PROBLEMATYKA AKWARYSTYCZNA W POLSCE W OCENIE PROF. DR. HABILITOWANEGO HENRYKA SZELĘGIEWICZA
Rozmowa z prof. H. Szelęgiewiczem dla redakcji „Akwarium” przeprowadzona przez mgr. Adama Latuska
„AKWARIUM” – Ze stopki redakcyjnej tegorocznego, drugiego numeru ogół akwarystów dowiedział się o przyznaniu Panu zaszczytnego tytułu profesora. Z tej to okazji, wyrażając uczucia sympatii, w imieniu czytelników naszego czasopisma i jego Redakcji, której członkiem jest Pan już od wielu lat, składam Panu Profesorowi najserdeczniejsze gratulacje i życzenia owocnej pracy.
Postać prof. dra Henryka Szelęgiewicza znana jest wielu akwarystom z jego licznych publikacji na łamach naszego czasopisma. I choć obecny udział Pana Profesora w pracach redakcyjnych nad każdym numerem „Akwarium” nadal jest znaczny, to jednak brak od roku 1973 kontynuacji Pańskich artykułów monograficznych o poszczególnych rodzinach ryb akwariowych, zapoczątkowanych w naszym piśmie przed paru laty, budzić może niepokój. Rozumiem, że praca zawodowa Pana Profesora – obowiązki dyrektora Instytutu Zoologii PAN w Warszawie oraz własne badania i praca naukowa – stanowią główną przyczynę owej nie możności „wykrojenia” większej ilości wolnego czasu dla potrzeb akwarystyki.
Prof. H. SZELĘGIEWICZ – Przede wszystkim dziękuję za pamięć i życzenia, To prawda, że moje obowiązki zawodowe i społeczne pozostawiają na akwarystyczne hobby niewiele czasu. Ale nie jest aż tak źle. Ostatnio poświęciłem sporo wysiłku na przyswojenie polskiemu czytelnikowi książki czeskiego ichtiologa i akwarysty S. Franka pt. „Z życia ryb”, która ukaże się niebawem nakładem Państwowego Wydawnictwa Rolniczego i Leśnego.
AKWARIUM – Pan Profesor jest bodaj jedyną osobą w naszym kraju, której prywatnie udało się skompletować całe polskie piśmiennictwo poświęcone akwarystyce. Artykuł o pierwszej książce akwarystycznej w Polsce opublikował Pan w nr 11/3/70 „Akwarium”. Znając zatem i śledząc rozwój naszej akwarystyki od „czasów najdawniejszych”, jak Pan Profesor ocenia aktualny stan ruchu akwarystycznego u nas? Jakie wg Pana są plusy i minusy obecnego etapu jego rozwoju? Mając zaś dostęp do najpoważniejszych czasopism i publikacji akwarystycznych ukazujących się na świecie jest Pan prawdopodobnie dobrze zorientowany jak przedstawia się analogiczna sytuacja w innych krajach?
Prof. H. SZELĘGIEWICZ – Wydaje mi się, że nigdy dotąd sytuacja ruchu akwarystycznego w Polsce nie była tak dobra jak obecnie. Mamy własny ogólnopolski Związek, wydajemy dość regularnie własne czasopismo, urządzamy wystawy, organizujemy sympozja, utrzymujemy szerokie stosunki z analogicznymi towarzystwami zagranicznymi. Są to wszystko osiągnięcia, o których w przeszłości można było tylko marzyć. Oczywiście są i minusy. Zaliczyłbym do nich płynność członków Związku, akcyjność naszych poczynań i brak materiałów instruktażowych, na dobrym i wysokim poziomie. Akwarystyka to jednak w końcu tylko hobby, któremu poświęcamy jedynie swój wolny czas.
Jestem przekonany, że najpoważniejszym minusem naszej pracy, jest pozostawianie poszczególnych Kół bez pomocy instruktażowej. Po pewnym czasie wyczerpuje się energia i zasób pomysłowości miejscowych entuzjastów i spotkania w Kołach zaczynają być mało atrakcyjne, by nie powiedzieć wręcz nudne.
Zarząd Główny mógłby temu przeciwdziałać organizując wymianę prelegentów lub dostarczając zestawy przeźroczy i tekstów, względnie nagrań odczytów.
A sytuacja w innych krajach? Wbrew pozorom większość zagranicznych towarzystw akwarystycznych boryka się z tymi samymi problemami i trudnościami co my. Przewyższają nas jedynie jakością i regularnością wychodzenia czasopism oraz dostatkiem literatury fachowej, ale nie jest to już zasługą tych towarzystw.
