MIROSŁAW CELLER
Wystawa ryb egzotycznych w Chorzowie
Dopiero teraz wypada mi pisać o wystawie, która miała miejsce w czerwcu 1968 r. Nie mogliśmy zmieścić olbrzymiego materiału w poprzednim zeszycie „Akwarium” i stąd ta zwłoka. Sądzą, że i teraz interesuje Czytelników pokazana tam kolekcja ryb.
Ogółem eksponowano 106 gatunków i odmian hodowlanych, w łącznej ilości 978 szt. Był to niewątpliwie największy zestaw ryb egzotycznych wystawiony w kraju. Ale, tak między nami, czy to jest dużo, czy mało? Optymiści powiedzą, że dużo, pesymiści każą zajrzeć do podręczników, w których spis zaaklimatyzowanych ryb przekracza grubo ponad 1000 gatunków.
Ażeby mieć mniej więcej pełny obraz stanu ryb w Polsce, trzeba do cyfry 106 gatunków dorzucić jeszcze co najmniej 30, których wystawcom nie udało się zdobyć. A więc 140 – 150 gatunków hodujemy w kraju. Podobny stan, może nawet nieco niższy, posiadają Węgrzy i Czechosłowacy, o wiele mniejszy Bułgarzy i Jugosłowianie. Ale Szwedzi, Anglicy, Holendrzy, Niemcy, ozy Amerykanie mają ryb bez porównania więcej. W NRD na przykład hoduje się około 50 gatunków z samej tylko rodziny karpieńcowatych. A więc, mogłoby być lepiej i z naszym stanem posiadania.
Zapyta ktoś, a skąd brać nowe gatunki? Więc odpowiem, opierając się na kilkudziesięcioletnich obserwacjach; mieliśmy już w kraju około 300 gatunków ryb, jednak wiele z nich ginęło po kilku miesiącach, inne, choć żyły wiele lat, nie dawały potomstwa. Dla przykładu – nie mogliśmy zdobyć na wystawę kopeiny pryskacza, chociaż przeszło dziesięć lat temu importowała ją w dużych ilościach spółdzielnia „Akwarium”. Byłem świadkiem, jak stłoczone ryby składały masowo ikrę na szybie nakrywowej. Można ją było skrobać nożem. Kilku amatorów brało ją nawet do swoich akwariów. Kupowali też dorosłe sztuki. A jednak wyników nie mieli. Nie umieli wykarmić narybku. Podobnie było z importami wielu gatunków plelęgniczek – Apistogramma. Byłem świadkiem, jak klient wzbraniał się przed kupnem nowych karpieńców, tłumacząc się skąd weźmie wodę dla „takich” ryb? Rzeczywiście problem! W najgorszym przypadku przegotowana woda z czajnika i garść torfu ratują sytuację, a do rozmnażania wystarczy dolać do tego wody destylowanej za 3 złote polskie i po kłopocie.
|
Fragment wystawy. Fot. H.Kilka. |
Wielu ludzi, niestety, woli się chronicznie bać, niż eksperymentować. Wielu też nie zadaje sobie trudu, by rozmnażać ryby trudniejsze i problemowe, z góry zakładając, że im to się nie uda. Jeszcze innym ryby się „nie wiodą”, bo brak im wiadomości i praktyki. Nie dziwimy się więc, gdy pewnego dnia zaginie w kraju ten, czy ów gatunek. Miejmy też pretensje tylko do siebie, że stan ryb jest taki a nie inny.
Na wystawie pokazano przedstawicieli 11 rodzin. Przeźroczka indyjska – Chanda ranga była jedynym reprezentantem rodz. Centropomidae. Aż dziwić się trzeba, że ta przeźroczysta, a mimo to piękna ryba nie zniknęła z naszych akwariów. Mamy obecnie zaledwie 4 poważniejszych hodowców, którzy potrafili rozwiązać problem wykarmienia narybku tej ryby i trwale ją rozmnażają.
