rynek książkowy o tematyce akwarystycznej jest pusty. Dla zaawansowanych akwarystów nie przedstawia żadnej wartości, natomiast początkującym wypaczy pierwsze pojęcia o akwarystyce, szczególnie, że wchodzi w skład Biblioteki Spółdzielni Uczniowskiej. Stanowić będzie także niepotrzebny argument, że przecież na rynku coś się ukazuje. Opisywana książka jest typowym „wyrwigroszem”, szczególnie z kieszeni młodzieży i aż dziw bierze, że była ona recenzowana. Strach też pomyśleć, że za parę lat może stać się materiałem źródłowym do podobnych opracowań. Ha zakończenie apeluję do wszystkich wydawców, którzy chcieliby wydawać książki akwarystyczne. Polski Związek Akwarystów na pewno nie odmówi pomocy w recenzowaniu publikacji akwarystycznych, lub wskaże odpowiednich recenzentów spoza Związku. Chcielibyśmy, aby poziom publikacji był coraz wyższy oraz aktualny w odniesieniu do najnowszych osiągnięć akwarystyki.
Jerzy Cichowski wiceprezes d/s fachowych ZG Polskiego Związku Akwarystów
_______________________________
Jerzy Bartoszewski, nasz kolega związkowy, jest autorem broszury pod tytułem „Akwarium”. 30 stron tekstu wzbogaca 37 rysunkami. Treść zawiera praktyczne wskazówki, jak zbudować zbiornik – akwarium ramowe z kątowników stalowych. Do budowy takiego akwarium wystarczają cieńsze szyby, co nie jest bez znaczenia w związku z trudnościami nabywania szyb grubszych. Wymaganą grubość szyb w zależności od wielkości akwarium, autor przytacza w odrębnej tabeli. Następnie omawia sposób budowy akwarium klejonego ze szkła organicznego (pleksi) i szkła lustrzanego, lub okiennego. Grubości szyb potrzebne do tego ostatniego zbiornika, znajdziemy w odrębnej tabeli, obejmującej akwaria o wymiarach wysokości 20 do 50 cm i długości od 30 do 150 cm. Dalej autor podaje, jak i jakie podłoże przygotować w akwarium. Omawia sposoby ogrzewania zbiornika, przytacza opis termoregulatora i wykonanie grzałki solnej, nawiasem mówiąc tej grzałki najbardziej niezawodnej, łaniej i łatwej w wykonaniu. Szczegółowo także przedstawia systemy oświetlania – żarowego i jarzeniowego (żarówek i świetlówek) omawiając jednocześnie połączenia instalacyjne i sposoby wykonania regulatora światła. Opisuje zalety i minusy każdego z tych systemów. Sporo miejsca autor poświęca omówieniu przewietrzania akwarium (przedstawia schematy kompresorka, pompy przeponowej), filtrowania wody wraz ze schematem pompki turbinowej, różnego typu filtrów. Omawiana pozycja na naszym rynku akwarystycznym, stanowi cenną pomoc fachową tak dla początkujących jak i dla zaawansowanych akwarystów. Cały nakład rozszedł się bardzo szybko. Wydawca: Młodzieżowa Agencja Wydawnicza – Warszawa 1984, w serii ,,Zrób to sam” nakład 60 000 egzemplarzy. Cena 25.- zł.
