Od początku mego zetknięcia się z rybami gatunku Symphysodon zainteresowanie moje hodowlą ryb skupiło się na chęci posiadania tego gatunku w swojej hodowli. Przepiękny kształt tych ryb, ubarwienie, elegancja ruchów, łagodność oraz niezwykły sposób karmienia swojego potomstwa sprawiły, że jestem ciągle pełen zachwytu dla nich. Do ich hodowli zbudowałem zbiornik o wymiarach 150 x 80 x 50 cm, czyli o pojemności przeszło 500 l1 wody. W akwarium tym umieściłem przywiezione w 1972 r. z NRD paletki, które obficie karmione rurecznikami, dafnią, skrobanym mięsem i larwami komarów wyrosły na dorodne egzemplarze. Wreszcie w sierpniu 1974 roku jedna z par złożyła ikrę na lignicie. Niestety, ikra niebawem całkowicie zbielała. Nie wierząc w możliwość rozmnożenia tych ryb, na wszelki wypadek powtórzyłem próbę. Obniżyłem jednak twardość wody do około 4°n i zakwasiłem kwasem fosforwym do pH 5-6. Następnie oddzieliłem dobraną parę przegrodą z siatki nylonowej na 1/3 długości akwarium. W wydzielonej części pozostawiłem tylko wbity w żwir wysoki lignit. Poza tym w zbiorniku zainstalowane jest ogrzewanie elektryczne z termoregulatorem, światło jarzeniowe i zwykłe żarówki, filtr z watą perlonową oraz przewietrzacz, którzy pracuje bez przerwy. Siódmego sierpnia wieczorem, po uprzednim starannym oczyszczeniu miejsca na lignicie, para przystąpiła do składania ikry, której liczbę po zakończonym tarle okreśłiłem na około 250-300 ziaren. Następnego dnia, ósmego sierpnia, rodzice pielęgnowali ikrę napędzając płetwami wodę, a wieczorem liczba zbielałych jajeczek wynosiła tylko około 50-60 szt. W następnym dniu zbielałe jajeczka zostały dokładnie wyjedzone, natomiast pozostałym w dalszym ciągu rodzice bardzo starannie się opiekowali. W dniu 10 sierpnia jajeczka znajdowały się nadal na swoim miejscu, lecz jedno z rodziców czyściło nowe miejsce na lignicie, na które około godziny 12 para rodzicielska zaczęła przenosić wykluwające się larwy. Operacja ta trwała do godziny 16. Przez dwa następne dni, 11 i 12 sierpnia wyklute larwy znajdowały się na tym samym miejscu pod troskliwą opieką rodziców, wykonując co pewien czas gwałtowne ruchy ciałem. W dniu 13 sierpnia larwy nadal wiszą na lignicie i dopiero o godzinie 22 narybek stopniowo odrywa się, rozpoczynając natychmiast żerowanie na ciele rodziców. Dnia 14 sierpnia już od rana cały narybek żeruje na rodzicach. Liczbę małych rybek trudno było ustalić, bo znajdowały się w ciągłym ruchu. Małe rybki z każdą godziną były bardziej zespolone z rodzicami, a wszelkie próby oddalenia się rodzice likwidowali, łapiąc je w pyszczek i wypuszczając na ciało swego partnera. Był to przepiękny widok, gdy kłębiący się narybek nad grzbietem jednego z rodziców tworzy w całości zgodną troskliwą rodzinę. Dorosła para w tym pierwszym dniu samodzielnego pływania swego potomstwa nie przejawiała większego zainteresowania jedzeniem. Ubarwienie rodziców w czasie kontaktu z małymi zmieniało się natychmiast na ciemnobrązowe, oprócz główki i części ciała przy płetwie ogonowej, które stawało się bardzo jasne. Przekazywanie młodych rybek odbywało się bardzo sprawnie, jedno z rodziców robiło gwałtowny skręt-unik i cała chmara młodych przepływała na drugie. 15 sierpnia gromadka małych rybek czuła się doskonale, co było widać po ich apetycie i żywotności. Pokarmu na ciele rodziców znajdowało się prawdopodobnie dużo, gdyż brzuszki ich były ciągle okrągłe. W przeważającej części młode żerowały na samcu. W godzinach popołudniowych tegoż dnia zaczęło się między dorosłymi rybami nieporozumienie: samiczka coraz chętniej pozbywała się młodych, obciążając swą powinnością samca i to w sposób dość bezwzględny, poszturchując go i popychając. W dniu 16 sierpnia rano po nakarmieniu dorosłych ryb, które jadły na zmianę z wielkim apetytem, zaczęło się między nimi nowe