Najliczniej, bo aż przez 33 gatunki, była to reprezentowana rodz. Characidae. Już sama ilość gatunków mówi o niesłabnącej modzie na ryby kąsaczowate. Do rzadko spotykanych ryb w naszych akwariach trzeba zaliczyć błyszczyka parańskiego – Moenkhausia sanotae-filomenae, barwieńca czarnego – Megalomphodus megalopterus, barwieńca czerwonego – M. swegesi hokejówką amazońską – Thayeria bohlkei, neona czerwonego – Cheirodon axelrodi i oesarską tetrą – Nematobrycon palmeri.
Pozwolą sobie wymienić kolejno wszystkie eksponowane gatunki, gdyż taki wykaz będzie stanowił w przyszłości materiał porównawczy, na podstawie którego będziemy mogli w dużym stopniu określać stan ryb w Polsce, znikanie jednych gatunków oraz pojawianie się nowych. W dziale ryb kąsaczowatych pokazano więc jeszcze następujące gatunki: bystrzyka z Serpa – Hyphessobrycon callistus, neona Inneaa – Paracheirodon innesi, płaszozaka srebrzystego – Ctenobrycon spilurus, prystelką – Prostella riddlei, żałobniozkę zwyczajną – Gymnocorymbus ternetzi oraz jej odmianę żałobniczkę polską, rozmnożoną przez kolegę Kawalca, bystrzyka pięknopłetwowego – H. pulohrypinnis, bystrzyka goyazeńskiego – H. griemmi, bystrzyka czerwonego – H. flammeus, bystrzyka ozdobnego – H. ornarus, żwawika czerwieniaka – Apchyocharax rubripinnis, błyszozaka Pittiera – Moenkhausia pittieri, bystrzyka czarnopręgiego – H. soholzei, neona zielonego – Hemigrammus hyanury, zwinnika ogonopręgiego – H. caudovittatus, zwinnika latarnika – H. ocellifer, zwinnika złotego – H. amstrongi, miedzika srebrnopręgiego – Hasemania marginata, neona czarnego – Hyphessobrycon herbertaxelrodi, bystrzyka trójpręgiego – H. heterohabdus, zwinnika nadobnego – Hemigrammus puloher, razborą klinową – Rasbora heteromorpha, skrzelopióra – Corynopoma riisei, ślepca jaskiniowego – Anoptichthys jordani oraz Phenacogrammus interruptus. Nazwa polska tego ostatniego gatunku nie jest mi znana.
Rodzinę karpiowatych – Cyprinidae reprezentowało na wystawie tylko 17 gatunków. I tu mogliśmy się pochwalić nowościami. Do najpiękniejszych ryb zaliczam labeo dwubarwnego – Labeo bicolor. Trudno opisać jak wspaniale reprezentuje się ta ryba i to nie tylko pod względem ubarwienia, ale także kształtu i żywego usposobienia. Przypuszczam, że ten gatunek szybko zdobędzie serca hodowców i popularnośoią zdystansuje razborę klinową, przeźroczkę indyjską, a nawet neona Innesa, zwracała na siebie również uwagą brzanka stoliczki – Puntius stoliozkanus i brzanka z Singapore – Puntius pentazona pentazona. Bardziej znane gatunki, to brzanka brokatowa – p. schuberti, brzanka zielona – p semifasciolatus, brzanka różowa – p. conchonius, brzanka wysmukła – p. titteya, brzanka purpurowa – P. nigrofasciatus, brzanka z Sumatry – P. tetrazona, kardynałek – Tanichthys albonubes, danio krępaozek – Danio devario, danio plamisty – Brachydanio frankei, danio tęczowy – B. albollneatus i danio maiabarski – Danio malabaricus.
Niepokojący okres zmierzchu swojej sławy przeżywają od dwóch dziesiątków lat wszystkie odmiany złotego karasia – Carassius auratus. Coraz mniej jest hodowców tyoh ryb. Piękne formy, tak pieczołowicie niegdyś pielęgnowane giną w zapomnieniu. Pech chciał, że w Chinach, ojczyźnie tych ryb, rewolucja „kulturalna” zniszczyła wielowiekowy dorobek akwarystów chińskich. Czy da się je uratować dla akwarystyki, trudno przewidzieć. W każdym bądź razie w kraju mamy coraz gorszy materiał hodowlany. Na wystawie pokazano średniej wartości welony łuskowe i bezłuskie oraz teleskopowelony.