Aleksy Moj
_______________________________
Nareszcie coś o rybach akwariowych w języku polskim. Henryk Jakubowski w serii „Album dla kolekcjonerów” wydał książeczkę zatytułowaną ,,Ryby akwariowe”. Nakład 120 tys. egzemplarzy, a ukazała się ona w Krajowej Agencji Wydawniczej w 1984 r. i kosztowała, bagatela – ponad 600 zł. To znaczy sama książeczka tylko 50,- zł, ale żeby zebrać wszystkie ilustracje samoprzylepne tych ryb, o których pisze autor, trzeba było wydać grubo ponad pół tysiąca złotych. Pisząc o cenie mam mieszane uczucia, no bo faktycznie, koszt zilustrowania tego albumu jest olbrzymi, ale z drugiej strony jest *ło zabawa dla dzieci i młodzieży. Wszak mogą sami po-przylepiać rysunki ryb w odpowiednich miejscach. Na tym przykładzie doskonale widać jak to u nas działa reforma gospodarcza – chcesz mieć to płać, i to słono. Szkopuł tylko w tym, że bardzo trudno było zdobyć wszystkie rysunki ryb o których wspomina dr Henryk Jakubowski i mimo ogromnych wysiłków i dzieci, i rodziców, książeczka ta ma puste miejsca. Mnie np. nie udało się dostać 24 rysunków, co na 72 opisywane ryby jest sporą luką. Przy każdym rysunku znajduje się krótka notka, informująca jak dokładnie brzmi polska nazwa opisywanej ryby, jaka jest nazwa łacińska, kto pierwszy rybę tę opisał. Dalej autor pisze gdzie ryba występuje, jakiej wymaga wody, temperatury, w jakim akwarium czuje się najlepiej. Dosłownie w jednym zdaniu opisane żywienie ryby i rozmnażanie. Te encyklopedyczne wiadomości doświadczony hodowca powinien doskonale znać, natomiast cenne są dla tych wszystkich, którzy dopiero zaczynają bawić się w akwarystykę, nie bardzo jeszcze potrafią odróżnić neona czerwonego od neona In-nesa, nie wiedzą jak przygotować akwarium, aby dobrze czuły się w nim ryby dopiero co zakupione. Oprócz tych krótkich notek o rybach, autor pisze o przygotowaniu zbiornika do hodowli, wspomina o pH, o twardości wody, o świetle, o roślinach, które najlepiej jest posadzić w naszym domowym akwarium. „Na bezrybiu i rak ryba”mówi przysłowie. Nie na taką książkę (książki) czekają hodowcy i zapaleni akwaryści. Jednak i ta pozycja zniknęła szybko z rynku. Mys’lę, że młodzież oprócz zabawy z naklejaniem obrazków, trochę praktycznych rad i wskazówek dr Henryka Jakubowskiego również zapamięta.
Marek Mierzwiak
_______________________________
W znanej, cenionej i lubianej przez polskich akwarystów serii „Vivaristik Ratgeber” ukazał się kolejny tomik – nr 10, pod tytułem „Regenbogenfische” to znaczy „Tęczanki”, autorstwa Petera Schuberta. Autor omawia przydatność tęczanek do hodowli akwariowej, ich pochodzenie i miejsce w systematyce. Dalej szczegółowo omawia następujące gatunki: Melanotaenta splendida fluviaiitist Melanotaenia trifasciata, Melanotaenra splendida rubrostriata, Melanotaenia nigrans, Metanotaenia maccullochi, Glossolepis incisus, Chilatherina sentanienesis, Iriatherina werneri, Pseudomugil signifer, Pseudomugil melfis. Przytacza również praktyczne wskazówki o hodowli i rozmnażaniu bedocji madagaskarskiej (Bedoita geayi). W tomiku tym znajdziemy również rady, jak zapobiegać i leczyć najczęściej spotykane choroby tęczanek. Cenna ta pozycja w swej wszechstronności zapełnia istniejącą lukę w literaturze akwarystycz-nej, dotyczącej niektórych rodzajów z rodzin: Me-lanotaeniidae i Atherinidae. Wydawca: Neumann Verlag, Leipzig – Radebeul. 1 wydanie 1984, nakład 20 tys. egzemplarzy. Tomik zawiera 60 stron, 19 ilustracji. Nr zam. (Best-Nr): 799 035 5. Cena w kraju 110,- zł.
Aleksy Moj
Z ŻYCIA PZA – Z ŻYCIA PZA
Jego pasją były mieczyki
wspomnienia
o inż. Zbigniewie Guziurze
Ryszard Patryas
Minęło już ponad 5 lat, kiedy w wieku 44 lat zmarł inż. Zbigniew Guziur (17 III 1980 r.) – wówczas prezes Oddziału PZA w Chorzowie i przewodniczący Klubu Miłośników Ryb Żyworodnych. Niewątpliwie była to dotkliwa strata dla ruchu akwarystycznego w kraju. Jego współpracownicy i przyjaciele do dzisiaj pamiętają działacza, pełnego zapału i entuzjazmu dla poczynań, które rodziły się z jego inicjatywy. W dniu 30 maja 1973 r. Prezydium ZG PZA podjęło uchwałę o utworzeniu zespołu specjalistów od ryb żyworodnych. Kierownictwo powierzono inż. Zbigniewowi Guziurowi. Nie była to decyzja przypadkowa. Stymulatorem była nie tylko, już 2-letnia w tym czasie działalność pierwszego w Polsce – Klubu Poecilia Reticulata, lecz przede wszystkim ogromne zainteresowanie Z. Guziura mieczykami i odpowiednie przygotowanie teoretyczne i praktyczne. Zaowocowało to wszystko prężną działalnością Klubu, którym kierował Z. Guziur. Już w maju 1974 r., {18 05-6 06 74 r.) w Inowrocławiu zorganizowano pierwszy w Polsce konkurs ryb z rodzaju Xiphophorus. Następnie odbyły się jeszcze dwa w Inowrocławiu, (1976 r., 1978 r.) i jeden w Koszalinie, (1977 r.). Do współpracy zaproszono akwarystów z NRD, których doświadczenia przyczyniły się do poszerzenia tej działalności.
