Enneacampus ansorgii (Boulenger, 1910)
|
Rząd: >> Rodzina:
(Syngnathiformes) – Igliczniokształtne (Syngnathidae) – Igliczniowate
Występowanie:
Żyje w wodzie słodkiej i słonawej w Afryce Zachodniej.
Wielkość:
12-15 cm
Synonimy:
* Syngnathus ansorgii Boulenger, 1910
* Syngnathus olssoni Johnels, 1954
* Syngnathus pulchellus Boulenger, 1915
Cechy charakterystyczne:
Delikatny gatunek który należy łączyć tylko z innymi spokojnymi rybami, które nie będą walczyć o jedzenie. Podobnie jak wszystkie igliczniowate, gatunek ten tworzy patriarchalną rodzinę. Ryby posiadają wydłużone wężowe ciało składające się z serii kostnych pierścieni. Pyszczek malutki w kształcie rurki. Płetwa grzbietowa znajduje się daleko przesumięta do tyłu. Płetwa ogonowa jest mała w kształcie wachlarza. Grzbiet jest ciemnobrązowy, a boki są jasnobrązowe. Rejon brzucha jest krwisto-czerwony. Ciało może być z nalotem nieregularnych żółtych plam.
Zjada każdy żywy i drobny pokarm nawet do malutkich rybek.
Warunki hodowlane:
Zbiornik około 120 litrów na kilka sztuk 5 – 6 ryb. Zbiornik powinien mieć drobny piasek, i stać w miejscu w którym zagląda poranne słońce. Można zbiornik obsadzić roślinami które tolerują lekko słonawe warunki wodne. Zaleca się 0,5% dodatku soli.
Parametry wody: pH: 7,0 – 8,0 dH: 10-25°; Temperatura – 24 – 28°C
Rozmnażanie:
Samiec posiada worek w którym przechowuje jaja złożone przez samicę. Jaja pozostają w kieszeni przez kilka miesięcy. Całkowicie wykształcone młode osobniki są uwalniane po okresie inkubacji.
Artykuły z czasopisma AKWARIUM: 1/88,
Opis pochodzi ze strony: www. akwadrago.pl
Enneacampus ansorgii
Systematyka :
Rząd
igliczniokształtne Syngnathiformes
Rodzina
igliczniowate Syngnathidae.
Nazwa :
Enneacampus ansorgii (Boulenger, 1910)
Iglicznia.
Synonim:
Syngnathus ansorgii Boulenger, 1910
Syngnathus pulchellus Boulenger, 1915
Syngnathus olssoni Johnels, 1954
FishBase
Występowanie :
Afryka –
Wielkość :
Do 13 cm.
Dymorfizm płciowy :
Samce mają wnękę pod brzuchem, samice są bardziej matowe.
Woda :
Jedno z dwóch, oprócz karmienia najważniejszych zagadnień. Czyli zacieśniając krąg, sól. Solić czy nie solić, oto jest pytanie. Co prawda zalecane są niewielkie dawki tego minerału jedna łyżeczka od herbaty na 10 l wody. Jednak większość hodowców, powtarzam hodowców, czyli ludzi którzy rozmnażają w tym przypadku ryby, jednego lub kilku gatunków. A nie ludzi którzy tylko chowają ryby, bo chów i hodowla to dwa różne zagadnienia, jednak najczęściej nieznane, ludzie którzy wrzucą ryby do akwarium piszą że hodują, śmiech mnie ogarnia. Więc większość ludzi którzy rozmnażają ten gatunek, czyli hodowców twierdzą że nie ma różnicy. W ogóle ciekaw jestem, skąd ta opinia że jest to ryba estuariowa? Większość odławianych osobników była w wodach słodkich. Podobno tylko w Kamerunie w rzece Sanaga były widziane u ujścia. Ale czy trafiały stamtąd do akwarystyki? Nie wiem. Obecnie też większość tego gatunku pochodzi właśnie z hodowli, czyli z wody słodkiej. Więc ja osobiście nie widzę potrzeby dodawania soli, no ale ja wciąż o rybach nie wiem nic. Moim zdaniem i nie tylko moim o wiele ważniejsze są podmiany, dlatego żeby ryby były w dobrej kondycji należy podmieniać około 30 % wody na świeżą co dwa tygodnie. W zbyt starej wodzie od razu to widać nie ruszają się i tracą kolory. Poza tym nieodpowiednie karmienie, może dosyć szybko wywołać pogorszenie parametrów wody. Ale o tym niżej. Nie lubią też za bardzo kwaśnego odczynu wody, dlatego ewentualne drewno powinno być już dosyć długo w akwarium. Teraz co do filtracji jeszcze. U mnie w akwarium filtra, czyli w ogólnie przyjętym światopoglądzie, mechanizmu przez który przepływa woda gdzie w różnym stopniu są usuwane zanieczyszczenia i siedzą bakterie nie ma. Jest filtr biologiczny, oczywiście w ogólnie przyjętej teorii, bakterie nitryfikujące żyją tylko właśnie w mechanice zwanej filtrem. Otóż tak nie jest, bakterie osidlają się na każdej powierzchni w akwarium czy to szyby, dekoracje czy podłoże, znacznie więcej właśnie w piachu niż w żwirze, bo jest większa powierzchnia tego materiału. I to także jest filtr, ma to głównie związek z wymyśloną przeze mnie metodą karmienia, czyli hodowli rozwielitek. Akurat te skorupiaki nie lubią ruchu wody w rozwoju, ale o tym też niżej opisze. Jeżeli jednak filtr to co? Nie ma co szaleć z jakimiś kombinatami. Najlepszym rozwiązaniem jest filtr gąbkowy napędzany brzęczykiem, kaskada lub jakieś małe dedykowane do akwarium 25 l. Sam ruch wody wywołany wylotem z filtra jakoś im nie przeszkadza, no chyba że będzie naprawdę duży przepływ i buzawa, jednak utrudni trochę łapanie żarcia. Inne filtry mogą zassać iglicznie które nie będą mogły się oderwać. W przypadku kaskady, końcówkę rurki zasysającej wodę do filtra najlepiej zakopać w podłożu lub założyć kawałek gąbki. Większość ludzi zaleca trzymać je w temperaturze nie mniejszej niż 25°C, jednak temperatura poniżej 23°C jest dla nich niewskazana.
