Mirosław Celler
Pierwsze sympozjum akwarystyczne w Chorzowie
Od wielu lat nurtowała polskich związkowców potrzeba wymiany doświadczeń hodowlanych i konfrontacji wyników własnych z zagranicznymi. Do spotkania takiego nigdy nie dochodziło, gdyż, poza rozlicznymi trudnościami administracyjnymi, potrzebny był znaczny fundusz na pokrycie kosztów, Decyzja prezesa PZMA, kol. inż. Henryka Kilki, o zorganizowaniu w Chorzowie I-go Sympozjum Akwarystycznego w dn. 8 i 5 czerwca br. była pociągnięciem odważnym, a znając sytuację finansową Związku, można powiedzieć, prawie bohaterskim.
Program przewidywał dwudniowe obrady z udziałem akwarystów polskich, czechosłowackich, niemieckich /NRD/ i węgierskich. Wygłoszono 9 referatów, w większości bogato ilustrowanych kolorowymi przeźroczami.
Problematyka była dobrana dość jednostronnie i w większości przypadków dotyczyła ogólnego omówienia poszczególnych rodzin ryb. Sądzimy, że następne sympozjum będzie dotyczyło bardziej specjalistycznych zagadnień, których nie brak w nowoczesnej akwariologii.
Nie możemy sobie pozwolić na szczegółowe omówienie referatów. Zajęłoby to kilka zeszytów naszego pisma. Pozostaniemy przy krótkich recenzjach celniejszych wypowiedziach prelegentów, by zapoznać z ich tematyką tych, którzy w sympozjum nie mogli uczestniczyć.
W pierwszym dniu zjazdu obradom przewodniczył prezes PZMA, kol. inż.H.Kilka. Po przywitaniu gości, głos zabierali przedstawiciele akwarystów zagranicznych, którzy w ciepłych słowach wyrazili radość z pierwszego, oficjalnego spotkania w Polsce.
Referat, na temat ruchu akwarystycznego w naszym kraju, wygłosił kol. Aleksy Moj. Był to szczegółowy przegląd całej działalności Związku, od jego założenia, aż do dni obecnych. Sceptykom warto tu przypomnieć, że ruch akwarystyczny w Polsce istnieje już 60 lat i mimo trudności natury organizacyjnej i finansowej, rozwija się coraz bardziej.
Drugim mówcą był przedstawiciel CSRS – p.Jaroslav Bić. Omówił szczegółowo gatunki ryb, należące do rodziny Cyprinodontidae – karpieńcowatych. Kilkadziesiąt kolorowych przeźroczy dawało wyobrażenie o przepychu barw i kształtów tych ryb. Podstawowym warunkiem hodowli karpieńcowatych jest idealnie czysta, wolna od bakterii woda, o odczynie lekko kwaśnym lub neutralnym. W naturze przebywają one w wodzie o różnej koncentracji soli,uzależnionej od opadów atmosferycznych. Te warunki musimy im stwarzać również w niewoli, dlatego dajemy 1 łyżeczkę soli kuchennej na każde 10 litrów wody w akwarium.
Do zakwaszania wtedy stosują Czechosłowacy torf pochodzący z mchu Sphagnum. Na 5 litrów miękkiej wody dają garść torfu i gotują przez 10 minut. Po wystygnięciu płynu dolewają do niego wody destylowanej i odstawiają na parę dni. W tym czasie torf opada na dno, a woda staje się przeźroczysta i lekko zabarwiona na kolor bursztynu. Wodę zlewa się rurką gumową w miarę zapotrzebowania.
Należy przestrzec hodowców przed mieszaniem torfu z twardą wodą. Powstaje wtedy gęsta zawiesina o konsystencji galaretki.
Kwaśny odczyn wody /5 – 6 pH/ niszczy szkodliwe bakterie i korzystnie wpływa na rozwój ikry. Przy neutralnym i alkalicznym odczynie następuje zamieranie spermy. Kłopot przyrządzania wody torfowej odpada, jeśli zastosujemy do akwarium, filtr z torfem.
Do rozmnażania używamy zbiorników niskich i szerokich. Dno dobrze jest pokryć warstwą torfu, a górę zasłonić szybą. Światło przytłumione. Jedynie ryby z rodzaju Rivulus lubią pełne światło. Na powierzchnię wody dajemy rośliny pływające.
Ikry ryb karpieńcowatych nie należy dezynfekować trypaflawiną, bo nie następuje wtedy podział komórek i w konsekwencji tego ikra zamiera. Można stosować jedynie błękit metylowy lub chloraminę.