Na zdjęciu: inż. Zbigniew Guziur wręcza nagrodę czeskiemu akwaryście podczas III konkursu mieczyków w Inowrocławiu.
Fot. Pawet Kowalczyk
Na łamach „Akwarium” inż. Zbigniew Guziur opublikował 9 artykułów i notatek zamieszczonych w numerach: od 17 z roku 1973 do 44 z roku 1978. Nadto wydał on kilka opracowań powielonych i rozpowszechnionych wśród członków Klubu. W roku 1980 w Domu Kultury „Konstal” w Chorzowie przygotowywano, bodajże największy spośród wszystkich w kraju, konkurs mieczyków. Niestety, nie doczekał się jego realizacji. Dla upamiętnienia inicjatora konkursów, nazwano je imieniem inż. Zbigniewa Guziura. Kolejny odbył się również w „Konstalu” w r. 1983. I tak oto narodził się ruch, w którym połączyło swoje starania wielu entuzjastów mieczyków i innych ryb żyworodnych. W roku 1983 zorganizowano również konkurs „Xiphophorus” w Krakowie, w roku 1984 w Łodzi i w Krakowie, a w roku 1985 w Bielsku-Białej. Zbył wczesna śmierć inż. Zbigniewa Guziura nie pozwoliła mu cieszyć się rezultatem jego pracy, wynikami działalności, którą zapoczątkował. W pamięci przyjaciół pozostanie jako zawsze bezinteresownie zaangażowany w ruchu akwarystycznym, szczególnie pasjonujący się mieczykami.
Wystawa specjalistyczna
w Toruniu
Małgorzata Kapczyńska
Sekcja Ichtiologiczna Studenckiego Koła Naukowego Biologów przy Instytucie Biologii Uniwersytetu im. Mikołaja Kopernika w Toruniu obchodzi w br. pięciolecie swej działalności. Stąd m.in. zorganizowana przez działaczy sekcji wystawa specjalistyczna endemicznych ryb pielęgnicowatych jezior Afryki wschodniej, która odbyła się w dniach od 3 do 9 czerwca 1985 w Instytucie Biologii UMK w Toruniu. Uroczyste otwarcie wystawy nastąpiło 3 czerwca. Na wystawie, poprzedzonej prelekcją przewodniczącego Sekcji Ichtiologicznej SKN, Krzysztofa Wiecheckiego, na temat odkryć wschodnioafrykańskich pielęgnic ze szczególnym uwzględnieniem gatunków z jeziora Tanganika, zaprezentowano gatunki ryb hodowane w akwariach sekcji. W przeważającej większości były to endemiczne pielęgnice z afrykańskich jezior: Malawi, Tanganika i Wiktoria. Ryby te zarówno dla nauki jak i hodowli są nowością ostatnich kilkudziesięciu a nawet kilkunastu lat. Niemal wszystkie okazy znajdujące się w kolekcji należą do rodziny pielęgnicowatych (Cichlidae). Wyjątkiem jest jeden gatunek z rodziny karpiowatych (Cyprinidae) grubowarg zielony (Labeo frenatus) oraz jeden gatunek należący do rodziny zbrojnikowatych (Loricariidae) – Ancistrus dolichopterus.
Haplochromis compressiceps zwany przez afrykańskich rybaków „okożercą”
Fot. K. Wiechecki.
