Istnieje w dostępnej nam literaturze wiele niedomówień i niejasności na temat uprawy i hodowli roślin uważanych przez nas za „akwaryjne”. Wynikają one prawdopodobnie z niedopracowania metod uprawy. Mało uwagi zwraca się na ekologię roślin, co powoduje upraszczanie pojęć z tak bardzo nas interesującego tematu. Niniejszym artykułem chciałbym pomóc początkującym akwarystom jak również sprowokować do dyskusji akwarystów zaawansowanych, a mających ambicję posiadania pięknie rozrośniętych, a nawet kwitnących roślin. Na wstępie pewna formalność; rozgraniczenie pojęć uprawa i hodowla Cytuję za prof. Wóycickim: „uprawa roślin jest to wiedza, której treścią są zasady ich rozmnażania i pielęgnowania w celu otrzymania zdrowych, obficie kwitnących lub pięknie ulistnionych osobników. Natomiast hodowla zajmuje się zagadnieniem powstawania i wytwarzania nowych odmian, oznaczających się jakimiś korzystniejszymi cechami”. Jest więc rzeczą logiczną i oczywistą, że aby hodować trzeba się nauczyć uprawiać i tym właśnie problemem teraz się zajmiemy. Posiadane rośliny możemy podzielić na dwie grupy. Jedna grupa to rośliny o których pozyskanie staraliśmy się aktywnie, druga to te, które mamy przypadkowo. Oczywiście pierwsza grupa to rośliny uprzywilejowane, a drugą traktujemy po macoszemu. Widziałem karłowate, konające aponogetony, po sadzone gdzieś w rogu akwarium. Właściciel nawet nie wiedział jak piękną rzecz posiadał. Wobec powyższego proponuję inne podejście do naszych roślin. Jeszcze przed uzyskaniem jakieś rośliny starajmy się usilnie dowiedzieć paru szczegółów: 1) Nazwa łacińska danej rośliny. Jest to jedyny sposób na porozumienie sie; wśród szerokich kręgów (nie tylko śląskich) hodowców. Nie znając prawidło wej nazwy możemy trafić na trudności w dowiedzeniu się dalszych szczegółów o naszym okazie. 2) Pochodzenie geograficzne i ekologię. Jeżeli uzyskamy te dane to już wiemy bardzo dużo. Albowiem możemy dowiedzieć się przez to czy roślina rośnie w rzece, strumieniu czy na bagniskach i moczarach (za tym idzie pośrednio charakter podłoża), jakie są temperatury i jej skoki w poszczególnych porach dnia i roku. Możemy dowiedzieć się o twardości i odczynie wody, stężeniu soli mineralnych, wreszcie o ilości światła potrzebnego roślinie. W bardzo dużym uproszczeniu dane te znajdziemy w popularnych podręcznikach akwarystyki, lecz są one niewystarczające. Najbardziej dostępnym podręcznikiem, w którym można znaleźć opis czynników klimatycznych jest „Geografia powszechna”. Korzystać z niej można w każdej większej bibliotece publicznej, przynajmniej w czytelni. Kto ma czas i chęci po temu może szperać w bibliotekach placówek naukowych, uniwersyteckich, a na pewno osiągnie pozytywne rezultaty. Gdy posiądziemy już wszystkie wiadomości zaczynamy przygotowania do stworzenia roślinom odpowiedniego środowiska. Pierwszym problemem jest zbiornik. Wybieramy raczej duże i niskie akwaria (25-50 cm wys.} w zależności od hodowanych roślin, bowiem sporadycznie tylko mamy do czynienia z roślinami wysokimi, np. Vallisneria gigantea czy Ottelia alismoides. Nie znaczy to wcale, że nie można trzymać roślin w małych zbiornikach, jednakże przybywa wtedy kłopotów związanych z oświetleniem i ogrzewaniem. Wykorzystujmy małe zbiorniki raczej do wysiewów nasion i do wyrastania sadzonek. Drugim, ważnym problemem jest podłoże. W zależności od tego czy dana roślina pochodzi z terenów zabagnionych czy z czystych rzek i strumieni skład podłoża będzie odmienny. Dla roślin pochodzących z rzek i jezior stosujemy w akwariach żwir rzeczny (zwracając uwagę, by średnica ziaren była bardzo różna od 0,5 do 10 mm). W takim przypadku dennej warstwy nie należy płukać (chodzi po prostu o pozostawienie cząsteczek iłów). Oczywiście, żwir żwirowi nierówny. Jeżeli pochodzi on z potoku, który płynie przez wapienną