W następnym referacie kol, mgr Henryk Jakubowski omówił wpływ różnorodności pokarmu na efekty hodowlane w akwarium. Mówca przestrzegł przed jednostronnym żywieniem ryb, wskazując jednocześnie na duże możliwości urozmaicenia karmy. Do mało używanego lecz bardzo cennego pokarmu, zaliczył między innymi ośliczki, larwy komarów, muchy, bezskrzydłe muszki octowe /Drosophila/, wiciowca Euglena gracilis. Jako nowość polecał, wypróbowane przez, siebie przy wychowie narybku, wymoczki Spirostomum sp.
W uzupełnieniu referatu kol. mgr Jan Choczewski pedał, te karmi ryby gotowanym mięsem solonym, które w słojach Wecka. przetrzymuje nawet do trzech lat. Ryby chętnie jedzą takie mięso. W odpowiedzi na to dr Szelęgiewicz wyjaśnił, że korzyść z takiego pokarmu jest wątpliwa, gdyż większość ryb nie przyswaja mięsa kręgowców,
Słuchacze prosili o wyjaśnienie wpływu syntetycznych witamin na zdrowotność ryb. Zgodnej odpowiedzi, udzielili kol. dr Henryk Szelęgiewicz i p. Helmut Stallknecht. Według nich hodowcy przeceniają rolę sztucznych witamin podawanych rybom. Duży wpływ na hodowców wywarli w tym przypadku producenci zachodnio-europejscy, którzy szeroko reklamują swoje witaminizowane sztuczne pokarmy. Ryby nie przyswajają sobie tak łatwo witamin i czynią to jedynie przy wybitnej awitaminozie. Naturalnym źródłem witamin są rośliny, które ryby zjadają w większych ilościach, niż to sobie na ogół wyobrażają hodowcy.
O rzadkich roślinach w akwarium mówił kol. inż. Stanisław Sławiński. Należą do nich przede wszystkim rdestnice – Aponogeton. Chociaż znamy już 38 gatunków tej rośliny, to jednak nie często spotyka się je w akwariach. Przyczyną tego są duże wymagania odnośnie światła i składu chemicznego wody. Rośliny te muszą mieć stale odświeżaną wodę. Najlepiej nadaje się do tego deszczówka.
Bardzo trwałymi roślinami okazały się kryptokoryny. Chociaz poznanych jest ich już 60 gatunków, to zaledwie 3 z nich są stałymi mieszkańcami krajowych akwariów. Nie maja wielkich wymagań, lecz trzeba uważać by nie trzymać ich razem z żabienicami Echinodorus i strzałkami – Sagittaria, z którymi żyją w kolizji.
Podstawowym czynnikiem dobrego rozwoju roślin wodnych jest odpowiednie światło. Przy niedostatecznej ilości światła rośliny karłowacieją, a następnie zamierają. Przy zbyt silnym naświetleniu istnieje niebezpieczeństwo nadmiernego rozwoju glonów. Gruba warstwa glonów, porastająca liście, odcina dostęp światła i powoduje powolne zamieranie rośliny. Zadaniem hodowcy jest ustawienie zbiornika w takim oddaleniu od źródła światła, by stworzyć optymalne warunki roślinom, a jednocześnie nie spowodować inwazji glonów w akwarium.
Kwaśny odczyn wody i obecność garbników hamują rozwój glonów. Instytut Torfowy W Elblągu produkuje wyciąg z torfu, pod nazwą humian. Środek ten niszczy glony niebieskie po tygodniu czasu, a po 2 tygodniach glony zielone. Jeśli po zabiegu humianowym pokażą się ponownie glony, to są już tak uodpornione na kwasy humusowe, ze nie da się ich zniszczyć tym środkiem.
Dobre wyniki przy nawożeniu roślin daje mieszanka „Plon” lub „Flora”, stosowana w bardzo małych dawkach. Naturalnym nawozem i chyba najlepszym jest kał rybi. Przedostaje się on łatwo do korzeni, o ile stosujemy podłoże z gruboziarnistego żwirku /ø3-5 mm/. Kanaliki powstałe między poszczególnymi ziarnami żwiru doskonale przepuszczają drobną zawiesinę odchodów.
Prezes Związku Miłośników Akwarium z NRD, p. Hans Albert Pederzani, wygłosił prelekcję na temat ryb z rodziny Cichlidae. Wykład był ilustrowany świetnymi przeźroczami.
