„Akwarium w mieszkaniu” Wydawnictwo Poznańskie, Poznań 1986 nakład 100 000 + 200 egz. (cena 150 zł)
W połowie roku 1986, nakładem Wydawnictwa Poznańskiego ukazała się książka Stefana Kornobisa pt: „Akwarium w mieszkaniu”. W tym czasie otrzymałem ową książkę z redakcji czasopisma „Akwarium” z prośbą o przeczytanie jej i wyrażenie swoich uwag. Oto one:
Bez dłuższych wstępów, pragnę polecić ją wszystkim akwarystom. Moim skromnym zdaniem jest to najlepsza książka akwarystyczna dla początkujących i średnio zaawansowanych akwarystów, jaka ukazała się ostatnio. Myślę, że i w biblioteczkach bardziej doświadczonych akwarystów nie będzie ona przysłowiową bezużyteczną cegłą. Poziom tej książki nie jest dla mnie zaskoczeniem, ponieważ jej autor – Stefan Kornobis jest długoletnim współpracownikiem redakcji „Akwarium” i na akwarystyce zna się bardzo dobrze.
Książka została podzielona na 13 rozdziałów, które w kolejności przedstawiają, jak prawidłowo urządzić akwarium. Każdy, kto uważnie przeczyta te rozdziały i będzie postępował zgodnie z informacjami w nich zawartymi, a dodatkowo przeczyta wskazówki o urządzaniu zbiorników, nie powinien mieć kłopotów. Uważam, że jedną z najcenniejszych rzeczy w tej książce jest wyjaśnienie zasady: im mniejsze akwarium tym większe kłopoty i mniejszy efekt.
Oczywiście, oprócz uwag pozytywnych, muszę przekazać uwagi krytyczne, których jest bardzo niewiele i w zasadzie dotyczą drobiazgów.
Na str. 11 do cięcia grubszego szkła proponowany jest diament. Otóż wg tzw. „sztuki szklarskiej” diamentu używa się do szyb cienkich, do 3 mm grubości, a do grubszych przyrządu z kółkami wykonanymi ze stali wysokostopowych.
Na stronie 38 opisana jest metoda demineralizacji wody przy użyciu jonitów (anionit i kationit), oraz zamieszczony rysunek (rys. 23). Przy takim zmontowaniu kolumny do demineralizacji jest duże niebezpieczeństwo, że woda wybierze najprostszą drogę i po zużyciu wymieniacza jonowego w sferze przepływu przez pierwszą porcję wody dalsza część będzie przesączała się jako nieuzdatniona. Prawidłowy przepływ powinien być skierowany ku górze, co powoduje, że woda przepływa równomiernie całym przekrojem kolumny.
Przy opisywaniu karmnika na rurecznik (str. 30) należy pominąć wazonkowce, szczególnie przy karmniku szklanym z tzw. bańką pływakową. Rureczniki w zetknięciu z wodą dążą ku dołowi i starają się zakopać w podłożu, wazonkowce natomiast próbują wydostać się z wody. W przypadku zastosowania karmników będą się starały wydostać na karmnik (do kuli pływaka lub na powierzchnię karmnika – rys. 19) i będą niedostępne dla ryb.
Nie powinno się także stosować pływających karmników na pokarmy suche.” (str. 30). W takim przypadku może się zdarzyć, że ryby będą odganiały się od karmnika i silniejsze nie dopuszczą słabszych do pokarmu. Pokarm nie zjedzony będzie opadał na dno pod karmnikiem. Pokarmy suche należy rozpuścić po całej powierzchni akwarium, co wszystkim rybom pozwoli na prawidłowe żerowanie. Przy oznaczaniu twardości wody w tzw. stopniach niemieckich, stosuje się małą literę n – przykład 10°n, a nie 10°N.