Toruńscy studenci zajmują się hodowlą wyłącznie pielęgnic wschodnioafrykańskich. Są to ryby niezwykle interesujące. Ubarwieniem przypominają ryby raf koralowych. Do najbardziej dekoracyjnych należą przedstawiciele z rodzaju Tropheus z jeziora Tanganika, których ubarwienie powstaje z zestawienia kontrastowych – jasnych i ciemnych, bardzo interesujących kolorów. Biologia rozrodu wschodnioafrykańskich pielęgnic obejmuje wysoko wyspecjalizowane formy opieki nad potomstwem. Większość gatunków z jeziora Malawi to pyszczaki chroniące ikrę i larwy w jamie gębowej samiczki. Przedstawicielami tych ciekawych ryb prezentowanych na wystawie w Toruniu są rodzaje: Aulonacara, Haplochromis, Aristochromis i inne, ponadto pyszczaki z jeziora Tanganika: Cyphotilapia, Cyprichromis, Haplochromis, Tropheus i inne. Wyeksponowano również grupę małych pielęgnic z jeziora Tanganika z rodzajów Julidochromis i Lamprologus, czyli pielęgnic o tak zwanym wylęganiu otwartym. Szczególnym zainteresowaniem cieszyły się małe gatunki z rodzaju Lamprologus, których biologia rozrodu związana jest z pustymi muszlami ślimaków. Należą tutaj: Lamprologus brevis, L. ocellatus i inne. Organizatorzy wystawy zaprezentowali również jedną z najmniejszych, znanych obecnie pielęgnic – Lamprologus multifasciatus z jeziora Tanganika, o maksymalnej długości dochodzącej do 35 mm. Ponadto wystawiono drapieżne gatunki z jeziora Malawi należące do rodzaju Haplochromis m.in. Haplochromis compressiceps. Ciekawostką wystawy były również małe, dorastające do 7 cm Pseudotropheus lanisticola, zamieszkujące w jeziorze Malawi puste muszle ślimaków z rodzaju Lanistes. Ze względu na dużą różnorodność i zmienność form endemity afrykańskie są obiektem szczególnego zainteresowania naukowców i hodowców, czego dowodem była ogromna popularność wystawy wśród pracowników naukowych, studentów jak również wśród mieszkańców Torunia oraz akwarystów z całej Polski. Zwiedzanie wystawy miał ułatwić „Katalog wystawy specjalistycznej” przygotowany przez członków Sekcji Ichtiologicznej SKN. Omawiana kolekcja stanowi interesujący obiekt badań i obserwacji naukowych prowadzonych przez studentów.
Nowosądecka Wystawa
Akwarystyczna – 1985 r.
W dniach 22-30 czerwca 1985 r odbyła się Nowosądecka Wystawa Akwarystyczna, zorganizowana przez PZA – Oddział Nowy Sącz. Wystawiono 30 akwariów i 12 terrariów, a nadto reklamowe akwarium środowiskowe o rozmiarach 120x50x40 oraz ekspozycję firmy „Tropical”, muszle ślimaków morskich i lądowych (ponad 30 gatunków) urządzono także kącik kaktusów. Prezentowano 27 gatunków oraz kilka odmian ryb. Terrarystykę prezentowały przede wszystkim żółwie błotne (5 gatunków) i żółwie lądowe (2 gatunki). Wiele uwagi poświęcono oprawie plastycznej ekspozycji, prezentując również bogatą literaturę fachową i fototapety o tematyce akwarystycznej. Wystrój wnętrza wystawy niewątpliwie wydatnie wpłynął na jej estetykę oraz poprawił frekwencję; zwiedziło ją 1827 osób. Znaczną część zwiedzających stanowiły wycieczki szkolne, które oprowadzane były przez pełniących dyżury członków Oddziału.
A oto współtwórcy wystawy – młodzież, co z satysfakcją odnotowujemy, uczestniczyła w pracach na równi z dorosłymi.
