Wszyscy czekaliśmy na tę wizytę z niecierpliwością. Bądź co bądź zamierzał nas odwiedzić nie byle kto – sam Heiko Bleher, człowiek, który zwiedził pół świata, a może i cały, odbył przeszło 1 20 ekspedycji, odkrył na pewno 3 nowe gatunki ryb (Hemigrammus bleheri, Cbilatherina bleheri, Hyphessobrycon amandae), pracuje nad opisem trzech następnych (Catoprion sp. pirania proporczykowa z Mato Grosso, Aphyocharax sp. – czerwona, neonowa pirania i Nanochromis sp. – afrykański karzełek z Zairu), odkrył jedną nową roślinę – Echinodorus bleheri, wiele gatunków ryb złowił po raz pierwszy żywych, które obecnie z powodzeniem hoduje się prawie na całym świecie.
Heiko Bleher – można chyba napisać – nasz przyjaciel Fot. M. Mierzwiak
Czyli mówiac krótko – człowiek, który współczesną akwarystykę ma w jednym palcu i który bardzo wiele dla niej zrobił i w dalszym ciągu robi. Jest autorem 7 filmów, trzech książek, przeszło 60 artykułów w różnych czasopismach fachowych (DATZ, Aquarium Heute – Holandia, Aquarium – Włochy, Fish Magazin – Japonia, Tropical Fish Hobbyist – USA, Akwarium – Polska itd… drukował w Grecji, Hong Kongu, Irlandii, Danii, Szwecji, Brazylii, i Hiszpanii). Heiko Bleher urodził się w zbombardowanym bunkrze we Frankfurcie 18 października 1944 roku. Jego dziadek, Adolf Kiel, był twórcą nowoczesnej akwarystyki, matka Amanda, od najmłodszych lat podróżowała i zbierała rośliny i ryby wspólnie z ojcem. Kiedy Heiko miał 4 lata, już zaczął uczestniczyć w podróżach matki. Jako 9 letni młodzian przeżył przeszło pół roku wśród Indian Cabaxi. 4 tygodnie wcześniej ci właśnie Indianie zabili i zjedli przybyłych do nich misjonarzy. Z Heiko i Panią Amandą zaprzyjaźnili się, pomagając nawet w poszukiwaniu nowych ryb i roślin. To właśnie tam po raz pierwszy, Heiko zobaczył majestatyczną piranię z chorągwią zamiast ogona (oczywiście przenośnia). Po wielu latach chyba wreszcie opisze ten nowy gatunek, wpisując się kolejny raz do historii akwarystyki. Później Heiko Bleher pracował na farmie, pomagał bratu budować dom, zakładał stację roślin u dr Herberta Axelroda, sam wreszcie zaczął hodować nowe gatunki ryb. Czyli mówiąc krótko – człowiek, który współczesną akwarystykę ma w jednym palcu i który bardzo wiele dla niej zrobił i w dalszym ciągu robi.
Na dziedzińcu wawelskim (Heiko Bleher i Henryk Moll) Fot. M. Mierzwiak
Przygotowanie do prelekcji w Częstochowie Fot. Wł. Socha
W 1967 roku za pożyczone pieniądze w rodzinnym Frankfurcie otworzył firmę „Aquarium Rio”. Wiele ryb złowionych przez Heiko Blehera ma swój dom w prywatnych i publicznych akwariach. To on właśnie zaopatruje prawie cały świat w piękne egzotyczne, nieznane ryby. Tak o nim napisano w Tropical Fish Hobbyist: „Zdaje się, że Heiko Bleher swoje życie poświęcił na poszukiwanie i przywożenie rzadkich, trudno uchwytnych ryb w naszej cywilizacji, których nikt oprócz niego nie może znaleźć”. Nic dodać, nic ująć – oto krótka, ale chyba wspaniała wizytówka tego niezwykłego człowieka.
Pamiątkowe zdjęcie do albumu. (od prawej: Heiko Bleher, Marek Mierzwiak, Wojciech Kulicki i Dagobert Drost). Zdjęcie wykonał Krzysztof Wiechecki aparatem naszego gościa. Kto zatem jest autorem?
Przyjechał On do Polski na zaproszenie Zarządu Głównego PZA w kwietniu ub. roku. Gościł ze swoimi prelekcjami w Warszawie, Tychach, Krakowie i Częstochowie. Opowiadał o swoich podróżach w poszukiwaniu nowych ryb w Zairze, Ghanie, Panamie, Kamerunie, w całym dorzeczu Amazonki i wielu innych miejscach na świecie. Ci, którzy na te prelekcje przyjechali (a było szczególnie w Tychach i Częstochowie sporo miłośników akwarystyki) właściwie ocenili trud i dokonania Heiko Blehera, nagradzając go długimi oklaskami. Podobała się Polska naszemu gościowi (szczególnie Kraków i Częstochowa), z ciekawością odwiedzał DESY i salony artystyczne, z podziwem patrzył na naszą sztukę dawną i współczesną, z zainteresowaniem oglądał wystawę rysunku erotycznego (a mówi się, że akwarystę nie interesuje nic oprócz ryb; nieprawda), ze zdziwieniem oglądał walące się zabytkowe domy, zniszczenia i zaniedbania wyglądające zewsząd, i ogromne kilkunastometrowe pomniki. Staraliśmy się wszyscy przyjąć Go jak najlepiej (nie wszędzie jednak to wyszło, nie zawsze ludzie potrafili stanąć na wysokości zadania – Członek Honorowy PZA, Henryk Kilka, musiał powiedzieć przy okazji tego właśnie spotkania parę uszczypliwości pod adresem Zarządu Głównego, bo inaczej, jak to stwierdzili słuchacze, byłby chory!). Wielu ludzi oddało jednak swój wolny czas, tracąc wiele nerwów, aby wszystko wypadło O.K. Duże brawa za zorganizowanie tej wizyty dla Kol. Dagoberta Drosta, podziękowania dla Kolegów z Oddziałów tyskiego i częstochowskiego, dla kolegów Stanisława Sitko, Henryka Molla i Andrzeja Ogrodnika. To dzięki nim właśnie – myślę – Heiko Bleher wyjechał z Polski zadowolony, zapowiadając niebawem powtórną wizytę. Czekamy na spotkanie z Nim z niecierpliwością, czekamy na spotkanie z pięknym, nieznanym, a jednak także naszym światem.