Na stronie 36 autor tradycyjnie już opisał pomiar twardości wody metodą Clarka. Jest to metoda opisywana od zarania literatury akwarystycznej. Obecnie nie powinna być ona opisywana, ponieważ na przełomie lat 50-tych i 60-tych, mydło Clarka wycofane zostało ze sprzedaży. Twardość wody można badać odczynnikami do sprawdzania twardości wody, sprzedawanymi w sklepach akwarystycznych. To miejsce można by wykorzystać np. na dokładne opisanie podwyższania twardości wody przy użyciu gipsu.
Sprawa ostatnia to polskie nazwy roślin i ryb, których używa autor. Nie wszystkie są zgodne z obowiązującymi w naszym nazewnictwie: str. 56 – jest mikrozorium skrzydlate – powinno być mikrozorium oskrzydlone. str. 78 – Pristella maxillaris – to prystelka gwiaździsta a nie barwna.
W rozdziale o pasożytach i chorobach ryb, powinien być dokonany wyraźniejszy podział na choroby i pasożyty. Z pasożytów opisano tylko śpiewkę i to między chorobami ryb. Powyższe uwagi nie wynikają z chęci „wymądrzania się” a raczej z chęci rzetelnego podejścia do sprawy. Autor w posłowiu wyjaśnia sprawę szaty graficznej, która może pozostawiać wiele do życzenia. Przedstawione w książce ilustracje są na tyle czytelne, że z powodzeniem oddają najistotniejsze szczegóły roślin i ryb. Mogą one skutecznie konkurować z nieudanymi rysunkami barwnymi, zamieszczanymi w innych publikacjach. Książka ta z całą pewnością powinna znaleźć się w bibliotekach szkolnych. Powinna poznać ją młodzież zainteresowana akwarystyką. Brawa dla autora i wydawcy.
Jerzy Cichowski
* * *
Puszczykowo, 1986-10-6
Na wstępie serdecznie dziękuję p. Cichowskiemu za krytyczne przeczytanie książki i spisanie swoich uwag. Będą one pomocne, gdyby doszło do poprawionego wydania książki.
1. Uwaga dotycząca cięcia szkła jest słuszna.
2. W książce nie opisano demineralizacji wody za pomocą wymieniaczy jonowych, a jedynie jej zmiękczanie. To są dwie różne sprawy – w wyniku prawidłowo przeprowadzonej demineralizacji otrzymuje się wodę praktycznie pozbawioną soli mineralnych; w wyniku zmiękczania za pomocą kationitu otrzymuje się wodę pozbawioną kationów trzy-i dwuwartościowych (między innymi wapnia, magnezu i żelaza), na miejsce których wprowadzone zostają kationy jednowartościowe (w tym wypadku sodu). Woda zmiękczona kationitem nie jest jednak pozbawiona soli mineralnych. Demineralizacja jest trudna do przeprowadzenia (dobór wymieniaczy jonowych, ich dostępność oraz regeneracja) i nie może być polecana ogółowi akwarystów. Ogólnikowo wspomniano o niej w uwadze dodatkowej (drobny druk) na str. 37 i 38, nie używając jednak samego słowa demineralizacja. Jeżeli chodzi o montaż kolumny do zmiękczania wody, to oczywiście sposób proponowany przez p. Cichowskiego jest lepszy w działaniu. Na tej zasadzie są zresztą budowane profesjonalne urządzenia do zmiękczania lub demineralizacji wody. W warunkach domowych może on być jednak zbyt kłopotliwy do realizacji dla akwarystów (szczególnie tych nie obdarzonych zdolnościami do majsterko-wania, do których sam się zaliczam). Sposób proponowany w książce na str. 38 jest prosty i w warunkach domowych, przy niezbyt dużej ilości wody do zmiękczania, daje zadowalające rezultaty. Wada wspomniana przez p. Cichowskiego może (ale nie musi) powodować konieczność częstszej regeneracji kationitu, co nie jest specjalnie kłopotliwe.
3. Wychodzenie wazonkowców z karmnika zależy chyba od jego konstrukcji. Doświadczenia moje i kilku moich kolegów wskazują, że ryby wyjadają wazonkowce z karmnika. Ale oczywiście jego użycie nie jest konieczne.