AKWARIUM – Z dużym zadowoleniem przyjęty został i bardzo pozytywnie oceniony, przetłumaczony przez Pana Profesora Wielki Atlas Ryb – St. Franka (PWRiL Warszawa 1974). Tłumacząc i naukowo opracowując tę podstawową pracę napotkał Pan na pewno na wiele trudności związanych z polską nomenklaturą różnych gatunków ryb, które dotąd w naszym piśmiennictwie naukowym i akwarystycznym nie posiadały ustalonych nazw. Polska wersja książki St. Franka wprowadza tu swego rodzaju porządek i może chyba stanowić obowiązującą normę?
Prof. H. SZELĘGIEWICZ – Polskie nazewnictwo i to nie tylko zwierząt, to zupełnie odrębny i trudny problem. Naukowcy posługują się nomenklaturą łacińską i większość z nich nie interesuje się polskim nazewnictwem. Dopiero ostatnio ugruntowuje się w kołach naukowców zrozumienie potrzeby stworzenia polskiego nazewnictwa, gdyż bez niego popularyzacja jest nie do pomyślenia. Czy Wielki Atlas Ryb może być potraktowany jako wzorzec, a nawet norma polskiego nazewnictwa ryb? Była to w pewnym sensie próba uporządkowania nazewnictwa, w której wykorzystałem wszystkie możliwe i bardzo nieraz stare źródła, korzystając z kartotek Instytutu Zoologii PAN. Wbrew pozorom wprowadziłem tylko niewiele nowych polskich nazw. Czy była to próba udana pokaże przyszłość.
AKWARIUM – Z publikacjami akwarystycznymi, w przeciwieństwie do sytuacji w innych krajach, nie jest u nas najlepiej. „Akwarium” nic zawsze może i jest w stanie sprostać zadaniom, jakie stoją przed tego typu czasopismem.
Co wg Pana Profesora należałoby zaproponować, aby istniejącą sytuację poprawić i w niewielkim choć stopniu zmienić? Może sięganie do książek obcojęzycznych tłumaczonych na język polski wniosłoby pewne ożywienie rynku wydawniczego, przy założeniu, iż nie posiadamy jeszcze rodzimych autorów książek akwarystycznych? Społeczne zapotrzebowanie na fachową literaturę akwarystyczną jest ogromne. A propos – co się dzieje z napisaną już częściowo przez Pana Profesora książką o hodowli ryb akwariowych? Pewnie jeszcze długo będziemy musieli czekać na tę nową pozycję w naszych bibliotekach?
Prof. H. SZELĘGIEWICZ – Z literaturą akwarystyczną na naszym rynku wydawniczym rzeczywiście nie jest najlepiej. Mamy w zasadzie tylko jedną dobrą pozycję: Akwarium – A. Taborskiego, J. Landowskiego, K. Gabrysia, PWRiL Warszawa 1957 przeznaczoną dla młodzieży. Trudno bowiem zaliczyć do udanych wydane w roku 1967 przez PWRiL w serii Nasze Hobby Akwarium, którego drugi nakład zalega półki księgarskie. Myślę, że nie pomoże tutaj sięganie do wydawnictw zagranicznych, z których większość nie oznacza się zbyt wysokim poziomem. Bardzo dobre pozycje akwarystyczne, jak np. G. Sterba -Süsswasser fische aus aller Welt (Leipzig, 1959), są dla naszych wydawnictw zbyt kosztowne i dlatego nieopłacalne. Jeżeli chodzi o moją, w połowie już napisaną książkę, to zmuszony byłem przerwać pracę nad nią, gdyż nikt w Polsce nie był w stanie dostarczyć dla niej potrzebnych 100 kolorowych przeźroczy ryb. Miejmy jednak nadzieję, że sztuki tej dokona wreszcie Prezes naszego Związku inż. H. Kilka. Obawiam się jednak, że pracę nad książką będę musiał: rozpocząć od początku, gdyż napisany już tekst nieco się zdezaktualizował.
AKWARIUM – Rosnąca z każdym rokiem liczba odkrywanych dla akwarystyki nowych gatunków ryb, powstawanie wielu mutacji hodowlanych, odmian gatunkowych i standardowych, stwarzają potrzebę specjalizacji i konkretyzowania zainteresowań akwarystycznych w określonym kierunku. Stąd tworzenie m.in. tzw. Klubów Miłośników takich czy innych ryb, bądź też roślin akwariowych. Czy zdaniem Pana Profesora nie stanowi to swego rodzaju zawężania horyzontów, choć z drugiej strony wiadomo, że „wszystkoizm” nie jest przecież możliwy.