dolinę, będzie się nadawał raczej tylko dla niektórych roślin, np. Myriophyllum czy Isoetes. Jeżeli zaś chcemy uzyskać podłoże pod rośliny błotne, musimy do nieco drobniejszego żwiru (0,5-2 mm) domieszać torfu, potłuczonego lignitu czy nawet, jak w przypadku aponogetonów, żyznej ziemi liściowej lub błota z jakiegoś ciepłego zbiornika. Bardzo dobre usługi oddaje tzw. agropolit, który można stosować zamiast żwiru, a który istotnie poprawia, ze względu na swoją porowatość, strukturę podłoża. Proporcje żwiru (agropolit), torfu, ewentualnie węgla drzewnego zmienia się w szerokich granicach w zależności od biotopu, z którego roślina pochodzi. Rośliny zazwyczaj dobrze rosną jeżeli podłoże jest co najmniej tak ciepłe jak woda. Z tego powodu stosuje się ogrzewanie. Istnieje szereg metod, z których najprostsza i skuteczna polega na zastosowaniu filtra dzwonowego. Skutecznie pracujący filtr wywołuje przepływ wody pomiędzy kamykami żwiru, które nagrzewają się prawie do temperatury wody. Ponadto innym działaniem filtru jest osadzanie cząsteczek organicznych głęboko w podłożu, tam gdzie są korzenie roślin. Ostatnio pojawiły się w handlu importowane kable grzejne, które można ułożyć na dnie akwarium pod żwirem. W połączeniu z termoregulatorem i filtrem dzwonowym dają one wspaniale wyniki. Istnieje również polski kabel grzejny, używany w ogrodnictwie do ogrzewania ziemi na stołach w szklarniach. Ciekawe czy któryś z akwarystów czynił próby z zastosowaniem tego kabla? Grzałki szklane z racji swej małej długości i słabej ich izolacji elektrycznej, nie pozwalającej na umieszczenie ich w podłożu, nie znajdą zastosowania. Można by próbować skonstruować grzałkę solną z długiej, odpowiednio powyginanej rurki szklanej o średnicy 7-12 mm. Dobrym sposobem będzie zamocowanie zwykłych żarówek i takie dobieranie ich mocy by osiągnąć właściwą temperaturę. Trzecim problemem jest utrzymanie czystości wody. Osiągniemy to przez filtrowanie za pomocą wszelkich mechanicznych filtrów. Najlepszym, jak się wydaje, jest filtr odpieniający, połączony z niskowatową lampą kwarcową. Przestrzegamy jednak zasady, że nie filtrujemy wody stale, lecz tylko wtedy, gdy zachodzi tego wyraźna potrzeba. Większość bowiem roślin bagiennych nie znosi ruchu wody. Niektóre rośliny pochodzące ze zbiorników dystroficznych (Utricularia, niektóre Cryptocoryne) wymagają wody kwaśnej, zasobnej w związki humusowe. Jest to jednocześnie woda miękka (do 4°n). Należy wtedy wodę filtrować przez torf lub przez świeży mech torfowiec. Jednakże należy uprzednio wodę zmiękczyć do twardości podanej powyżej, gdyż filtrowanie twardej wody nie ma sensu (strąca się brunatny osad humianów wapnia i magnezu). Woda nie może zawierać toksycznych metali i ich soli, jak również herbicydów czy związków pochodnych DDT. Nieodzownym czynnikiem do rozwoju roślin jest światło, przy czym ważny jest tu skład widmowy i rodzaj źródła. Najlepsze jest oczywiście światło dzienne. Do tego światła rośliny są przystosowane i dlatego aby osiągnąć pozytywne wyniki należy dążyć do upodobnienia przynajmniej w części sztucznego światła do światła dziennego. Zwykłe żarówki mają rozkład widmowy, w zasadzie korzystny dla roślin, jednak ich zasadniczą wadą jest to, że 80-95% energii zostaje zamienione w nich na ciepło. Pod tym względem znacznie korzystniejsze są świetlówki, ale znów nie mają one takiego zakresu widma. Spośród świetlówek najlepiej do celów akwarystycznych nadają się świetlówki produkcji NRD „Lumoflor” oraz produkcji holenderskiej i amerykańskiej. Również i świetlówki przy całej swojej przewadze nad żarówkami mają ogromną wadę. Nie świecą światłem ciągłym, lecz rozbłyskują 100 razy na sekundę. Wiele roślin tego nie znosi lub zaledwie toleruje, np. Anubias czy Cryptocoryne balansae, dlatego hodowcy zagraniczni stosują specjalne generatory