4. Uwaga dotycząca karmników na pokarmy suche dotyczy chyba ryb wykazujących terytorializm lub też przypadków nieprawidłowego doboru gatunków w akwarium.
5. Uwaga o sposobie zapisu twardości wody w stopniach niemieckich jest słuszna. Obecnie zwyciężyła już tendencja, aby pisać °n a nie °N.
6. Przy opisywaniu metody Clarka miałem podobne wątpliwości co- p. Cichowski. Zdaję sobie bowiem sprawę ze znikomej obecnie dostępności mydła Clarka. Mnie samemu udało się ostatnio kupić mydło Clarka w 1979 roku przy czym pochodziło ono z remanentów. Zdecydowałem się jednak opisać tę metodę, gdyż moim zdaniem jest ona zdecydowanie najbardziej przydatna w popularnej akwarystyce: tylko jeden bardzo trwały odczynnik, metoda nie wymaga kwalifikacji. Wszystkie inne metody wymagają przyrządzania roztworów odczynników, roztwory te są często nietrwałe, analiza wymaga drogiego szkła laboratoryjnego. Poza tym niewłaściwe lub uproszczone wykonanie może prowadzić do wielkich błędów, znacznie większych niż znane niedokładności metody Clarka przy małych twardościach wody. Trudno natomiast pisać w książce o konkretnych zestawach do badania twardości wody sprzedawanych w sklepach akwarystycznych, gdyż jest to rzecz przemijająca, a poza tym zestawy te mogą być nie najlepszej jakości (sam tego doświadczyłem) lub przeterminowane. Nasuwa się niejako uwaga, że może PZA podjąłby starania o uruchomienie niewielkiej produkcji mydła Clarka dla potrzeb akwarystyki (może niewielki prywatny wytwórca; produkcja mianowanego roztworu mydła potasowego nie jest chyba bardzo skomplikowana). 7. Zespół uwag o nazewnictwie polskim: na str. 56 w ogóle nie ma mowy o mikrozorium skrzydlatym. Jest o nim mowa na str. 58, gdzie jednak jest używana prawidłowa nazwa. Na str. 78 jako również używaną nazwę polską podano „prystella gwiaździsta”. Niezależnie od uwag p. Cichowskiego sam zauważyłem w książce kilka błędów (przeliterowań) w nazewnictwie. Są to rzeczy do usunięcia, gdyby doszło do poprawionego wydania. 8. W rozdziale o chorobach i pasożytach świadomie nie dzieliłem ich; – co tu dzielić, skoro łącznie opisanych jest 5 przypadków? Zresztą sam podział na choroby i pasożyty jest dość umowny i w różnych klasyfikacjach granica podziału przebiega różnie. Przykładowo: w różnych klasyfikacjach pasożytujące na skórze ryb pierwotniaki będą zaliczane bądź to do chorób, bądź to do pasożytów.
Stefan Kornobis
Vladimir Hribal „Voda v zahrade a vodni rostliny” Statni Zemedelskie Na-kladatelstvi, Praha 1985, wydanie I, nakład 40 tys. egz. Książka zawiera 320 stron, 32 barwne fotografie, 100 fotografii czarno-białych oraz rysunki poglądowe. Cena w CSRS 24 Kćs w placówkach ORPANU można ją było kupić w cenie 185,- zł.
To, że u naszych południowych sąsiadów tereny wokół popularnych domków weekendowych czy działek rekreacyjnych to ogrody, wiemy z pobytów w Czechosłowacji. Wydana przez wydawnictwo SZN kolejna pozycja dotyczy propozycji ich zagospodarowania, tym razem tematem są: uprawa roślin wodnych i hodowla ryb ozdobnych w ogrodowych basenach. Książka przeznaczona jest dla szerokiego kręgu zainteresowanych, którzy niekoniecznie są akwarystami. Przedstawiając tę interesującą pozycję Czytelnikom „Akwarium” zachęcam do lektury tych, którzy posiadają działki i noszą się z zamiarem urządzenia na nich swoich akwarystycznych zakątków.
