Gupiki trafiły do Indii dopiero około 1950 roku. Akwarystyka nie była wtedy popularna, kraj zaczynał się dopiero organizować po uzyskaniu niepodległości w 1947 roku. Dlatego gupiki nie były sprowadzane do akwariów; zostały one przywiezione z Cejlonu (Sri Lanka) do miasta Rameshwaran, na zlecenie Departamentu Zdrowia Indii w celu użycia ich do walki z plagą komarów. Jak wiadomo, komary z rodzaju Anopheles przenoszą bardzo groźną chorobę – malarię. W kraju, w którym najniższa temperatura wynosi 20°C i gdzie podstawowym pokarmem jest ryż, uprawiany na zalanych wodą polach, plaga komarów jest przekleństwem ludności. Około 1920 roku w celu zwalczania komarów, sprowadzono do różnych krajów Azji inną rybę żyworodną gambuzję pospolitą – Gambusia affinis; zmniejszyła ona nieco rozmiary plagi. Jednak tuż przed 11 wojną światową zaczęło stosować bardzo obiecujący, łatwy w użyciu, nowo wynaleziony środek chemiczny – DDT. Niestety, ten bardzo toksyczny związek nie zabijał żyjących w wodzie larw komarów, natomiast – dzięki swej trwałości – bardzo szybko znalazł się w organizmach ludzi. Jeszcze teraz, choć od 20 lat jest zakazane używanie DDT, stwierdza się bardzo dużą jego koncentrację w tkankach żyjących zwierząt, nawet w jajach pingwinów na Antarktydzie.
Fot. B. Ziarko
Sprowadzone do Indii gupiki były masowo rozmnażane i wypuszczane do stawów, rowów melioracyjnych, basenów ogrodowych, a nawet fontann ulicznych, no i oczywiście na pola ryżowe. W stosunkowo krótkim czasie ryby te stały się tak liczne, że tylko kałuże podeszczowe i drobne zbiorniki wody w pochwach liści palmowych i ananasowych były od nich wolne.
Fot. B. Ziarko
Już w latach 1958-60 zaczęto obserwować wyraźnie zmniejszającą się zachorowalność ludności na malarię. Gupiki opanowały plagę komarów i jednocześnie stały się tak pospolite, że przesłały być atrakcyjne dla akwarystów. Owszem, w niektórych sklepach miast portowych można spotkać piękne, welon iaste formy, sprowadzane z Hongkongu, lub z Singapuru, lecz nie cieszą się one większym zainteresowaniem.
Fot. J. Koralewski
Przyroda jednak stale płata nam figle; mimo tak wielkiego rozpowszechnienia gupików, w ostatnich latach znów zaczęto obserwować wzrost ilości komarów i nasilenie nowych przypadków malarii. Okazało się, że wszystkiemu winna jest zanieczyszczona woda. W kanałach ściekowych brak tlenu nie pozwala żyć rybom, a larwy komarów pobierające tlen atmosferyczny, doskonale się tam czują. Inną konsekwencją zanieczyszczenia jest pojawienie się w mulistym dnie licznych skąposzczetów z rodzaju Tubifex (rureczniki) odpornych na brak tlenu i toksyczne osady. W laboratoriach Wydziału Zoologii Uniwersytetu w Bangalore udowodniono, że gupiki wolą zjadać łatwostrawne skąposzczety i odżywiając się nimi przestają tępić larwy komarów. Dlatego też w północnych stanach Indii – Bihar i Calcuta prowadzone są próby wykorzystywania do walki z plagą komarów szczupieńczyków z rodzaju Aplocheilus, poszukujących pokarmu zazwyczaj tuż pod powierzchnią wody. Do tej pory jednak najpospolitszą rybą w Indiach są gupiki. We współczesnym, zurbanizowanym i cywilizującym się świecie prawie codziennie ginie jeden gatunek zwierząt, a jednocześnie inne gatunki robią zawrotną karierę. Przykładem takiej „kariery” jest środkowo-amerykański gupik, tak liczny w wodach Indii, gdzie ratuje zdrowie ludności, a z drugiej strony w krajach Europy i Ameryki Północnej staje się ozdobą akwariów. Prawie co tydzień na różnych wystawach wybiera się „mister gupika”, arystokratę, hodowanego przez coraz liczniejszych wyspecjalizowanych akwarystów jedynie z powodu wyrafinowanego poczucia piękna.