Prof. H. SZELĘGIEWICZ – Na pewno nie. Uważam inicjatywę powoływania Klubów za bardzo cenną. Tego rodzaju kluby sprawdziły się już w praktyce np. NRD. Dają one możność akwarystom pogłębienia własnej wiedzy oraz umożliwiają rozwinięcie zainteresowań i pomysłowości. Istnieje tylko niebezpieczeństwo, że Kluby starą się obce ogółowi akwarystów i pracować będą wyłącznie w własnych gronach. Temu należy zdecydowanie przeciwdziałać, a najlepsze osiągnięcia propagować np. na łamach „Akwarium”. Myślę, że z najlepszych członków poszczególnych klubów mogliby rekrutować się także potencjalni autorzy artykułów dla „Akwarium”.
AKWARIUM – Wśród niektórych, nawet poważnych, akwarystów od pewnego czasu obserwuje się specyficzną modę i dążenie ku zdobywaniu wszelkich zagranicznych nowości hodowlanych. Sprawa przy tym traktowana jest trochę na zasadzie bicia rekordów: – ryby zostały rozmnożone, poszły w obieg i „zrobiono kasę”, można się już nimi więcej nie interesować, przerzucając się na kolejną nowość. Oczywiście, że sprawa wygląda tak w dużym skrócie i uproszczeniu. Wydaje się jednak, że taka taktyka jest mocno szkodliwa i niewiele, z niej pożytku dla dalszego rozwoju samej akwarystyki. Jakie jest zdanie Pana Profesora na ten temat?
Prof. H. SZELĘGIEWICZ – Osobiście nie jestem zwolennikiem mód. Uważam, że akwarystyka może być uprawiana bez nowych gatunków ryb, bez owych drogich i oszałamiających nowości. Akwarium stanowi pewien wycinek żywej przyrody, umożliwiający nam obserwację zachowania się ryb i ich rozrodu. Wspaniałe zjawisko jakim jest rozród żywych organizmów obserwować możemy u każdego gatunku. Dla prawdziwego akwarysty rozród danio pręgowanego jest tak samo pasjonujący jak rozród neona. Jest to oczywiście mój osobisty pogląd na sprawę, który nie wyklucza innych. Mimo tego nie potępiałbym tak lekko owej rekordomanii i pogoni za nowościami. W akwarystyce jest miejsce na wszystkie zainteresowania. Chcąc szeroko popularyzować nasze hobby musimy dbać o to aby nie wyginęły w naszych akwariach stare i popularne gatunki ryb, ale także i o to, aby wzbogacać zestaw tych ryb o nowe. atrakcyjne gatunki. Owi potępiani rekordomani robią nie tylko kasę. Wzbogacają oni także naszą wiedzę o nowe sposoby hodowli ryb akwaryjnych, decydując niejednokrotnie o postępie w tej dziedzinie. Ich doświadczenie hodowlane wykorzystywane jest często przez instytuty naukowe zajmujące się badaniami z zakresu etologii, czyli zachowania się ryb. Zawsze byłem zdania, że w ruchu akwarystycznyrn jest miejsce dla wszystkich, także dla zawodowych hodowców. Ich to bowiem doświadczeniu i zabiegom zawdzięczamy fakt, że w każdej chwili nabyć możemy atrakcyjne gatunki ryb egzotycznych. Oceniając różne aspekty akwarystyki nie wolno nam o tym zapominać. A że , mody wypierają mniej atrakcyjne gatunki ryb? Tu właśnie otwiera się pole działania dla prawdziwych hobbystów, a także dla poszczególnych klubów.
AKWARIUM – Rozmowę z Panem chciałbym zakończyć optymistycznym akcentem, wyrażając nadzieję, że łamy naszego czasopisma będą miały nie jedną jeszcze okazję zaprezentowania Pana artykułów, o charakterze bądź popularno-naukowym, bądź też specjalistycznym z zakresu akwarystyki. Chcę tego życzyć zarówno Panu Profesorowi, jak i naszej Redakcji.
Dziękując zaś za przedstawione opinie, proszę przyjąć najlepsze życzenia dalszej twórczej pracy i sukcesów na polu zawodowych zainteresowań oraz hobbystycznej pasji, jaką stanowi dla nas wszystkich akwarystyka.
Adam Latusek
|