Treść podzielono na szereg rozdziałów i podrozdziałów. Ułatwia to posługiwanie się książką – przy pomocy słownika – oczywiście – osobom nie znającym języka czeskiego. Po omówieniu funkcji akwenu w ogrodzie, oraz krótkiego rysu historycznego, autor przedstawia poszczególne typy ogrodowych basenów i sadzawek, podając w jaki sposób powinny zostać zaplanowane oraz wykonane. Obrazowo, często przy pomocy fotografii lub rysunków, podano jak wykonać najrozmaitsze typy basenów betonowych, basenów wykładanych folią, basenów iłowych, skalnych, lepikowanych czy też wykonanych z laminatów lub innych tworzyw sztucznych.
Na uwagę zasługuje sposób „impregnacji” wykopu przy użyciu amerykańskiego preparatu pod nazwą SS-13 ,,sealer” oraz możliwość stosowania dużych naczyń do uprawy roślin wodnych. Oryginalny wydaje się pomysł wykorzystania na ten cel złomowanych, przepołowionych cystern kolejowych. Bardzo interesujące są informacje jak zbudować potoczki, wodospady, kaskady, wodotryski, wysepki, efektowne mostki i iluminację wodnych ogrodów. Najbardziej interesującą, kompleksową propozycją jest tzw. ogród japoński, który można wyczarować na stosunkowo niewielkiej powierzchni (20-30 m2).
Dalsze rozdziały to uwagi o eksploatacji ogrodowych basenów przez cały rok, a zwłaszcza ich ochrona w okresie zimowym. Po zapoznaniu Czytelnika z problematyką równowagi biologicznej, podano w jaki sposób należy ją kontrolować i utrzymywać. Polecanymi do hodowli w sadzawkach są barwne karpie japońskie koji oraz welonki. Autor wskazuje, że w okresie letnim – przejściowo – ogrodowe baseny można wykorzystać do hodowli innych gatunków ciepłolubnych. Zasadnicza część pracy to dział omawiający poszczególne gatunki roślin przybrzeżnych i wodnych przydatnych do zagospodarowania akwenów, w tym gatunki roślin tropikalnych możliwe do uprawy w okresie letnim. Szczególnie wiele miejsca poświęcono grzybieniom i lotosom. Przedstawiono mini-monografię kilkunastu gatunków i kilkudziesięciu odmian zarówno zimno- jak i ciepłolubnych tzw. lilii wodnych. Opisano ich kłącza, liście, kwiaty, podano w jaki sposób rozmnażać te rośliny z różnego typu kłączy, a w jaki sposób z nasion, jakie należy stosować podłoża, nawożenie, na czym polega pielęgnacja oraz jak rozpoznawać i zwalczać choroby.
Istotnym działem jest rozdział o sposobach zimowania i ochrony roślin w okresie chłodów. Ze względu na zbliżone warunki klimatyczne Czechosłowacji i Polski informacje te istotne są dla polskiego Czytelnika. Książkę kończy alfabetyczny przegląd blisko 450 gatunków i odmian roślin wodnych i bagiennych zalecanych do uprawy w warunkach ogrodowych. W sposób syntetyczny, przy pomocy wcześniej wyjaśnionych znaków graficznych, podano warunki ich uprawy. Uzupełnieniem są doskonałe rysunki niektórych gatunków. Sądzę, że po lekturze książki, o której nie sposób nie pisać w superlatywach i u nas w kraju tego typu uprawa znajdzie wielu zwolenników. Publikację polecam uwadze Państwowemu Wydawnictwu Rolniczemu i Leśnemu, być może drogą umowy wydawniczej z SZN w Pradze lub też poprzez wydanie innej, podobnej publikacji, udałoby się przybliżyć tę problematykę polskiemu Czytelnikowi. Czekają na nią nie tylko akwaryści ale i wielotysięczna rzesza miłośników przyrody oraz nasze polskie ogrody
Piotr Dymek
Z ŻYCIA PZA – Z ŻYCIA PZA
Umowa o współpracy
22 marca 1986 roku w Wiśle została zawarta (po 20-letnich kontaktach) umowa o wzajemnej współpracy pomiędzy Centralnym Zarządem Specjalistycznym Akwarystyki przy Centralnej Komisji Wiwarystyki w Związku Kultury NRD a Polskim Związkiem Akwarystów.