wysokoczęstotliwościowe do zasilania swych świetlówek. Jak mało używamy światła, tego przecież najistotniejszego czynnika niech świadczy fakt, że hodowcy holenderscy, których piękne ogrody wodne są znane i podziwiane przez cały niemal świat, do oświetlenia używają kombinacji świetlówek i w mniejszym stopniu żarówek o łącznej mocy 300-400 W przy średniej pojemności zbiornika 400 litrów. Ogólnie należy przyjąć, że na jeden litr wody powinno przypadać 1 W mocy zamienionej na światło w świetlówce lub 4 W w żarówce. Gdy poziom wody jest niższy od 50 cm ilość światła zmniejsza się do 3/4 podanej ilości, tak wyglądałaby w skrócie część fizykochemiczna zagadnienia. Pozostają jeszcze zagadnienia ekologiczne i fizjologiczne. Nigdy nie należy hodować roślin wodnych bez obsady zwierzęcej, tzn. ryb i ślimaków. Na razie nie jesteśmy w stanie zapewnić roślinom wszystkich biogenów w sposób sztuczny. Dlatego też staramy się dobrać tak ilość ryb, by przy silnym oświetleniu pH w godzinach popołpdniowych nie przekraczało 7,5. W nocy należy natomiast delikatnie przewietrzać wodę, ale też na granicy zapotrzebowania przez zwierzęta. Nie obawiajmy się ślimaków. Zazwyczaj nie one niszczą rośliny, natomiast swoją pracą likwidują osad mikroorganizmów z powierzchni liści. Świetnie do tego celu nadają się duże ślimaki Ampullarius australis. W przypadku silnego rozwoju glonów (co występuje tylko w przypadku używania wody twardej) wpuszczamy do zbiornika ryby z rodziny Loricaridae lub glonojada Gyrinocheilus cymonieri, które skutecznie likwidują każdy nadmiar glonów. Po tym zabiegu aby całkowicie unieszkodliwić glony, dodajemy do wody siarczanu miedzi w ilości 0,5 g/l. Po tygodniu dawkę powtarzamy ,po czym wymieniamy wodę w zbiorniku prawie w całości. Nawożenie roślin stosujemy regularnie. Nawozić możemy zarówno wodę jak i podłoże. To ostatnie stosujemy dla roślin, o których wiemy, że w naturalnych warunkach rosną na lądzie (często bujniej) i w wodzie, np. Cryptocoryne. Anubias, Houttunia czy wiele innych oraz te, które rozwijają silny system korzeniowy, np. Ottelia, Nymphea czy niektóre z rodzaju Echinodorus, Do wody dodajemy nawozy dla pozostałych roślin, tzn. o dużej powierzchni i bogato rozgałęzionych liściach, np. Cabomba, Myriophyllum, Ceratophyllum lub których korzenie zanużone są w toni wodnej, np. Pistia, Eichornia, Salvinia. Stosujemy nawożenie wyłącznie solami mineralnymi. Organiczne nawożenie pozostawiamy rybom. Mieszanki mineralne powinny zawierać mało wapnia, jak np. NRD-owski „tropaphil” czy „zoropur-neu”. Nieco mniej do tego celu nadaje się polska „Flora hydroponika-U”. Oprócz „zoropur-neu” pozostałe nawozy są konfekcjonowane w tabletkach tak, że nadają się do nawożenia podłoża. Osobiście technicznie sprawę rozwiązuję w ten sposób, że tłustą niebieską glinę mieszam z włóknistym torfem. Tak powstałą masę obklejam tabletką nawozu i wprowadzam ją w grunt pod daną roślinę czy ich grupę. Nawozy w płynie, jak np. popularny nawóz konfekcjonowany we fiolkach, a rozprowadzany przez sklep „Wiwarium” czy „zoropur-neu”, możemy stosować dwojako: albo lejemy roztwór wprost do wody albo nasączamy nim torf przed zmieszaniem go ze żwirem. Sposób postępowania wybieramy zgodnie z podanymi powyżej wskazówkami. Najprostszym sposobem nawożenia będzie rozpuszczenie 2 g saletry amonowej lub 2,5 g saletry potasowej w 100 litrach wody. Musi być jednakże zachowana zasada miękkości wody, gdyż może nastąpić silny rozwój glonów planktonowych. W celu usprawnienia pobierania soli mineralnych, a szczególnie ich kationów, dodajemy do wody niedużą ilość wersenianu sodu EDTA (0,5 g/100l). Na koniec jeszcze jedna rada: nie zapominajmy o częściowej wymianie wody przynajmniej raz na 3-4 tygodnie w ilości 1/3-1/5 ogólnej ilości wody w zbiorniku. Odwdzięczą się nam za to rośliny pięknym wzrostem.