Monocirrhus polyacanthus (Heckel, 1840)
|
|
Opis pochodzi ze strony: www. akwadrago.plMonocirrhus polyacanthusSystematyka :Rząd Nazwa:Monocirrhus polyacanthus Heckel, 1840 Synonim:Monocirrhus mimophyllus Eigenmann & Allen, 1921 Występowanie :Ameryka Południowa – Wielkość :Do 10 cm. Dymorfizm płciowy :Według obiegowej opinii samice są pełniejsze w partii brzusznej, jednak jest to widoczne dopiero u dużych dojrzałych osobników. Woda :Zalecany jest kwas już od wartości pH 5,0 chociaż są i tacy co proponują niższe. W moim akwarium z tymi rybami waha się między 6,5 – 7,0. Co ciekawe, natknąłem się na informację że w warunkach gdzie były odławiane, mimo dużej ilości martwej materii roślinnej odczyn wynosił właśnie 6,8 – 7,0. U mnie pływają w akwarium bez filtra ani napowietrzacza. Tak, tak to nie jest błąd pisowni, w tym akwarium nie ma filtra mechanicznego, filtr stanowi drobny piach i glony, żyją tam wraz ze skorpeną słodkowodną Daector quadrizonatus. Mają się wyśmienicie, nie zaobserwowałem jakiegokolwiek stanu pogorszenia. Więc dlaczego do kurwy, ta ryba opisywana jest jako tak cholernie trudna w utrzymaniu co do wody? Dlaczego inne ryby, z tamtych rejonów nie są tak bardzo delikatne i wrażliwe, tylko akurat brodaczyk? Akwen :Moim zdaniem dla dwóch osobników minimum długość i szerokość 90×50 cm. Chociaż podobno wystarczy im 50 litrów. A może lepiej kula? Wystrój, najważniejszą rzeczą są liście. Kilka powinno leżeć na dnie, jednak zdecydowana większość powinna być w toni wody. Jak to zrobić? Bardzo prosto, należy na jesieni pozrywać całe nieduże gałęzie wraz z liśćmi. Po wysuszeniu włożyć je do wody w taki sposób aby imitowały powalone drzewo, którego gałęzie leżą w wodzie. Można też pojedyncze liście zawiązać na cienkiej żyłce, tak aby cały czas pływały w toni. Najlepsze będą liście buka lub olchy, Brodaczyki uwielbiają się przy nich maskować. Dodatkowo jakieś większe korzenie i grube gałęzie. Krzaki, podobno akwaria muszą być gęsto zarośnięte, gówno tam gęsto. W ich naturalnym środowisku roślin zakorzenionych nie ma zbyt wiele, mało tego rosną dosyć rzadko. W większych ilościach występują tylko pływające takie jak hiacynt i pistia Najlepsze będą pojedyncze żabienice i anubiasy na korzeniach, oraz pływające. Oświetlenie nie powinno być zbyt jasne, dlatego co bardziej światłolubne krzaki i tak odpadają. Sugerowane jest zmniejszenie prądu wody z filtra, ja u swoich nie zauważyłem żeby to stanowiło jakiś problem, w naturalnym środowisku dają się nieść nurtowi. Oczywiście bez przesady, nie pisze tu o robieniu pralki w akwarium. Zachowanie :Jest to wyspecjalizowany drapol, który w wyniku meandrów ewolucji poszedł w kierunku mimetyzmu. Nie dość że upodobnił się kształtem do martwych liści, których w jego środowisku nie brakuje, to jeszcze może zmieniać ubarwienie, aby tym bardziej upodobnić się do otoczenia. Bardzo spokojne ryby, zazwyczaj stojące w miejscu lub bardzo wolno się poruszające. Przybierają przy tym pozycję z łbem skierowanym w dół pod różnymi kątami. Często są schowane, i ciężko je wypatrzeć. Dlatego jest to bardziej gatunek dla kogoś, komu taki tryb życia ryby nie przeszkadza. Samce mogą wykazywać lekką agresję względem siebie, jednak jest to obserwowalne tylko w ciasnych akwariach. Względem innych ryb zbyt dużych na to żeby je zjeść są całkowicie obojętne. Właśnie co do potencjalnych towarzyszy w akwarium, powinny to być ryby duże, przynajmniej wielkości brodaczka. Na mniejsze niezależnie od kształtu będzie polował, i tu jest pewien problem. Sugerowane są np. kiryski czy zbrojniki. Raczej nie jest to dobry pomysł. Dlatego że, te ryby mają wyspecjalizowany, wysuwalny pysk, co za tym idzie nie