W uroczystym otwarciu wystawy wzięli udział przedstawiciele Kuratorium Oświaty i Wychowania Urzędu Wojewódzkiego w Nowym Sączu, Spółdzielni Mieszkaniowej, oraz Dyrekcje Szkół Podstawowych nr nr 3 i 4. Na eksponowanym miejscu wystawy prezentowali swój dorobek akwarystyczny członkowie młodzieżowego koła akwarystów, działającego od 4 lat w ramach Ogniska Pracy Pozaszkolnej przy Szkole Podstawowej nr 3, któremu przewodniczy Emilia Barylak. Koło to działa pod fachowym patronatem sądeckiego Oddziału PZA. Wystawę urządzono znacznym wysiłkiem członków Oddziału. Wszyscy wystawiający otrzymali dyplomy uznania. Za szczególne zasługi przy organizacji wystawy kol. Paweł Konar został wyróżniony nagrodą prezesa Oddziału. Ze znaczną pomocą finansową pośpieszyło kilka zakładów pracy, m.in.: Spółdzielnia Kółek i Usług Rolniczych w Starym Sączu, Sądeckie Zakłady Przemysłu Owocowo-Warzywnego a także Wydział Oświaty i Wychowania Urzędu Miejskiego w Nowym Sączu i Kuratorium Oświaty i Wychowania Urzędu Wojewódzkiego. Wystawę zorganizowano w budynku Osiedlowego Domu Kultury Spółdzielni Mieszkaniowej w Nowym Sączu, przy ul. Kołątaja. Dużą atrakcję dla młodzieży stanowiła loteria fantowa, przygotowana dzięki ofiarności wielu członków Oddziału. Oddział nasz, organizując wystawę, rozesłał zaproszenia do wszystkich Oddziałów PZA w kraju. Z przykrością musimy stwierdzić, że bliższe zainteresowanie wykazały tylko: Oddział Bielsko-Biała (uczestnictwo) i Tarnowski Klub Akwarystów, którego Zarząd zwiedził Wystawę.
Krzysztof Pieszczoch
Wystawa w Zabrzu
W ramach „Zabrzańskiego Września” Odział PZA w Zabrzu zorganizował wystawę akwarystyczna, która trwała od 7 do 22 września 1985 roku. 25 wystawców, nie tylko z Zabrza – w 38 zbiornikach prezentowało swoje osiągnięcia hodowlane. I tak, wspaniale prezentowały się akwaria przygotowane przez Koi. Dagoberła Drosta. W jednym pływały – Aphyocharax rathbuni, Nanno-stomus espei, Mimagoniafes barberi i Neolebias triaraeniafus – ryby żyjące na co dzień w rzekach Paragwaju, Brazylii i Gujany. W drugim akwarium można było podziwiać jeszcze nieczęsto spotykane ryby u polskich hodowców – Brycinus longipinnis i Arnoldichthys spilopterus ryby z delty Nigru, z Lagos, Togo i Ghany. Andrzej Spiżak w swoim akwarium pokazał nam bystrzyka z Serpa (Hyphessobrycon callisrus serpae) i zwinnika nadobnego (Hemigrammus pulcher) – piękne ryby występujące w rzekach Peru i Brazylii. Imponowały wielkością skalary wyhodowane przez Gintera Schellonga i prezesa zabrzańskiego Oddziału – Józefa Kopyrę. Jan Gruszka pokazał nam żabkę afrykańską (Hymenochirus curlipes), Krzysztof Bartniczek naprawdę piękne gurami mozaikowe (Trichogasfer leeri) i Herotilapia multispinosa. Ryszard Jasiński suma rekiniego i grubowarga syjamskiego, a Andrzej Strukowski bystrzyka Socolofa (Hyphessobrycon socolofi) i bystrzyka Robertsa (Hyphessobrycon sp. „robertsi”). Ryszard Wójtowicz zaprezentował 10 gatunków pyszczaków z jeziora Malawi, a Piotr Kuciasz wspaniałego zbrojnika niebieskiego (Ancistrus dolichopterus).
Było co podziwiać na wystawie w Zabrzu – proszę wierzyć, a można było i samemu zostać właścicielem bystrzyka panamskiego, barwniaka Thomasa, skalara (złotego, bądź tego czarnego), mieczyka, neona – wystarczyło tylko kupić los i spojrzeć na tabelę wygranych, a nuż miało się akurat szczęście. Wygrać można było również pompę do akwarium (1200,- zł), test pH do wody (850,- zł) oraz wiele innych, potrzebnych nam rzeczy. Firma „Tropical”, która i na tej wystawie miała odrębną gablotę, w której prezentowała pokarmy i sprzęt akwarystyczny, produkowany przez siebie – przeznaczyła na nagrody 20 tysięcy złotych. Zaraz po otwarciu wystawy odbyła się prelekcja o hodowli ryb z rodziny Characidae, podrodziny Glandulocaudinae, a 1 5 września członkowie Oddziału na specjalnie urządzonym spotkaniu odpowiadali na wszystkie pytania, związane z hodowlą ryb akwariowych. Wystawę zakończyła giełda ryb i roślin. Podsumowując to krótkie sprawozdanie z wystawy, trzeba napisać, że była ona urządzona z gustem i można było na niej zobaczyć wiele ciekawych i rzadko jeszcze występujących w Polsce gatunków ryb akwariowych.