Pielęgnicowate nigdy nie były „modnymi” rybami, tak jak to obserwowaliśmy u welonów, łaźcowatych, czy kąsaczowatych. Przyczyną tego jest wojownicze usposobienie niektórych gatunków, wyrażające się w zwalczaniu współtowarzyszy niszczeniu roślin i podłoża.
Są jednak w tej rodzinie ryby. które na stałe zdobyły serce akwarystów. Wymienimy tu Pterophyllum scalare ze wszystkimi odmianami, Cichlasoma meeki, rodzaj Pelmatochromis z wieloma interesującymi gatunkami, czy też, barwne jak motyle, ryby z rodzaju Apistogramma
Pielęgnicowate nie mają specjalnych wymagań odnośnie wody. Najważniejszym problemem jest dobranie odpowiadającej sobie pary. W tym celu trzeba się postarać o większą ilość młodych, najmniej 6 szt. i po dojrzęniu płciowym bacznie obserwować, które osobniki interesują się sobą.
Tego rodzaju kłopoty stwarza między innymi pielęgnica Marona, łatwo trzymająca się w akwarium, lecz trudna do rozmnożenia.
Robione były próby stosowania hormonów, w celu zwiększenia u ryb chęci do tarła. Wyniki nie były zachęcające. Sztucznie wywołane bodźce nie pozostają bez wpływu na zdrowie potomstwa i rodziców. Zawsze należy wybierać naturalne sposoby hodowli, jak najbardziej zbliżone do tych, jakie zwierzę posiada na swobodzie. Elektorzy hodowcy popadają w przesadę, wymyślając stale „cudowne” sposóby rozmnażania ryb, nie prowadzące właściwie do celu.
Mówca zwrócił uwagę na mało u nas rozpowszechniony rodzaj Pelmatochromis. Ryby te wymagają czystej, lekko kwaśnej wody, o twardości 10°n. Chęć do tarła wzrasta u nich, gdy dodamy im świeżej wody. Obserwujemy to zresztą u wszystkich ryb z rodziny pielegnicowatych.
Na zakończenie p. Pederzani wspomniał, że wyniki ostatnich badań nad żaglowcami wykluczają istnienie gatunku Pterophyllum eimekei. Ryby te są zdegenerowaną formą gatunku P. skalare
W drugim dniu sympozjum, obradom przewodniczył kol. M. Celler.
Kol. mgr Jan Choczewski z Krakowa omówił zjawiska genetyczne, zaszłe u ryb mieczykowatych w czasie ich hodowli akwaryjnej, W ostatnich czasach pojawiło się wiele nowych form hodowlanych, o przedłużanych płetwach i innym ubarwieniu. Ryby te są delikatne, a często niezdolne do rozpłodu. Przy ich hodowli potrzebna jest znajomość praw dziedziczności /genetyka/, gdyż jednym, nieprzemyślanym posunięciem można zniszczyć cały dorobek hodowlany.
Występująca u tych ryb częsta niepłodność może być również spowodowana zbyt wysoką i jednostajną temperaturą. Należy dążyć do- stworzenia rybom warunków jak najbardziej naturalnych, a więc – jeśli chodzi o temperaturę, to powinna być ona w nocy niższa o kilka stopni niż w dzień.
Nowe formy hodowlane powstały drogą mutacji i doboru. Mutacja występuje w 1 przypadku na 100 milionów urodzonych osobników. Jest to ilość wystarczająco duża dla systematycznego wzbogacania akwariów w nowe odmiany hodowlane.
Autor miał wątpliwości, co do potrzeby wprowadzania nowych form hodowlanych. Według jego oceny, najwartościowsze są te okazy, które występują w naturze.
Przedstawiciel NRD, p. Helmut Stallknecht zapoznał zebranych z rybami rodziny Anabantidae. Pomijamy tu opis pięknej kolekcji, pokazanej przez autora przy pomocy kolorowych przeźroczy. Ważniejsze będą jego uwagi na temat hodowli tych ryb.
Podstawowym zagadnieniem jest dobór pokarmu dla narybku, który odznacza się bardzo małymi rozmiarami. Bez wrotków /Rotatoria/ wychów narybku jest z góry skazany na niepowodzenie. Źle wykarmione za młodu egzemplarze nigdy już nie wykazują właściwej żywotności i trzeba je pomijać przy zestawianiu par lęgowych.
Gdy narybek osiągnie wielkość 1 cm, należy mu zabezpieczyć dużą ilość pokarmu roślinnego. Hodowcy niemieccy podają jako dodatek do karmy płatki owsiane, ale dopiero po rozwinięciu się u ryb labiryntu.
