Czytelników „Akwarium” do zwiedzania ekspozycji poświęconej rybom, zachęcać chyba nie trzeba. Zatem, bez zbędnych wstępów, zapraszam wszystkich sympatyków do The Cleveland Aquarium. Zlokalizowane na terenie rekreacyjnym miasta Cleveland (Stan Ohio), The Cleveland Aquarium stanowi wydzieloną część Museum of Natural History. 3 września 1986 roku minęły 32 lata od chwili, gdy clevelandzkie Aquarium zostało otwarte i udostępnione publiczności. Już w 1939 r. w Museum of Natural History istniała wystawa, ilustrująca historię fauny i flory jeziora Erie – nad którym właśnie leży Cleveland. Dokonana po II wojnie światowej zmiana układu komunikacyjnego i budowa nowych autostrad, utrudniająca dojazd do Muzeum, spowodowały likwidację tej ekspozycji. W 1953 roku Clevelandzkie Towarzystwo Akwarystyczne, skupiające entuzjastów ryb tropikalnych, postanowiło reaktywować działalność placówki. Miasto Cleveland wyasygnowało kwotę 20 000 dolarów na zrealizowanie tego celu i przyznało roczną dotację 17 000 dolarów na utrzymanie i konserwację obiektu. W rok później nastąpiło otwarcie. Początki były skromne. Eksponowano głównie okazy pochodzące z zespołu wodnego Wielkich Jezior (Superior, Michigan, Huron, Erie, Ontario). Atrakcją był wtedy mierzący 4 stopy (121,92 cm) aligator Aloysius – ulubieniec pierwszego dyrektora Aquarium, p. Wiliama E. Kelly i publiczności. Statystyka pierwszych dziesięciu lat funkcjonowania Aquarium odnotowała dużą ilość (ćwierć miliona) zwiedzających rocznie. To przyczyniło się do podjęcia decyzji o rozbudowie obiektu. W maju 1965 r. prezydent Muzeum, p. Harold T. Clark dokonał transferu 300 000 dolarów z fundacji Leonarda C. Hanna, z przeznaczeniem na- modernizację tej placówki. Tyle historii. Wypada przejść już dp współczesności, a przede wszystkim przedstawić źródło informacji o przeszłości i teraźniejszości Muzeum. Jest nim szef clevelandzkiego Aquarium. – Co aktualnie można obejrzeć w Cleveland Aquarium? Ed – szef, z promiennym uśmiechem odpowiada: – Można podziwiać 75 ekspozycji – 46 żywych i 29 muzealnych. Razem 786 gatunków, w tym przedstawicieli ssaków – 4, płazów – 74, gadów – 22, ryb słodkowodnych – 288, ryb morskich – 239, bezkręgowców – 159. Żywe okazy mają do dyspozycji ogółem 90 110 galonów zasobów wodnych (341103,29 I). 42 480 galonów wody morskiej w 20-tu akwariach i 47 630 galonów wody słodkiej, tak zwanej freshwater (woda świeża), w 26 akwariach. (42 480 gal = 160 804,22 I i 47 630 gal = = 180 299,07 lI). – Strasznie dużo! – Tak. – Ed, czy mógłbyś zaproponować Czytelnikom „Akwarium” szczególnie godne uwagi okazy? – Wszystkie okazy są dla hobbystów godne uwagi. Powiem inaczej – każdy okaz ma swoje grono zainteresowanych. Różnorodność kształtów, barw, zwyczajów – spróbuj sam coś wybrać. – O.K., a co najchętniej oglądają zwiedzający i ilu zwiedzających rocznie odnotowuje statystyka Aquarium? – Około 160 000, liczba przybliżona. Duże zainteresowanie wzbudzają rekiny, żarłoczne piranie, elektryczny węgorz. Oglądałeś już wystawę? – Nie. – Zapraszam.
Tablica zachęca do odwiedzin. Chętnie przychodzą tu dzieci. Malec uwieczniony na fotografii zakupił na stoisku Coca-Colę, ząb rekina, ołówek z gumką, a piraniom, na pamiątkę, wrzucił 10 centów (trujące) Ed udawał, że jest O.K.
Ryba strzelec (Toxotes jaculatris), swoja nazwę zawdzięcza zwyczajowi polowania na owady latające nad wodą. Ten zadziwiający wyczyn umożliwia strzelcowi specjalnie ukształtowany pysk, język i skrzela – razem stanowiące rodzaj strzelającego, wodnego pistoletu. Odległość celnego strzału do około 1 yarda = 91,44 cm! Precyzja wyszukania i trafienie celu przypomina urządzenie sterowane skomplikowanym komputerem. Ryba ta żyje w azjatyckich i australijskich wodach.