Fot. T. Pudlarz
Akwaryści niemieccy i polscy pragną w przyszłości koordynować terminy międzynarodowych imprez akwarystycznych, wymieniać plany pracy, wzajemnie się odwiedzać uczestnicząc w wystawach i konkursach, wygłaszać referaty, wymieniać materiał zarodowy, literaturę akwarystyczną i czasopisma. Na podstawie umowy mogą ze sobą współpracować regionalne grupy specjalistyczne z Oddziałami PZA. Co dwa lata obydwie strony ocenią realizację tych przedsięwzięć, które zostały protokolarnie ustalone. Ze strony naszych zachodnich sąsiadów umowę podpisali: prezes Centralnej Komisji Wiwarystyki Horst Schillat oraz prezes Centralnego Specjalistycznego Zarządu Akwarystyki dr CD. Gabriel a ze strony polskiej prezes Zarządu Głównego PZA mgr inż. Wojciech Kulicki i sekretarz Związku Tadeusz Pudlarz.
Pierwszym śniadaniem w Polsce gości z NRD podejmował wiceprezes Związku Stanisław Sitko
Serdeczny uścisk dłoni.
Tak więc polscy akwaryści podpisali już umowy z akwarystami z Czechosłowacji, Bułgarii a teraz z Niemieckiej Republiki Demokratycznej. Powinno to zaowocować w najbliższej przyszłości wymianą ryb i roślin, a także ekspozycjami kolegów z zagranicy na polskich wystawach i odwrotnie – przedstawieniem wspaniałych ryb polskich hodowców w Sofii, Berlinie czy Libercu.
Marek Mierzwiak
XII Wystawa Akwarystyczna w Krakowie (1-15.06.1986)
Wzrastające zainteresowanie akwarystyką oraz powodzenie towarzyszące uprzednio zorganizowanym wystawom skłoniło akwarystów z Oddziału PZA w Krakowie i Komitet Organizacyjny Dni Krakowa do przygotowania na coroczne święto miasta kolejnej wystawy akwarystycznej pod hasłem „Akwarium nasze hobby”. Udzielona przez współorganizatora wystawy pomoc organizacyjna i finansowa pozwoliła nie tylko na wykonanie starannej oprawy plastycznej ale i na wynajem obszernych pomieszczeń KS Korona przy ul. Pstrowskiego. Wprawdzie krótki okres przygotowawczy nie pozwolił nam na zaproszenie do udziału w wystawie akwarystów z innych Oddziałów PZA, jednak staraniem krakowskich akwarystów i terrarystów oraz Ogrodu Botanicznego UJ przygotowane eksponaty oraz sposób ich prezentacji dostarczał zwiedzającym wielu wrażeń. Świadczą o tym liczne wpisy w księdze pamiątkowej: …”byłem w bajkowym podwodnym świecie”, „dziękuję za piękny sen”. Ogółem w ciągu dwóch tygodni zwiedziło wystawę ponad 8 tys. widzów, w tym kilka wycieczek z sąsiednich Oddziałów naszego stowarzyszenia. Tych, którzy nie mieli możliwości jej obejrzenia, zainteresuje zapewne garść informacji oraz fotografie.