Nieodzowne jest też dostarczanie narybkowi dużych ilości wapnia /pod postacią kredy szlamowej, wsypywanej do akwarium/, które młode zwierzęta wykorzystują do budowy kośćca.
Dla większości gatunków twardość wody nie odgrywa zasadniczej roli. Wytrzymują rozpiętość od 5 do 25°n. O wiele ważniejsze znaczenie ma temperatura. Przy. stałej i wysokiej ciepłocie wody zanika u ryb labiryntowych chęć do tarła. W dzień temperatura może dochodzić do 35°C, ale w nocy powinna opadać nawet do 22°C. Podobne wahania spotyka się w naturze i nie wolno o tym zapominać.
Pewne gatunki wymagają przy tarle miękkiej i lekko kwaśnej wody /np. Trichogaster leeri/, jednak zaraz po wylęgu narybku należy stopniowo podnieść twardość wody /przez dolewanie/, gdyż młode w innej nie rosną. Później dojrzewające samce są żywotniejsze i więcej interesują się samicami oraz budową, gniazda.
O sumikach akwaryjnych mówił przedstawiciel akwarystów czechosłowackich, p, Gerhard Habel. Ryby te zasługują na większą uwagę od tej, jaką im się poświęcało dotychczas.
Sumiki są rybami bardzo odpornymi i mało wymagającymi. Niemal co roku pozyskiwane są dla akwariów nowe gatunki, niejednokrotnie bardzo ładnie ubarwione. Amerykańska ferma wyhodowała ostatnio nową formę sumika albinotycznego. Z rodzaju Corydoras hodowane są już w akwariach 44 gatunki.
Sumiki bardzo łatwo się oswajają. Przy umiejętnym obchodzeniu się z nimi, pobierają pokarm z ręki. Jedzą wszelkie pierścienice, larwy komarów, rozwielitki, a nawet suchy pokarm.
Ci hodowcy, którzy karmią ryby rurecznikami./Tubifex/ powinni koniecznie zaopatrzyć się w sumiki, gdyż ryby te bardzo dokładnie wybierają nadmiar opadłego na dno pokarmu. Spełniają więc rolę służby sanitarnej.
Sumiki mają bardzo małe wymagania pod względem składu chemicznego wody. Twardość nie odgrywa żadnej roli. Wystarczy czysta, lekko zakwaszona woda, o temperaturze od 18 do 26°C. Jeśli są dobrze karmione, to nie mącą wody. Przy karmieniu zbyt skromnym, często przeszukują dno, wznosząc tumany mułu. Konieczne jest wtedy stosowanie filtru.
Widok gromadki maleńkich sumików, przesuwających się po dnie niczym stadko myszek, może uradować każdego miłośnika akwarium.
Autor wspomniał też o mało u nas znanych lorikariach. Są to denne ryby, równie odporne jak sumiki. Niektóre gatunki przebywają u ujścia rzek do morza i z tego względu wymagają lekko zasolonej wody w akwarium.
Blisko 60 % pokarmu lorikarii stanowią rośliny. Najchętniej zjadają glony, ale gdy tych brakuje, można im podawać sałatę i szpinak. Pokarm roślinny wzmaga u tych ryb chęć do tarła. Temperatura wody dla dorosłych ryb powinna się wahać w granicach 20 – 25°C.
Ostatnim mówcą był znany działacz związku czechosłowackiego, p. Jiri Taborsky. W obszernym wykładzie zapoznał zebranych z niemal wszystkimi przedstawicielami rodziny Characidae. Referat był bogato ilustrowany kolorowymi przeźroczami.
Wykłady w języku czeskim nie były tłumaczone, gdyż zebrani dość dobrze rozumieli sens wypowiadanych zdań, natomiast wymagały przekładu prelekcje prowadzone w języku niemieckim. Tego trudnego zadania podjął się z doskonałym rezultatem kol. dr Henryk Szelęgiewicz.
W dniach od 1 do 13 czerwca br. odbyła się w Wojewódzkim Parku Kultury i Wypoczynku w Chorzowie, ogólnopolska wystawa ryb egzotycznych. Zgromadzono na niej w 84 akwariach 106 gatunków i odmian hodowlanych ryb. Była to więc największa kolekcja eksponowana dotychczas w Polsce.
O tej interesującej wystawie napiszemy obszernie w przyszłym wydaniu Akwarium. Niestety, z braku miejsca nie dało się tego zrobić na kartach niniejszego numeru.
fragment z wystawy. Fot. M.Celler.
|