Szefem jednej z największych firm, o wdzięcznej nazwie „Aquarium Rio” importujących ryby akwariowe, mające swą macierzystą siedzibę w Kelsterbach, na obrzeżach lotniska we Frankfurcie nad Menem, jest Heiko Bleher. Niezależnie od importu ryb firma ta mająca do dyspozycji środki transportowe (samoloty i samochody terenowe), wszelki sprzęt połowowy, jak również wynajętych tubylców do pomocy, organizuje cykliczne wyprawy akwarystyczne do wszystkich rejonów świata, na których każdy może sobie własnoręcznie odłowić ryby. W zasadzie wyprawy dla bogatych klientów łączy się z penetracją nowych łowisk, badając techniczne możliwości uruchomienia ciągłej eksploatacji nowego rejonu. Poprzez takie odkrywanie „białych plam” akwarystycznych następuje częste odławianie nieznanych dotychczas gatunków. W tych przypadkach szef firmy włącza do współpracy znanych naukowców, takich jak Gery czy Axelrod. Znaczna część odkrytych w ostatnich latach ryb i tzw. pierwszych importów, pochodzi z odłowów ,,Aquarium Rio”. Pomimo olbrzymiego zaangażowania w sprawy firmy, Heiko Bleher zawsze znajduje czas na napisanie reportażu z wyprawy lub artykułu na temat ciekawego gatunku. Właśnie tu, na lotnisko we Frankfurcie, nadchodzi znaczna część importowanych ryb, które momentalnie lokuje się w 750 zbiornikach (każdy o pojemności 300 I) ustawionych w olbrzymiej hali. Dopiero stąd następuje ich dalsza wysyłka do europejskich hurtowników.
Od dłuższego czasu, przynajmniej raz w roku, składam wizytę w „Aquarium Rio”. Wyjątkowa uprzejmość gospodarza sprawia, że mogę godzinami wpatrywać się w zbiorniki z kąsaczowcami, by między tysiącami pospolitych gatunków wyłowić jakąś nowość.
Czasami „perły” są wyłapywane osobiście przez szefa w miejscu odłowu i przychodzą w odrębnych* przesyłkach. Dzięki temu w latach ubiegłych doszło do sprowadzenia do Polski 21 gatunków nowości kąsaczowców, które w znaczne} większości udało się rozmnożyć, a w 8 przypadkach były to nawet pierwsze na świecie rozrody (Mimagoniates barberi, Hemigrammus ulreyi, Hemigrammus levis sticius, Cheirodon parahybae, Hyphessobrycon amandae, Aphyocharax paraquayensis, Aphyocharax c.f. rathbuni odmiana boliwijska).
Andrzej Strukowski i ja w 1986 r. odwiedziliśmy Heiko Blehera i tradycyjnie już, wzorem lat ubiegłych, wzbogaciliśmy naszą kolekcję kąsaczowców o nowe gatunki. Z przywiezionych ryb na uwagę zasługują:
– Poecilocharax weiizmani – niezwy kle rzadko występujący gatunek z ro dziny Crenuchidae, szlagier kolorystyczny (!), fenomen ichtiologiczny, posiada jący w przodzie głowy parzysty organ, spełniający rolę noktowizora (promienie podczerwone);
– Crenuchus spilurus – mniej barwny przedstawiciel rodziny Crenuchidae posia dający prawie wszystkie cechy w/w ga tunku,
– Nannobrycon unifasciatus ocellafus – ukośnik jednopręgi; barwniejszy od ukośnika ozdobnego i w ogóle jeszcze nie rozmnażany w niewoli;
– Nannostomus harrisoni – jeden ż piękniejszych drobnoustków;
– Megalamphodus roseus – „mister piękności” ostatnich lat. Po raz pierwszy został zaprezentowany w roku 1984, na Międzynarodowych Targach Akwarystycznych w Wiesbaden. Po przywiezieniu tego „klejnotu” do Polski, już w pierwszym tygodniu udało się go rozmnożyć. W tej chwili przygotowujemy szczegółowy artykuł na ten temat: Poprzednio pisaliśmy o nim w „Akwarium” nr 1-2/86 w artykule z cyklu „Kąsaczowce, które mylimy – „Hyphessobrycon copelandi – Megalamphodus roseus„;
– Corynopoma riisei – po kilkunastoletniej nieobecności w Poisce tego ciekawego kąsaczowca pragniemy, aby ponownie na trwałe, zamieszkał w naszych akwariach:
Heiko Bleher w Rio Tefe Amazon w Brazylii łowił zielonego dyskowca.