Na powierzchni blisko 200 metrów2 zaprezentowano 110 wzorcowo urządzonych akwariów, w których pływało 127 gatunków ryb tropikalnych, doliczyłem się też niemal 100 gatunków roślin wodnych. Częścią ekspozycji akwarystycznej była sadzawka ogrodowa z krajowymi roślinami wodnymi i błotnymi, kwitnącymi grzybieniami, lotosami oraz hiacyntem wodnym (ciekawa propozycja dla działkowców). Egzotykę wystawy podkreślały podświetlane witryny kwiatowe oraz paludaria z tropikalnymi roślinami Ogrodu Botanicznego UJ.
Zdjęcia: P. Dymek, T. Kawecki, M. Mierzwiak
Kolejnym działem wystawy były akwa-terraria z płazami i gadami, wśród których wyróżniał się 6-metrowy pyton tygrysi, prezentowany przez koi. L. Lisa. Najwięcej – bo niemal połowę eksponowanych gatunków zaprezentowali koi. koi. Cz. Guzowski, W. Wiech i W. Górka. Ich dziełem było kilkadziesiąt bio-topowych akwariów z pyszczakami j. Malawi i Wiktoria, pielęgnicami j. Tanganika oraz pokaz kilkunastu gatunków kąsaczowatych.
Oficjalne otwarcie wystawy, co uczynił prezes ZG PZA – Wojciech Kulicki, poprzedziło spotkanie wystawców i ich najbliższych tudzież zaproszonych gości. Była to okazja do dokonania oceny ekspozycji. Przeprowadzony plebiscyt pozwolił dokonać oceny; najładniejsze akwaria przygotowali: W dziale akwariów 400-litrowych: kol. J. Cieślik, W. Wiech i Z. Helbin, w dziale akwariów 120-litrowych: K. Rozpędzik, K. Gondek i T. Kawecki, w dziale akwariów 40-litrowych: P. Dymek, W. Górka i T. Kawecki. I tym razem dzięki pomocy niemal wszystkich właścicieli krakowskich sklepów akwarystycznych wystawie towarzyszyła loteria fantowa, a że dzięki rybom ofiarowanym przez kilku krakowskich hodowców: J. Cieślika, W. Wiecha, T. Kaweckiego i Z. Orawczyka za każde trzy puste losy można było otrzymać kolorową rybkę – powodzenie loterii było zapewnione. Zorganizowanie wystawy dało wiele satysfakcji osobom które ją przygotowały, pozwoli również na częściowe dofinansowanie wspólnej wycieczki 5-dniowej do NRD. Będzie ona okazją do zwiedzenia ekspozycji przyrodniczych w Berlinie, ale i do zastanowienia się jak przygotować jeszcze piękniejszą wystawę niż ta, którą nieco przybliżyła moja relacja.
Piotr Dymek
I Ogólnopolski Konkurs Molinezji „Velifera 86”
W Poznaniu od 29 sierpnia do 14 września 1986 trwała wystawa akwarystyczna pod nazwą „Expo-Akwarium Poznań’86; Człowiek, Przyroda, Środowisko.” W trakcie trwania ekspozycji – miało odbyć się wiele imprez i spotkań. Szkoda, że nie wszystko co zaplanowano, udało się zrealizować. Najważniejszą imprezą był niewątpliwie konkurs molinezji. Ta bardzo popularna ryba, często hodowana przez nas w akwariach nie miała dotychczas swojego konkursu, mimo, że w świecie, szczególnie wśród hodowców amerykańskich i azjatyckich cieszy się dużą popularnością. Akwaryści ci z dzikich form molinezji, poprzez odpowiednie krzyżówki i kojarzenia doprowadzili do powstania wielu nowych odmian, różnych pod względem kształtu i koloru.
Jurorzy oceniając kilkadziesiąt zestawów molinezji mieli o czym dyskutować i o co się spierać.