Wśród piękniczkowatych – Poecilidae największym zainteresowaniem cieszyły się – kto by to pomyślał – pawie oczka! Znam sklepy zoologiczne, w których właściciele nie trzymają pawich oczek, bo jak mówią szkoda moczenia rąk przy ich wyławianiu. Teraz będą musieli zrewidować swój stosunek do tych maleńkich klejnotów rybich. Pawie oczka stają się modne. Na wystawie pokazano 6 pięknych odmian: welonowe, trójkątne /Triangel/, wiedeńskie, berlińskie, czerwone i plamiste. Naprawdę, było na co patrzeć. Stały tłum zwiedzających, stłoczony przed najmniejszymi akwariami, potwierdzał opinię, wypowiedzianą przeze mnie o tych rybach.
Z innych ryb żyworodnych pokazano mieczyka Montezumy – Xiphophorus montesumae i Hellera – X. helleri. Ten ostatni gatunek miał cały szereg odmian, jak! Simpson, lirogon, czerwona berlińska, czarna i czerwona długopłetwa. Nareszcie wystawiony był w naszych akwariach zmienniak wielobarwny – Xiphophorus variatus. Ta piękna ryba powinna być popularna jak wszystkie jej pokrewne gatunki, a jednak, z nieznanych mi powodów , z wielkim trudem zdobywa krajowe akwaria.
Z pozostałych przedstawicieli tej rodziny wymienić należy zmienniaka wielobarwnego – X. maoulatus, limkę czarnobrzuchą – Limia melanogaster, drobniczkę – Heterandria formosa i molienizję szerokopłetwą – Mollienisia latipinna.
Rodzina karpieńcowatych – Cyprinodontidae była reprezentowana zaledwie przez 4 gatunki i nie można powiedzieć, że stan taki przynosi nam dobrą reputację. Prawdopodobnie w kraju znalazłoby się jeszcze 5-6 innych gatunków, co i tak nie poprawia zbytnio sytuacji hodowlanej na tym odcinku. Przytoczę więc żenująco krótką listę ryb, reprezentujących krajowy stan posiadania karpieńcowatych: proporczykowiec z Kap Lopez – Aphyosemion australe, strumieniak kubański – Rivulus oylindraceus, szczupieńczyk pręgowany – Aplocheilus lineatus i Epiplatys dageti monrovis, ten sam, który poprzednio nazywał się szczupieńczykiem Chapera /Epiplatys ohaperi/, a obecnie czeka na nowy chrzest innym imieniem.
Wśród ryb łaźcowatych wyróżnia się gurami całujący – Helostoma temmincki i prętnik miodowy – Colisa chuna. Poza nimi były pokazane; gurami mozaikowy – Trichogaster leeri, gurami niebieski – Trichogaster trichopterus, gurami dwuplamisty – T. triohopterus trichopterus; bojowniki naprawdę wspaniałe – Betta splendens w kolorach czerwonym, niebieskim, zielonym i złotym oraz makrapody zwyczajne i albinotyczne – Macropodus opercularis.
Pierwszą rybą wśród ryb plelęgnicowatych – Ciohlidae, była niewątpliwie paletka brązowa – Symhysodon aequifasciata axelrodi. Przeznaczona dla niej oddzielne, dobrze wyeksponowane miejsce, a umiejętnie rozgłoszona wiadomość o fantastycznej cenie tej ryby, dochodzącej do wysokości 1000 zł, za sztukę, miała rozreklamować ten gatunek. Ludzie z ciekawości przyglądali się rybie, ale czy byli nią zachwyceni? Czas pokaże, ozy zdobędzie popularność równą choćby naszym poczciwym żaglowcom. A trzeba przyznać, że tych ostatnich pokazana była piękna kolekcja . Oprócz gatunku podstawowego – Pterophyllum scalare, można było podziwiać odmianę czarną, dymną, czarną welonową i zwykłą welonową.