twardość 5 – 15°dH
pH 7,0 – 7,5
temperatura 23 – 28°C
Akwen :
Długość i szerokość 60×40 cm.
Aranżacja też nie jest jakoś specjalnie skomplikowana. Jako podłoże obowiązkowo drobny piasek, żaden żwir czy już tym bardziej grys. Co prawda sporo znawców akwarystyki profesjonalnej nie widzi różnicy między piachem a grysem. I na dodatek oczekują argumentów na temat jak ryby zachowują się na piachu a jak na grysie. Ja mam jeden argument. Niech sobie wysypią na połowę podłogi piach a na drugą połowę grys i po tym chodzą. Albo jeszcze lepiej, niech sobie grys wysypią na łóżko i sobie na tym śpią albo się dymają. Żeby stosować grysy jako podłoże akwariowe, to trzeba mieć poważną wadę rozwojową – przesunięcie ośrodkowego układu nerwowego w miejsce odbytu. Dobra wracając do tematu, akwarium w tym przypadku powinno być obsadzone ziołami nawet na sporej powierzchni, jednak nie zbyt gęsto. Co prawda krzaki w piachu rosną słabiej ale to nie ma być przecież akwarium holenderskie albo jakieś pierdolone naturalne. Bo jeżeli naturalne to jak według genezy, mamy tu do czynienia z jak największym, możliwym podobieństwem do warunków naturalnych, to o wiele naturalniejsze jest gówno w akwarium jak ktoś się sfajda niż te podobieństwa do natury. Więc nie chodzi tu o to żeby przycinać żywopłot co tydzień, tylko o to żeby ryby mogły sobie na tych ziołach siedzieć i polować. Światło powinno być dosyć jasne, dobrze też np. ustawić baniak tak żeby poranne słońce trochę go oświetlało. Co do drewna to jak już pisałem wyżej powinno być stare, podobnie gałęzie, żadnych liści. Potrzebne też będą kryjówki, u mnie jest to kora, ale rurki gliniane, też się nadadzą.
Zachowanie :
Są to niezwykle spokoje ryby. Podobno w naturalnym środowisku występują pojedynczo, jednak śmiało można je trzymać nawet po kilka sztuk. Chociaż niektórzy twierdzą że występuje u nich patryjarchat, nie zauważyłem tego. Jak na iglicznie to spędzają bardzo dużo czasu leżąc sobie na piachu, jak plażowicze, lub czołgają się po nim za uciekającym pokarmem. Pływać w toni za bardzo im się nie chce, czasami podpłyną wyżej żeby usiąść na jakiejś roślinie i na niej polować. Jednocześnie lubią się też ukryć, u mnie robią to pod korą, dlatego kryjówki są dla nich istotne. Właśnie ze względu na swój tryb życia i związane z tym karmienie, nadają się najlepiej do akwariów jednogatunkowych. Można co prawda łączyć je z innymi rybami, najlepiej innymi małymi gatunkami igliczni, u mnie są z cierniczkami z rodzaju Indostomus. Z innych gatunków, to mogą być małe gatunki mrukowatych z rodzajów Brienomyrus, Petrocephalus, Pollimyrus, Stomatorhinus lub Dario dario. Jednak wtedy akwarium musi być dużo większe, no i hodowla pokarmu nie będzie już tak efektywna. Niektórzy nie zalecają trzymania nawet ślimaków ampularii, podobno mogą łazić po igliczniach i je podgryzać.