Dla potrzeb pierwszego w historii polskiej akwarystyki konkursu molinezji opracowano na podstawie wzorców z USA, Czechosłowacji i NRD zasady oceny tych ryb. I tak sędzia miał do swojej dyspozycji 100 punktów, oceniał budowę i wielkość ciała, płetwy, ubarwienie, żywotność i partnerstwo. Ryby oceniano w trzech gatunkach: Poecilia sphenops, Poecilia lafipinna, Poecilia velifera. Broszurę z zasadami oceny molinezji opracował Jerzy Kaszuba, prezes Oddziału poznańskiego. Sędziowie mieli w niej wyszczególnione bardzo dokładnie za co ile punktów się należy. Ostatecznie w konkursie zwyciężył Piotr Sromek z Bielska-Białej, którego ryby zdobyły 74 punkty. Drugie miejsce zajął Andrzej Cieślak z Warszawy (73,75 pkt), a trzecie Florian Rezmer z Bydgoszczy (73,25 pkt). Wręczono również nagrody za zdobycie pierwszego tytułu Mistrza Polski Hodowców Gupików (I Andrzej Cieślak, 11 Jerzy Marzec, 111 Jerzy Czerwonko) oraz za zdobycie drugiego tytułu Mistrza Polski (I Jerzy Marzec, II Zbigniew Walczak, III Andrzej Dulko). W czasie wystawy można było podziwiać kilkanaście dużych akwariów w których hodowcy z różnych Oddziałów naszego Związku prezentowali swoje ryby. Najefektowniej prezentowały się zbiorniki z piraniami, rybami labiryntowymi i kąsaczowatymi. Duże wrażenie na zwiedzających wywarło akwarium pokazujące degradację naszego naturalnego środowiska. Koledzy z Poznania przygotowali zbiornik, który znakomicie pokazywał jak wyglądają nasze rzeki, jeziora i sławy i co na taki stan rzeczy ma wpływ. Oby instytucje odpowiedzialne za ochronę środowiska zaczęły wreszcie wypełniać swoje obowiązki, gdyż inaczej w niedalekiej przyszłości grozi nam katastrofa ekologiczna. Już teraz pokarm dla naszych ryb akwariowych jest tak zatruty, że ryby po zjedzeniu często padają, a są wody gdzie już nic nie żyje, gdyż stężenie zanieczyszczeń jest ogromne. Trzeba krzyczeć coraz głośniej o ratunek dla wszystkiego co żyje na Ziemi, gdyż inaczej sami doprowadzimy do strasznych i nieodwracalnych zniszczeń.
Na koniec jeszcze uwaga krytyczna o poznańskiej ekspozycji. Nie można otwierać wystawy gdy zbiorniki są nie opisane i właściwie przeciętny widz nie wie co w tych akwariach pływa. Nie każdy potrafi odróżnić mieczyka od molinezji, nie każdy wie, że ta ogromna ryba nazywa się pielęgnica pawiooka, a ta ryba ukryta w gąszczu roślin to brzanka sumatrzańska. Ludzie muszą wiedzieć co oglądają, za to płaca i to im się należy. Koledzy z Poznania włożyli dużo pracy w przygotowanie tej pięknej wystawy, ale i na opisanie gatunków ryb muszą znaleźć jeszcze parę godzin. O tym nie wolno zapominać.
Marek Mierzwiak
II Wystawa Ryb i Roślin Akwariowych
Boa teczowy, często w ten sposób prezentowany był publiczności przez Zygmunta Lipskiego
W Częstochowie od 9 sierpnia do 7 września 1986 roku trwała wystawa akwarystyczna, o której „Dziennik Zachodni” poinformował swoich czytelników natychmiast po otwarciu. To że jego informacja nie była ścisła i precyzyjna to inna sprawa. No bo cóż to za rzadkie okazy pływały w akwariach wystawowych – jak pisano:ryby żyworodne ! a wśród nich gupiki, gurami i mieczyki Hallera ?! (troche wiemy o zasługach wojskowych Generała, ale o tym że hodował ryby i że jeden z mieczyków nosi jego nazwisko, nic nam nie wiadomo, ale widać wszystko jest możliwe). Wracając do ryb żyworodnych – przecież to najpopularniejsze ryby, a nie rzadkie okazy. Dalej napisano o rybach błyskowych (naprawdę nie wiem co to za ryba) i o pawich okach.Chodziło chyba o pielęgnice pawiooka! Niby drobiazgi… Haller – Heller… co za różnica… Wróćmy jednak do wystawy. Nie można o niej napisać jednoznacznie, że była zła czy dobra. Pięknie urządzone przez Zygmunta Lipskiego akwaria przemawiają za tym że była dobra, brak opisów roślin tam posadzonych za tym, że nie za bardzo. Piękne dyski turkusowe, kilka gatunków pyszczaków z jeziora Malawi, ziemiojad, ładne bojowniki – za tym, że ciekawa, brak nawet opisów po polsku (nie mówię już o nazwach łacińskich) za tym, że jednak wszystkiego do końca nie dopracowano.