nieporozumienie. Zdenerwowany był teraz samiec, prawdopodobnie z racji niechęci samiczki do dłuższego przetrzymywania na swym ciele młodych rybek. Robiła ona bowiem często uniki, odganiała inne paletki od odgradzającej ich siatki, ciągle chcąc być w ruchu. Gromadka małych paletek licząca 3 dni samodzielnego pływania była bardzo sprawna i pomimo bójek rodziców „trzymała” się ich ciała z wielką przezornością. Oddalona odi rodziców mała paletka była bezradna, szukała nerwowo swoich opiekunów: gwałtownymi rzutami przywierała do lignitu lub szyby, aby z chwilą ich przepływania natychmiast „doskoczyć” do nich. Przekazywanie sobie natomiast całego potomstwa i zachowanie się młodych przypominało przyciąganie opiłków żelaza przez magnes. Dnia 17 sierpnia (4-ty dzień swobodnego pływanio narybku) rodzice wykazywali duży apetyt. Byli karmieni rurecznikami i surowym skrobanym mięsem. Temperatura wody podniosła się do 32°C z powodu panujących upałów. Małe rybki czuły się jednak znakomicie. Intensywnie odżywiały się wydzieliną z górnych partii ciała rodziców. Przez cały czas woda była silnie przewietrzana i filtrowana. 18 sierpnia cała gromadka młodych paletek była nadal w doskonałej kondycji. Długość ich ciała w 5 dniu samodzielnego pływania, a w 8 dniu od wylęgnięcia się z jajeczek, wynosiła 5-6 mm. Charakterystyczna stała się mocno już zgrubiała przednia część ciała. W godzinach popołudniowych doszło znowu między rodzicami do gwałtownej bójki. Tym razem o potomstwo dopominała się samiczka, gdyż małe najchętniej żerowały na samcu. W godzinach wieczornych dorosłe ryby stoczyły wręcz bitwę. Małe rybki raz po raz rozrzucane z wielką siłą natychmiast, „doskakiwały” do ciała samca. Zdenerwowana samiczka gwałtownie łapała je w pyszczek, chcąc zatrzymać przy sobie. W ten sposób zginęło około 15-20 sztuk narybku, który samiczka zjadła. Decyduję się więc odłowić samicę i sytuacja uległa natychmiastowej poprawie Uspokojony samiec zaczął wolno pływać z narybkiem w liczbie około 40 sztuk. Podjęcie tej decyzji było jednak dość ryzykowne, gdyż nie mogłem przewidzieć jak zareaguje samiec na brak swej partnerki. Jednak 19 sierpnia rano samiec z całym bagażem młodych na sobie nadal pływał bardzo spokojnie. Małe rybki cały czas żerowały, błyskając pełnymi brzuszkami przy wykonywaniu gwałtownych ruchów, wyrywają dosłownie kęsy pożywienia ze skóry samca. Samiczka znajdująca się za przegrodą z siatki cały czas szukała możliwości połączenia się z młodymi. Samiec w dalszym ciągu przejawiał wielką troskliwość o swoje potomstwo, pomimo że był prawdopodobnie głodny; nie podpływał do karmika z rurecznikami w obawie o młode, które teraz żerowały w przedniej części jego ciała. Wykazywał wielką cierpliwość pomimo braku możliwości przekazania choćby na moment małych rybek. 20 sierpnia samiec w dalszym ciągu pielęgnował swoje młode, jednak w godzinach popołudniowych, zaczął przejawiać niepokojące oznaki. Wyczerpała się już widocznie jego cierpliwość samotnej opieki trwającej dwa dni. Stał się czarny i zaczął strząsać z siebie młode, próbując łapać je w pyszczek. Lecz młode rybki były już bardzo sprawne i trzymały się przezornie z dala od jego głowy. Nie chcąc dalej ryzykować odłowiłem narybek do osobnego zbiornika z tą samą wodą. 21 sierpnia w osobnym zbiorniku młode rybki zjadały chętnie drobny plankton i siekane rureczniki. Rozdzielenie rodziców okazało się skuteczne, lecz na krótki czas. Praktyka ta jest sprzeczna z normalnym cyklem rozwoju i pielęgnacji narybku. Przyczyny powstających nieporozumień dorosłych ryb, moim zdaniem, były spowodowane bliskim sąsiedztwem pozostałych paletek za siatką. Potwierdza to fakt, że następne tarła, przeprowadzone przy usunięciu ze zbiornika wszystkich ryb, oprócz pary rozpłodowej, odbywały się normalnie i były w pełni udane, a przeprowadziłem je już cztery razy.