Oprócz tego, w wyniku długich i ciekawych rozmów przeprowadzonych z Heiko Bleherem wzbogaciliśmy naszą wiedzę akwarystyczną. o. najnowsze informacje o kąsaczowcach. Niektóre z nich przedstawię:
1. W artykule „Hemigramfmis rbodostomus – Petitetla georgiae” zamieszczonym w nr 3/83 czasopisma „Akwarium” pisałem: „.. .Na tym nie kończy się historia dwóch podobnych do siebie rybek. Okazało się, że od dłuższego czasu większość importowanych i sprzedawanych w handlu ryb pod nazwą H. rhodostomus jest wg Gery’ego nowym mieszańcem P. georgiae z nie opisanym gatunkiem (?). Wyglądem ryba ta przypomina H. rhodostomus, tylko jest barwniejsza. Ponieważ hodowane i rozmnażane w Polsce ryby mogą okazać się tym właśnie mieszańcem, dlatego też poświęciłem im trochę uwagi…” Na podstawie przeprowadzonych badań, dzisiaj można stwierdzić, że w Polsce powszechnie hodowane i sprzedawane ryby nie są mieszańcami a nowym gatunkiem. Ostatecznie, sprawę wyjaśnili J. Gery i V. Mahnert w bardzo szczegółowym opisie zamieszczonym w lipcowym numerze z roku 1986 czasopisma „Tropical Fish Hobbyst” „A new rummy-nose tetra from the Rio Negro, Brazil: Hemigrammus bleheri n.sp. witch comments on Paracheirodon”, nadając mu naukową nazwę Hemigrammus bleheri (na cześć oczywiście Blehera).
2. W cytowanym artykule znalazł się też długo oczekiwany komentarz do pracy Weitzmana i Finka (1983) odnośnie podporządkowania 3 neonów (Cheirodon axelrodi, Paracheirodon innesi, Hyphessobrycon simulans) do jednego rodzaju Paracheirodon. Na podstawie wszechstronnie przeprowadzonych badań i analiz systematycy europejscy potwierdzili przynależność tylko P. innesi i Ch. axelrodi do rodzaju Paracheirodon, jako: Pracheirodon innesi – neon Innesa Paracheirodon axelrodi – neon czerwony, H. simulans natomiast pozostawili w rodzaju Hyphessobrycon.
Różnica zdań systematyków amerykańskich z ich europejskimi kolegami nie polega na błędnych badaniach, a jest wynikiem niezgodności, które zespoły elementów (uzębienie, budowa czaszki, liczba chromosomów i.t.d.) należy brać pod uwagę przy ustaleniach nowego klucza systematycznego do oznaczania ryb.
3. Parę lat temu przywiozłem do Polski pochodzące z odłowu Heiko Blehera nowe, małe kąsaczowce. Ryby te rozmnożyłem, a narybkiem obdarowałem kilku czołowych hodowców. Śmiało można twierdzić, że wszystkie obecnie w Polsce hodowane ryby są tym gatunkiem, którego opis zamieściłem w II części cyklu „Kąsaczowce, które mylimy”: „Hyphessobrycon georgettae – Aphyocharax axel-rodi” w nr 5-6/83 czasopisma „Akwarium”. Miałem duże trudności z ustaleniem przynależności gatunkowej. Stąd biorą się te moje ciągłe sprostowania (m.in, „…nie Aphyocharax axelrodi a Megalomphodus axelrodi…”).
Problem wyjaśnił Gery, stwierdzając, że chodzi tu o nowy gatunek nazwany Hyphessobrycon amandae (na cześć matki Blehera, której na imię Amanda). Opis tego gatunku znalazł się już w kilku numerach zachodnich czasopism akwarys-tycznych. Poza tym przywiozłem dwa artykuły Blehera z których jeden, nigdzie jeszcze nie publikowany „Hyphessobrycon amandae…” jest zamieszczony w numerze 2-3/87 „Akwarium”.
Na zakończenie chciałbym poinformować polskich akwarystów, że Heiko Bleher na wieść o tym, iż w Polsce rozmnażamy importowane przez niego unikatowe gatunki (na Zachodzie na razie jeszcze tego nie robią) przyjął zaproszenie i w kwietniu 1987 złożył wizytę w naszym kraju. O samej wizycie niebawem.