Wystawa to miejsce wymiany doświadczeń i dokonywania zakupów
To że z wystawy uzyskano kilkusetysięczny zysk dobrze świadczy o organizatorach.Prezes oddziału Jerzy Żołędzki powiedział że pieniądze te przydadzą się grupie akwarystycznej która działa w Błesznie i ma tam stałą ekspozycję, oraz na urządzenie podobnej wystawy w Blachowni. To jednak ze nie opisano właściwie ryb (w jednym akwarium pływało 5 gatunków brzanek; podpis był doprawdy lakoniczny – „Brzanki”) i roślin (a była to przecież również wystawa roślin jak wszem i wobec informowano, a nie znalazłem ani jednego rośliny posadzonej w zbiorniku) składa się na to, że z mieszanymi uczuciami trzeba ocenić częstochowska wystawę. Po raz kolejny powtarzam – nie róbmy wystaw dla siebie, dlatego że trzeba się wykazać przed Zarządem Głównym – róbmy je dla ludzi, popularyzujmy akwarystykę, piszmy i uczmy o niej, starajmy się innych zafascynować tym wspaniałym hobby. Wypada mieć tylko nadzieję że w przyszłym roku nie będzie podobnej wpadki.
Dużo pięknych roślin – tylko ilu zwiedzających wiedziało naprawdę co tam rośnie…
Tekst i zdjęcia: Marek Mierzwiak
Komisja do spraw Nazewnictwa o której utworzeniu informowaliśmy w „Akwarium”5-6/86 ustaliła następujące zasady określania nazewnictwa polskiego ryb akwariowych:
Przyjęto zasady systematyki jednostek wyższych według Nelsona („Fisches of the World” – 1976), oczywiście z późniejszymi zmianami
Każdy rodzaj posiada odrębną polska nazwę o liczbie mnogiej
W przypadku przeniesienia gatunku do innego rodzaju nazwa zostaje zmieniona.
Przy likwidacji lub zmianie nazwy całego rodzaju nazwa polska może pozostać nie zmieniona.
Komisja nie będzie zajmowała się nazewnictwem poniżej gatunku.
Stosując powyższe zasady mogą ulec zmianie nawet nazwy wcześniej ustalone i powszechnie przyjęte. W takim wypadku Komisja będzie dawała szczegółowe uzasadnienie.
W chwili obecnej ustalono nazwy polskie dla około 90 gatunków ryb kąsaczowatych, które będziemy sukcesywnie przekazywać Czytelnikom, i które będą obowiązywały polskich akwarystów.
* * *
Zarząd Główny Polskiego Związku Akwarystów postanowił zorganizować Koło Prelegentów działające w ramach naszego Związku. Zadaniem ludzi działających w tym Kole byłoby przygotowanie (na odpowiednim poziomie) prelekcji, które można by wygłaszać w Oddziałach PZA jak również w szkołach, domach kultury czy nawet zakładach pracy, gdyby oczywiście zaszła taka potrzeba. W ramach działalności Koła prowadzone byłoby szkolenie, mające na celu zwiększenie wiedzy fachowej prelegentów. Zgłoszenia chętnych do udziału w Kole Prelegentów prosimy kierować do Zarządu Głównego PZA, ul. Wolności 41, 41-500 Chorzów.