Marek Mierzwiak
W końcu maja 1985 tyscy akwaryści zrzeszeni w PZA, w porozumieniu z zarządem Koła PZW w Tychach, przystąpili do budowy stanowisk łowienia planktonu nad stawem dzierżawionym przez PZW. Pod kierownictwem Bronisława Kubasa, członka władz Oddziału PZA w Tychach, do parku miejskiego nad sławami zwieziono wybrakowane płytki chodnikowe, które następnie ułożono nad brzegiem. Wystarczyły dwa dni pracy grupy entuzjastów, aby setki hobbystów, zrzeszonych i niezrzeszonych, mogły korzystać z nowych stanowisk do łowienia pokarmu dla ryb. Jest to jedno z nielicznych miejsc w Tychach, gdzie znajduje się plankton.
Ryszard Patryas
Na zdjęciu: Tyscy akwaryści budują stanowiska do łowienia planktonu.
Fot.: autor
AKWARYSTYKA ZA GRANICĄ
XI SYMPOZJUM AKWARYSTYCZNE AKWARYSTÓW NRD
W dniach 7-9 września 1984 r. w Berlinie – stolicy NRD odbyło się kolejne sympozjum akwarystyczne. Odbywają się one w tym kraju co dwa lata. Biorą w nich udział akwaryści i terraryści z całego kraju. W berlińskim spotkaniu w roku 1984 udział wzięły 724 osoby a wśród nich zaproszeni goście z Austrii, Bułgarii, Czechosłowacji, Polski, Szwajcarii i Węgier. Ciekawe referaty wygłosili m.in., Achim Brühlmeyer, dr Hans-Joachim Franke, dr Joachim Korman, Hans-Joachim Richter, Ingo Hertel, dr Jindrich Novak z CSRS, dr Peter Studer ze Szwajcarii i inni. Mimo ogromnej liczby uczestników, impreza przeprowadzona została sprawnie, zaś jej uczestnicy mieli możność zwiedzenia 111 Berlińskiej Wystawy Wiwarystycznej.
Stanisław Sitko
III BERLIŃSKA WYSTAWA WIWARYSTYCZNA
Na przełomie sierpnia i września 1984 r. w salach wystawowych wieży telewizyjnej centrum Stolicy NRD odbyła się 111 Berlińska Wystawa Wiwarystyczna. Zorganizowali ją akwaryści, terraryści, miłośnicy kaktusów i storczyków oraz ochrony naturalnego środowiska człowieka, zrzeszeni w NRD-owskim Związku Kulturalnym (Kulturbund der DDR) okręgu berlińskiego, dla uczczenia 35-tej rocznicy powstania Niemieckiej Republiki Demokratycznej.
Fragment berlińskiej wystawy
Na dwóch poziomach tej gigantycznej budowli o powierzchni wystawowej blisko 2000 m² – 300 wystawców eksponowało swoje okazy w 350 zbiornikach i witrynach. Oprócz wystawców indywidualnych wystawiały również specjalistyczne firmy państwowe i prywatne oraz berliński Park Zwierząt i libereckie ZOO – Czechosłowacja.
Ekspozycja libereckiego ZOO
Fot.: S. Sitko
Dodatkową atrakcją dla zwiedzających była możliwość zakupu na miejscu sprzętu wiwarystycznego, pokarmów, chemikaliów i innych artykułów zoologicznych, oferowanych przez specjalistyczną firmę Zoologica. Na parterze tego obiektu każdego dnia czynna była giełda ryb i roślin wodnych wyhodowanych przez akwarystów zrzeszonych w grupach fachowych NRD-owskiego Związku Kulturalnego. Wystawę zwiedziło 204 000 osób z tego 130 000 za płatnymi biletami wstępu. Warto wspomnieć, że wystawę przygotowywano przez 2 lata i 7 miesięcy. Blisko 500 członków NRD-owskiego Związku przepracowało społecznie 20 000 godzin przy jej urządzaniu.