Dieta :
No właśnie druga podstawowa sprawa. Igliczniowate to ryby które generalnie jedzą tylko i wyłącznie żywy pokarm reagują w zasadzie na ruch pożywienia. Znalazłem informacje gdzie Matt Pedersen, podobno spec od ryb, twierdzi że podobnie jak koniki morskie wyhodowane w akwariach można ten gatunek igliczni karmić mrożonym cyklopem. A potencjalnie nawet płatkami, to ostatnie to bym bardzo chciał zobaczyć na żywo, jedzenie tych płatek. Jednak żadnych informacji jak to było robione nie znalazłem. Ciekawe moim chyba tego nie powiedział. Jak próbowałem podawać mrożonego oczlika rozmieszanego z wodą za pomocą strzykawki, tuż nad nimi, patrzyły na mnie jak na debila i pewnie myślały sobie żebym puknął się w łeb. Poza tym prąd wody z wylotu filtra może to roznieść po całym akwarium. Dlatego dałem sobie z tym spokój bo więcej z tym pierdolenia niż to warte. Faktem jest że koniki morskie wyhodowane w akwariach są uczone jeść martwy pokarm. Jednak są do tego robione specjalne karmniki naturalne lub sztuczne. Poza tym koniki mając chwytny ogon przymocowują się do takiej stacji i jedzą jak kury, iglicznie nie mają takiej możliwości. Po za tym koniki karmione są Mysis relicta a to nie jest jakaś tania karma. Nie każdy hodowca pewnie próbuje je karmić mrożonym oczlikiem, no i inaczej można karmić setkę ryb w akwarium gdzie jest goła szyba i łatwiej zebrać na pewno masę tego co nie zjedzą a inaczej 3 – 5 sztuk w akwarium gdzie jest piach. Oczlik to bardzo drobny pokarm, masa tego wpada w podłoże gdzie po prostu się rozkłada, powodując pogorszenie parametrów. Co innego gdyby to były jakieś większe kawałki które widać i łatwo zebrać. Oczywiście jak ktoś chce to może próbować uczyć jeść te ryby mrożonek. Najlepiej podawać je razem z mniejszą ilością żywego pokarmu. Tylko że wtedy jeżeli się przyzwyczają do mrożonego najlepiej podawać go 2 – 3 razy dziennie. O wiele lepiej jest uczyć jeść takie pokarmy gatunki igliczni które pływają cały czas w toni wody. Pamiętać tylko trzeba że najczęstszą przyczyną śmierci w takim przypadku będzie głód. Te ryby mają sztywny pancerz, więc nie mogą się nażreć na zapas jak nap. połykacz Asterophysus batrachus. Dlatego muszą jeść częściej i próbowanie podawania do jedzenia tylko mrożonek, bo może złapią jedną czy dwie jest śmieszne. Dlatego ja wymyśliłem inny sposób, mianowicie hodowle rozwielitek w akwarium z igliczniami. Wbrew pozorom jest to dziecinnie łatwe. Wystarczy wpuścić porcję zarodową rozwielitek, oczywiście powinny być ze sprawdzonego źródła, żeby nie przywlec choróbska. Na dnie ułożyć jakiś płaski kamień i na ten kamień podawać pożywkę dla dafni. Dlaczego na kamieniu? Bo na podłożu w miejscu podawania może zacząć gnić, kamień co jakiś czas można wyjąć i umyć. Najlepsza i najbardziej dostępna odżywka to drożdże. Ilość drożdży zależy od wielkości akwarium ilości ryb i ilości rozwielitek które chcemy mieć. Dla pary ryb wystarczy raz na tydzień bardzo niewielka ilość jak pół paznokcia u najmniejszego palca, większą ilość rozwielitki mogą nie zdążyć spożyć i wtedy drożdże popsują wodę. Nie ma też co przesadzać z ilością wioślarek. Bo nie może to być tylko i wyłącznie pokarm podstawowy, to taka spiżarnia w razie zabrakło by akurat innych pokarmów żywych. Dodatkowo powinny dostawać artemię, wodzienia zwanego potocznie szklarką, widłonogi czyli cyklopa, ochotka średnia byle nie za dużo, lasonóg, rozwielitka słonowodna moina, wrotka morska. Wszystkie te pokarmy można zamówić w sklepach zoo które biorą pokarmy z firmy Ichthyo Trophic.
Seks :
Samica składa ikrę do worka na brzuchu, po czym samiec pływa z nią do czasu wylęgu. Pikselki najlepiej karmić na początku artemią. Są bardzo wrażliwe na starą wodę więc potrzebne są duże nawet 50 % podmiany wody.
Wymagania :
Najważniejsze żywy pokarm, piasek jako podłoże, kryjówki, często podmieniana woda.
Uwagi :
Podobnymi gatunkami są;
Ichthyocampus carce można go łatwo odróżnić po ciemnych liniach w kształcie Y biegnących na pysku i zaczynających się rozwidlać na oku.
Doryichthys martensii ma ciemny prosty pasek zaczynający się na spodzie pyska przed okiem i często biegnący za okiem do skrzeli i dalej często przechodzi w ciemne punkty.
Jest wiele wersji kolorystycznych tego gatunku nawet zielone, które chciałbym mieć najbardziej jednak najczęściej dostępne są czerwonawe.
Nie tolerują chemii zawierającej związki miedzi.