Jest co oglądać. Dokładne zwiedzenie wymaga wiele czasu. Na pewno jeszcze tu przyjdę. – To z „zewnątrz”, a jak wygląda zaplecze, jakie problemy stwarza utrzymanie w dobrej kondycji „podopiecznych” Aquarium? – Głównie, to problemy techniczne, związane z konserwacją zbiorników, cyrkulacją i wymianą wody, wyżywieniem „podopiecznych”. Swego czasu duży kłopot sprawiało utrzymanie; w sztucznych warunkach, okazów fauny i flory z mórz i oceanów. Przez lata, od chwili otwarcia Aquarium, do wymiany sprowadzana była oryginalna woda morska dostarczana w 55 galonowych (208,751 I) bębnach, zawierających polietylenowe worki. W czasie transportu worki te pękały, a woda, gdy już dotarła do miejsca przeznaczenia – wyglądała, jak z ekspresu do kawy. W wodzie ponadto, od chwili jej pobrania, następowały nieodwracalne zmiany (m.in. zamieranie mikroorganizmów), powodujące pogorszenie jej jakości i zdolności do utrzymania delikatniejszych struktur. Z czasem zaczęliśmy poznawać lepiej che mię wody morskiej. Np. wiedzieliśmy już, że sprowadzanie wody morskiej w większych ilościach pogarszało jej jakość. Zapewnienie dobrej egzystencji morskim okazom, zwłaszcza bezkręgowcom (rozgwiazdy, kraby, morskie jeże itp.) było problemem. Równolegle prowadzone były próby z zastosowaniem znanych i dostępnych substytutów. Zakres ich stosowania z pozytywnym skutkiem był ograniczony – ryby dobrze zniosły eksperymenty, gorzej jednak było z bezkręgowcami. Szczególnie delikatne okazały się ośmiornice. W rezultacie system wy miany wody w zbiornikach musiał uwzględniać naturalną wodę morską. Wysokiej jakości, specjalnie preparowana i pakowana woda, wysyłana była do The Cleveland Aquarium przez Marinę Studios in Florida. Koszty przedsięwzięcia były wysokie – 50 dolarów za galon. W pierwszej kolejności wymieniano wodę ośmiornicom. Po nich, niejako z drugiej ręki, otrzymywały ją inne, mniej „czułe” bezkręgowce, a ryby utrzymywane były w mieszaninie substytutu. Ten sposób obiegu wody był stosowany do roku 1961. Koszty jednak i uciążliwa procedura skłoniły nas do szukania nowego rozwiązania. Dało to pozytywny rezultat, i to na tyle, że The Cleveland Aquarium może pochwalić się własnym, oryginalnym rozwiązaniem. – Ed, czy to znaczy, że do tego czasu nikt poza Aquarium nie zajmował się tym problemem? – O nie. Problem preparowania sztucznej wody morskiej jest prawie tak stary, jak pomysł morskiego akwarium. Po raz pierwszy opisał proste mikstury jeden j z czołowych popularyzatorów domowych akwariów – Gosse, w 1854 r. Rok później, w pierwszym na świecie akwarium, jakie w Londynie udostępniono publiczności, przeprowadzono (niestety, nieudane) eksperymenty na szerszą skalę. Pierwszy sukces z syntetyczną wodą morską odniosło Berlin Aquarium, otwarte w 1869 r. Zastosowana tam recepta była prosta: mieszanina czterech soli (podobna do opisanej przez Gosse), plus wodorosty, względnie kilka podobnych, żyjących organizmów, pozwalających na utrzymanie w roztworze wyższych form życia. Jakkolwiek w sporządzanej tam „Ersatz-seewasser” wiele gatunków nie mogło się zaadaptować – sukces był bezsprzeczny. Oprócz Berlin Aquarium, w tym czasie zaledwie kilka instytucji mogło poszczycić się podobnymi osiągnięciami. Nieco później godne odnotowania wartościowe rezultaty uzyskało inne berlińskie akwarium – otwarte dla publiczności w 1913 r. W sumie znanych było kilka różnych sposobów przygotowywania wody morskiej. Poszczególne sposoby różniły się ilością składników – od czterech do czternastu – a łączyła je jedna cecha wspólna – dążenie