Z pozostałych pielęgnicowatych należy wymienić : pielęgnicę skośnopręgą – Ciohlasoma festivum, pielęgniczkę pięcioplamą – Pelmatochromis annectens, pielęgniczkę Thomasa – P. thomasi, pielęgniczkę złotogłową – P. aurocephalus, pielęgniczkę kameruńską – P. cameronensis, gębacza czarnogardłego – Haploohromis burtoni, akarę błękitną – Aequidens latifrons, pielęgnicę Meeka – Clehlasome meeki, pielęgnicę zebra – Cichlasoma nigrofasciatum i pielęgnicę Marona – Aequidens maroni.
Pozostałe rodziny nie były lioznie reprezentowane. Rodzina Anostomidae miała trzech przedstawicieli: drobnoustka obrzeżonego – Nannostomus marginatus, drobnoustka Beckforda – N. beckfordi i ukośnika ozdobnego – N. eques, Loricaria sp, była jedynym przedstawicielem rodziny Loricariidae. Również rodzina Callichthyidae, chociaż znana z wielu gatunków, miała jedynego reprezentanta – kiryska złocistego – Corydoras schultzei. Rodzinę Centrarchidae reprezentował okoń tarczowy – Mesogonistius chaetodon.
Na zakończenie tego przeglądu zostawiłem opis rodziny Atheridae, aby opowiedzieć o pewnym fakcie, rzucającym światło na naszą hodowlę, Na wystawie pokazany był tylko jeden gatunek, mianowicie tęczanka mniejsza – Melanotaenia macculochil. Nie wystawiono natomiast, bo nie było skąd wziąć, tęozanki ozarnobrzeżonej – M. nigrans. Otóż parę lat temu wyhodowałem tęczankę czarnobrzeżoną w ilości 7000 sztuk i obdzielałem nią wszystkich, którzy mieli chęć ją trzymać. W krótkim czasie teren był tak nasycony, że ku mojemu utrapieniu, nikt nie chciał nawet słyszeć o moich rybach. W rezultacie tego, ponad 3 tysiące ryb przeznaczyłem na karmę dla młodych aligatorów. W kilka lat później nie widziałem już tego gatunku.
Oprócz ryb pokazano na wystawie sprzęt hodowlany oraz literaturę fachowa: krajową i zagraniczną. Dużym uznaniem cieszyła się ekspozycja nowoczesnego akwarium w kształcie telewizora usytuowanego na tle fragmentu wnętrza mieszkalnego.
Wystawa była urządzona wspólnym wysiłkiem P.Z.M.A. i Śląskiego Ogrodu Zoologicznego. Dzięki staraniom kierownika Z00, pana mgr-a Ireneusza Kotarby, można ją było urządzić nowocześnie pod względem rozwiązań technicznych i estetycznych. Związek nie posiadał w tym czasie potrzebnych funduszy, ani środków transportu i materiałowych i pomoc Z00 była wtedy wyjątkowo cenna.
Nie można też pominąć kolosalnego wkładu pracy naszych związkowców, głównie kolegów z oddziału chorzowskiego. Niektórzy z nich ofiarowali wiele dni z własnego urlopu na bezinteresowną pracę przy urządzeniu wystawy, inni poświęcali noce na dyżury. Około 30 związkowców ofiarowało swoje ryby dla celów ekspozycyjnych. Wiele gatunków dostarczył przedstawiciel akwarystów niemieckich pan Helmut Stallknecht oraz Narodowe Muzeum w Pradze – Sekcja akwarystyki. Wszystkie rośliny wodne, a dużo ich było potrzeba, ofiarował Ogród Botaniczny Uniwersytetu we Wrocławiu.
Wystawa spełniła swoje zadanie. Dowodziła tego duża frekwencja oraz opinie zapisane przez zwiedzających w wyłożonej księdze pamiątkowej.
|