Neovespicula depressifrons (Richardson, 1848)Rząd >> Rodzina: Występowanie: Wielkość: Synonimy: Cechy charakterystyczne: Ta ryba występuje na obszarach słonawych, morskich i słodkowodnych. Radzą sobie dobrze w lekko słonej wodzie (około 1-2 ppt). Jest mało prawdopodobne, aby przetrwały długoterminowo w zbiorniku słodkowodnym. Prawdopodobnie najlepiej je karmić mrożonkami, takimi jak solowiec, mysis, bloodworms i larwy czarnych komarów. Warunki hodowlane: Rozmnażanie: Brak danych |
Opis pochodzi ze strony: www. akwadrago.plNeovespicula depressifronsSystematyka :Rząd Nazwa :Neovespicula depressifrons (Richardson, 1848) Synonim:Apistes depressifrons Richardson, 1848 Występowanie :Indonezja, Filipiny, Nowa Gwinea. Wielkość :Podobno do 10 cm jednak pewnie będzie dużo mniejsza. Dymorfizm płciowy :? Woda :No właśnie chyba najważniejsza rzecz prócz karmienia i obsady. Potoczna nazwa ryby sugeruje ze jest ona słodkowodna, mało tego można się natknąć na wpisy i filmy które rzekomo to potwierdzają. Jednak nie ma się co tym sugerować, zwłaszcza filmikami, trwają one zaledwie kilka minut i nagrywane są zazwyczaj po wpuszczeniu ryb kiedy jeszcze żyją. A dyrdymały typu lubią słoną wodę ale żyją w słodkiej przyprawiają o zawał. Tak jak by to nie miało żadnego znaczenia, czy słona czy słodka. W słowniku ludzi kulturalnych, nie ma słów które w sposób dość dosadny mogły by to określić. W słodkiej wodzie ryby te przeżyją zaledwie kilka dni, mogą nawet zapaść na choroby bakteryjne w tym czasie. Zwłaszcza gdy woda jest zakwaszona, w wodzie o odczynie zasadowym wytrzymają tylko troszkę dłużej. Występują w wodach bachicznych, prawdopodobnie nigdy nie wpływają do wody słodkiej. Dlatego wodę koniecznie trzeba zasolić, sól powinna być morska, na zwykłej kamiennej nie pojadą zbyt długo. Minimalne zasolenie o gęstości 1,006 g/cm³ czyli około 100 g soli na 10 l wody, łyżka stołowa zawiera około 20 g. Jednak różna sól jest różna dlatego trzeba mierzyć w temperaturze 25 – 26°C i ewentualnie dosypać. Akwen :Nie musi być jakiś przestronny, można śmiało je chować w wielkości dna długość i szerokość 90×50 cm. Na umeblowanie powinny się składać martwe skały, lawa, wapień, tak zwany makaron czerwony. Skały należy poukładać tak żeby było sporo miejsca wolnego, najczęściej układane są po bokach i z tyłu. Nie wiem dlaczego akurat taki model dekoracji się przyjął, nawet w akwariach morskich, przecież można to poukładać inaczej, no ale to już jak komu pasuje. Jako podłoże piasek, najlepiej znad morza, ale zwykły kwarc drobny też się nada. Zachowanie :Jest to bardzo spokojna ryba, zachowanie może zależeć od ilości sztuk. Trzymane pojedynczo mogą się ukrywać pośród skał, jednak nie jest to regułą. Trzymane co najmniej dwie lub więcej pływają w toni, najczęściej zajmują przydenne partie akwarium, często też siedzą sobie na piasku i odpoczywają. Dlatego lepiej trzymać chociaż dwie lub więcej, chyba lepiej się czują. Nie są jakimiś doskonałymi pływakami. Trochę problematyczne jest zestawianie tych ryb z innymi gatunkami z czterech powodów. Pierwszy, to że jako kiepskie pływaki będą nagminnie objadane przez ryby pływające szybciej. Drugi że jako drapieżniki będą polowały na małe ryby. Stąd najczęściej spotykane babki trzmiele z rodzaju Brachygobius zostaną