do ideału, wiernie naśladującego pierwowzór. Przełomowym wydarzeniem była wizyta ówczesnego dyrektora The Cleveland Aquarium, Williama L. Kelly, w egzotarium ogrodu zoologicznego we Frank- furcie nad Menem. Właśnie tam, pod kierunkiem dr Dietera Backhausa, były prowadzone teoretyczne i praktyczne prace nad stworzeniem pełnowartościowej, syntetycznej wody morskiej. Dr Backhaus przyjął nowatorski kierunek poszukiwań. O ile dotychczasowe wysiłki nastawione były na uzyskanie produktu wiernie imitującego „morze”, lub „ocean”, o tyle nowe badania zdążały do uzyskania syntetycznej mikstury, preparowanej z wyraźnie „ostro” określonych proporcji soli, która zapewniłaby optymalne warunki rozwoju morskim organizmom. Generalnie, badania potwierdziły słuszność koncepcji, co sprawdzono na podstawie zachowania się morskich ryb i bezkręgowców. Dzięki uprzejmości dra Backhausa uzyskaliśmy dostęp do nowej, wielce obiecującej formuły, będącej punktem wyjścia dla naszych własnych prac. Dalszy ciąg badań uwieńczony został prawdziwym sukcesem – uzyskaliśmy doskonały substytut wody morskiej z suchych chemikaliów, całkowicie spełniający wymagania akwarium. Zmodyfikowany preparat okazał się lepszy dla utrzymania w nim delikatnych form życia, od specjalnie sprowadzanej wody z Florydy. Nasz sukces nie przeszedł bez echa: wkrótce zostaliśmy „zasypani” zamówieniami z innych placówek, także naukowych, nie mówiąc o zamówieniach z zagranicy. Ilość zamówień była tak duża, żę nie byliśmy w stanie wszystkim sprostać. Masową produkcją preparatu zajęło się Aquarium System Inc. of Wicklife Ohio. Produkt stał się szeroko dostępny, a jego nazwa brzmi „Instant Ocean” ocean na zamówienie. Pobitych zostało wiele rekordów utrzymania przy życiu form morskich w sztucznych warunkach. Delikatne ośmiornice mogą już być hodowane w pokoju mieszkalnym! Western Reserve University Cleveland – Ohio używa tak spreparowanej wody do utrzymania kultur morskich, potrzebnych do badań i ćwiczeń na zajęciach biologii. Ogromną zaletą specyfiku jest jego łatwe przyrządzanie. „Instant Ocean” jest pakowany jako mieszanka łatwo rozpuszczalna nawet w małej ilości wody.
Oko w oko z Platax orbicularis – rybą z Pacyfiku
– Sukcesu można zatem pogratulować. Dziękuję za informacje – skorzystam z gotowego „Instant Ocean”, choć potrzeby mojego akwarium są znacznie mniejsze, niż Twojej placówki! – O.K. Co jeszcze Cię interesuje? Czy dla odmiany ja mógłbym zadać pytanie? – Proszę bardzo. – Twoje zainteresowanie wykracza poza zwykłe zainteresowanie ogółu zwiedzających. Jakie są tego przyczyny? – Będę próbował podzielić się swoimi wrażeniami z Czytelnikami czasopisma „Akwarium”. – Interesujące. A gdzie to pismo jest wydawane? Przyznam, że nie spotkałem się z takim tytułem… – W Polsce. – O! Czy mógłbyś przesłać mi egzemplarz, gdy artykuł się ukaże? Zbieramy publikacje o naszej placówce – to chyba zrozumiałe! – Oczywiście. Podaj mi swój adres. – Edward Bronikowski Jr., szef Aquarium w Cleveland… – O!!! Mówisz po polsku? – Niestety, nie – ale „starą Ojczyzną” zawsze się interesowałem. Miło będzie zobaczyć polską gazetę akwarystyczną, tym bardziej z artykułem o placówce, którą kieruję.
* * *
Przez parę godzin przebywałem w cudownym świecie ciszy i spokoju – tego nastroju nie zdołał zmącić widok krwiożerczych piranii, czy „cudownych” ośmiornic. Jeśli któryś z polskich akwarystów odwiedzi kiedyś The Cleveland Aquarium, jego szef – Edward Bronikowski przyjmie rodaka z wszystkimi honorami.
Rozmawiał Janusz Wojciechowski
Zdjęcia i rysunek – autor