potrafią połykać ofiar tak jak to robią ryby z normalnym otworem gębowym. Ja ze swoimi miałem poważny problem, gdy wpuściłem do jedzenia dla sumokształtnych przedstawicieli z rodzaju Chaca odpad młodych około 3 cm skalarów z hodowli. Brodaczyki reagują na ruch, więc złapały skalary, aczkolwiek wydawało mi się że są za duże i ich nie ruszą, żagle utkwiły im w pyskach. Miałem poważne problemy, ażeby je ze swojej głupoty uwolnić i nie uszkodzić pysków. Dlatego jeżeli chodzi o zbrojniki, to powinny to być gatunki duże i szerokie, otoski których podobno nie ruszają u mnie zostały zjedzone, oraz wąskiego pokroju potocznie zwane lorikariami nie nadają się ze względu na możliwość zadławienia. To samo może się tyczyć kirysków. Co prawda nie próbowałem tego u siebie, jednak na forum arowana w wątku o nandusach które co prawda należą do innej rodziny jednak budowę aparatu gębowego mają taką samą pokazałem na zdjęciu że takie połączenie nie jest najlepsze. http://forum.arowana.pl/index.php/topic,1348.15.html Połykając taką rybę brodaczyk nie jest w stanie jej wypluć i jeżeli nie zostanie uwolniony czeka go śmierć. Dieta :W tym dziale też występuje jeden mit, powielany jest że przyjmuje tylko żywy pokarm. Pierdolenie o Szopenie, ryby które są świeże zazwyczaj dopiero odłowione, fakt nie ruszają niczego poza żywcem. Dlatego jeżeli ktoś zamierza się skusić na ten gatunek, powinien mieć przygotowane żywe ryby, w zastępstwie może też być żywy plankton, rozwielitki, wodzień potocznie zwany szklarką, lub dżdżownice i krewetki. W żołądkach odłowionych osobników znaleziono trzy rodzaje pokarmów, ryby, krewetki i owady głównie chrząszcze. Ciągłe dostarczanie żywego pokarmu może być z różnych względów utrudnione. Jednak bez większego problemu można je przyzwyczaić do jedzenia martwych ryb, kawałków fileta, oraz grubszych mrożonek. Tak jak pisałem wyżej brodaczyki reagują na ruch, dlatego lekko przegłodzone bez problemu łapią rozmrożone stynki. Można je też uczyć pobierania pasków fileta, ja swoje uczyłem nabijając mięso na żyłkę i poruszając w wodzie. Teraz kawałki fileta czy martwe rybki jedzą z ręki. Nie gardzą też rozmrożonymi pokarmami np. ochotką. Najbardziej ciekawiło mnie to zdobywanie owadów. Na swoich próbowałem świerszcze i ćmy, jednak nawet przegłodzone nie były zbytnio zainteresowane takim pokarmem. Jeden osobnik tylko skusił się na ćmę, która jednak dosyć długo szamotała się na powierzchni, dlatego zrezygnowałem całkiem z tego rodzaju pokarmu. Jednak najciekawsze wrażenie robi ich polowanie na ryby lub krewetki. Jak każdy drapol, jeżeli nauczy się jeść martwe żarcie nie powinno się na tym poprzestawać. W miarę możliwości powinny dostawać żywe żarcie jak najczęściej. Seks :Akwarium tarliskowe nie musi być zbyt duże. Trzy rzeczy, bardzo miękka woda 1 – 3°dH o temperaturze 25 – 28°C i pH 6,5. Rośliny o szerokich liściach, żabienice, anubiasy, mogą być nawet plastykowe. Oraz obfite karmienie żywymi rybami. Ikra składana na spodniej stronie liścia, samiec pilnuje, samice odławiamy. Pisklaki najlepiej prowadzić na artemi, potem plankton typu rozwielitka. Wymagania :Przede wszystkim odpowiednia aranżacja zbiornika, jak najwięcej żywego pokarmu, ryb i krewetek. Uwagi :Ten gatunek ryby w opisach dedykowany jest dla doświadczonych akwarystów, ponieważ stawia bardzo wysokie wymagania pod każdym względem. Ja nie jestem doświadczonym akwarystą, i ryby te w moim przypadku nie stanowiły żadnego wyzwania. O wiele więcej problemów miałem przy różnych innych gatunkach. Chowając te ryby obaliłem wszelkie mity o jakich czytałem zanim stałem się posiadaczem. Więc co, do cholery jest tak trudnego w utrzymaniu tych ryb? Nie mam pojęcia. |
|