skonsumowane. Chociaż babki z tego rodzaju są bardziej słodkowodne niż słonawo wodne. Pewna teoria głosi, że te babki nie mają wrogów naturalnych. Ze względu na ubarwienie odstraszające przypominające ubarwienie owadów z rzędu błonkoskrzydłych, grupy żądłówek, czyli pszczoły, osy, szerszenie. Jednak te owady mają swoich wrogów naturalnych, najczęściej w postaci ptaków, np. Żołny, Miodowody, czy Trzmielojady. I tak samo te babki, dla skrzydlicy ich ubarwienie nie ma znaczenia, mogą się uchować te największe osobniki. Trzeci kolki, czyli najczęściej dostępne kolcobrzuchy zielone mogą je obgryzać z płetw. Czwarty w trzech pierwszych twardych promieniach płetwy grzbietowej posiadają substancję trującą. Z tego też względu nie boją się pływać obok dużych ryb drapieżnych. W związku z tym nie nadają się do ogólnych zbiorników z rybami drapieżnymi. Które mogły by próbować je zjeść, jednak nie będą żądliły innych ryb, nie mają w tym żadnego celu, jest to system obronny. Podczas prac pielęgnacyjnych należy zwrócić uwagę gdzie znajdują się te ryby, w przypadku większej liczby policzyć czy wszystkie są na widoku. Chodzi o to żeby podczas np. odmulania dna i przestawiania skał gdzie gromadzi się brud, przypadkiem nie nadziać się na rybę. Ból jest ponoć dosyć palący ale przechodzi dosyć szybko. Ja swoje trzymam z rybami z rodzaju Omobranchus, można też zestawiać z innymi od biedy dostępnymi rybami np. flądrami z rodzaju Achirus, Trinectes, oraz babkami Gobioides i igliczniami. Dieta :Jest trochę problematyczna, te ryby są wykwalifikowanymi drapieżnikami, dlatego nabywając je od razu trzeba mieć przyszykowane żywe żarcie. Na początek najlepsze będą rozwielitki, wodzień zwany potocznie szklarką, ochotka, rurecznik, wazonkowiec, małe dżdżownice. Oraz narybek, najlepiej jakichś popularnych i masowo się mnożących ryb z rodziny piękniczkowatych. Są dosyć toporne w nauce spożywania żarła które się nie rusza. Nawet jak jednego dnia zaczną coś takiego jeść, na drugi dzień już o tym zapominają. Dlatego najlepiej próbować podawać różne mrożonki rozmrożone na wylot wody z filtra. Jednak i tak zanim się zdecydują na złapanie czegoś co się nie rusza, lub nie rusza się naturalnie, czyli poruszanego prądem wody, to długo się temu przyglądają z każdej strony. Ja swoje karmie dodatkowo niewielkimi kawałkami rybiego mięcha. Jednak tutaj trzeba użyć podstępu, potrzebna będzie cienka żyłka wędkarska, wystarczy 50 cm trzeba na nią nabić mięso i poruszać tak żeby kawałek fileta wykonywał gwałtowne ruchy prowokujące drapieżnika do ataku. Jeżeli ktoś kupuje sobie tą rybkę do akwarium nie dość że słodkowodnego, to jeszcze gdzie podstawową i jedyna dietą jest suszone łajno to niech sobie da spokój. Seks :Nie wiadomo jakie pozycje stosują. Wymagania :Zasolona woda, żywe żarcie, lepiej chociaż dwa osobniki. Uwagi:Moje pierwsze podejście do tych ryb zakończyło się pełnym niepowodzeniem. Wynikało to pewnie z tego że sugerując się głupią nazwą przed moim zakupem trzymane były na słodkiej wodzie. Oraz to że były wychudzone, pewnie karmione płatkami. Drugą partię kupiłem w porządnym sklepie Amustela w Warszawie na ul. Ciszewskiego, gdzie oprócz stałego dostawcy czasami się zaopatruje. Ludzie którzy tam pracują znają się na tym, co było widać po rybach. |