XX – jubileuszowa Wystawa akwarystyczna w Warszawie
Robert Ginglas
Z braku miejsca, w poprzednim numerze napisałem, tylko kilka słów o tej wystawie. Wystawa ta jednak zasługuje na poświęcenie jej więcej miejsca co niżej czynimy.
Warszawski Związek Akwarystów z siedzibą w Pałacu Kultury i Nauki w Warszawie, jest samodzielnym związkiem, któremu swą ciężka pracą i ambicją kierownictwa udało się przetrwać „ciężkie czasy” w akwarystyce.W chwili obecnej jest jednym z liczniejszych i prężniej działających stowarzyszeń akwarystycznych w kraju.
Ambicją prezesa pan Bogusława Bułaja jest oprócz szarej „codziennej” pracy akwarystycznej w Związku, raz w roku urządzić wystawę akwarystyczną. Tegoroczna wystawa jest dwudziestą z kolei a więc jubileuszową, tym bardziej, że zbiegła się z 45 rocznicą powstania Pałacu Kultury i Nauki w Warszawie. Otwarta była dla zwiedzających w dniach od 25 marca do 2 kwietnia br. W ostatnich dwóch dniach wystawy, 1 i 2 marca, organizatorzy zorganizowali giełdę ryb i roślin akwariowych, na której hodowcy WZA sprzedawali swoje nadwyżki hodowlane.
Urządzenie takiej wystawy siłami WZA przerastałoby na pewno ich możliwości, więc prezes poszukał sponsorów, którzy współuczestniczyli w różnych formach w organizowaniu wystawy. Do głównych sponsorów należą : firma polskich pokarmów: TROPICAL z Chorzowa, największa w Polsce hurtownia EURO ZOO, producent pompek i filtrów AQUA EL, oraz wielu innych mniejszych sponsorów. Znaleźli się też na wystawie, właściciele kilku co lepszych warszawskich sklepów akwarystycznych, swoją obecnością i ciekawą ekspozycją reklamujących swój sklep. Sponsorzy pomagali w różnych formach a to: udostępniając sprzęt, „załatwiając” reklamę czy też w formie gotówkowej. Nie ważne jak, ważny jest efekt.
Polski Związek Akwarystów otrzymał zaproszenie na wystawę. Udaliśmy się więc w trzyosobowej delegacji Tegoroczna wystawa według mojej oceny była najlepszą z dotychczasowych, które widziałem w Warszawie. Zaraz po wejściu zaskoczony zostałem widokiem dużej sadzawki w podłodze i tryskająca fontanna. Było to coś ciekawego, dające złudzenie naturalności i spokoju. W drzwiach powitał nas sam prezes WZA i oprowadzał po wystawie.
Dla nas akwarystów wystawa to rodzaj raju, z którego chciało by się czerpać pełnymi garściami i to szybko. Po pierwszym szybkim ale pobieżnym obejrzeniu wystawy, już sami indywidualnie zaczęliśmy oglądać interesujące nas zbiorniki. Muszę przyznać, że zaprojektowano wystawę dość ciekawie. Obok kilkudziesięciu zbiorników ustawionych w „ściankę” w rzędzie, znalazły się wolnostojące sześciościenne akwaria oświetlone z góry w których pływały duże majestatyczne welonki w różnych kształtach i kolorach. Znalazły się tez zbiorniki wolnostojące coraz to modniejsze zabudowane szafki z widoczną tylko przednią szybą. Takie zbiorniki wystawiały głównie firmy akwarystyczne czy właściciele sklepów.
Zbiorniki, muszę przyznać, prezentowały się też okazale. Oprócz ciekawych ryb były tez pięknie obsadzone roślinami (oczywiście w zbiornikach w których na roślinność pozwalały ryby). Czasem zazdrość mnie brała, gdy widziałem poszukiwane przeze mnie rośliny , które chętnie widziałbym w swoim akwarium. Nawet próbowałem od właścicieli „wycyganić” szczepki poszczególnych egzemplarzy, ale sam wiedziałem, że była to nierealna sprawa. Dostałem przyrzeczenie, że po zakończeniu wystawy mogę je otrzymać. Szkoda, że nie mogłem być w Warszawie na zakończeniu wystawy. Co ciekawego widziałem w zbiornikach? Stałem urzeczony, jak zawsze, gdy widzę „zbiornik morski”. Na wystawie państwo Ziarko wystawili, może nie największy, na oko około 80 litrowy zbiornik morski. Zawsze wydawało mi się, że zbiornik morski winien mieć minimum około 250 litrów (nadal tak myślę, ale wystawa ma prawo rządzić się innymi prawami). Tu w małym akwarium wystawcy ukazali całe piękno dna morskiego. Przepięknie wkomponowali kilka gatunków ukwiałów, korali. W wodzie majestatycznie poruszały się dwie skrzydlice, jedna bardziej beżowo-żółta , druga, ciemniejsza, brązowawa a dodatkowo umieszczono pięknego o lekko fioletowawych długich kolcach jeżowca. Wszystko to razem w ruchu, współgrało emanowało życiem i zachwycało zwiedzających.
Oczywiście na wystawie było wiele innych ciekawych przedstawicieli i ryb i roślin wodnych. Nie sposób opisać tu wszystkich ciekawych okazów, bo urzekały swym kolorytem, ruchliwością różnego rodzaju tęczanki, Pięknie prezentowały się popularne u początkujących akwarystów – mieczyki, ciekawe w kształcie, bo różne od tych, które widzimy w sklepach akwarystycznych, pokazano wiele pielęgnic , i tych stających się coraz modniejszych, z jezior Malawi i Tanganika, a także pielęgnic amerykańskich. Widziałem też tam ciekawą rybę płaszczkę słodkowodną (?) – Potamotrygen motoro, a także wiele innych ciekawych i przepięknych ryb.
Fotoreportaż z imprezy przedstawiamy czytelnikom w tym numerze. W sumie impreza bardzo udana i ciekawa, na stałe już chyba wpisana w kalendarz wiosennych imprez akwarystycznych w kraju.
Tęsknię do czasów, gdy w każdym roku odbywało się w Polsce kilka a nawet kilkanaście różnego rodzaju imprez akwarystycznych. Pocieszam się, że jeszcze w innych regionach kraju odbywają się podobne imprezy, a z czasem gdy okrzepnie akwarystyka krajowa imprez będzie coraz więcej. Prężnie i skutecznie działają koledzy ze Śląska, planowane w tym roku są dwie wystawy w Chorzowie i Zabrzu. Szykuje się długoterminowa, bo półroczna wystawa w Krakowie, w Bielsku Białej i w Szczyrku organizowane będą międzynarodowe Konkursy gupików, połączone z wystawą pokonkursową. Za już, należą się duże podziękowania kolegom z Warszawy.