XXI Warszawska wystawa akwarystyczna
Warszawski Związek Akwarystów zorganizował wystawę na którą zapraszał do Pałacu Młodzieży wielki napis przed wejściem.
Na wystawie można było zobaczyć ryby w akwariach standardowych które były umieszczone na ścianie wystawowej a także akwaria sześciokątne w których mieszkańców można podziwiać ze wszystkich stron.
Zbiornik wystawowe prezentowali prywatni hodowcy z Warszawskiego Zwiazku Akwarystów jak i sklepy akwarystyczne. Można było także zobaczyć ofertę sprzętu oraz pokarmów i akcesoriów do akwarium róznych firm.
Jedną z atrakcji wystawy było piękne akwarium morskie.
Umieszczone w akwarium o pieknej roślinności złote rybki przyciągały wszystkich zwiedzajacych wystawę.
W krótkiej galerii nie wszystkie akwaria można było zamieścić ale zobacz te najładniejsze.

Wystawa akwarystyczna WZA
Warszawa, Pałac Młodzieży, 31.03.2001 – 7.04.2001
Warszawa, 2.04.2001. Kolejny rok, kolejna wystawa akwarystyczna Warszawskiego Związku Akwarystów, kolejny raz prawie bez zmian. Z jednej strony to dobrze, że wystawa nadal się odbywa i że możemy tam zobaczyć wiele ładnych ryb, z drugiej strony źle, bo w tym roku znów zobaczymy te same błędy, które widzieliśmy już nie raz w latach poprzednich.
Wystawa i tym razem odbywa się w Pałacu Młodzieży w Warszawie. Miejsce to jest blisko związane z siedzibą WZA i ma wiele zalet – doskonała lokalizacja, dużo miejsca, ładny wystrój, doskonały dostęp do materiałów (akwaria, akcesoria, itp.). Pod tymi względami trudno w stolicy o lepszą lokalizację. Można ją jednak znacznie lepiej wykorzystać.
Przez wiele już lat na wystawie WZA widzimy praktycznie taki sam rozkład zbiorników. Miejsce, jakim dysponuje pomieszczenie, pozwala na wystawienie co najmniej 2x większej liczby akwariów (np. jedno pod drugim). A szkoda. Około 20-30 zbiorników to jednak niewiele, jak na wystawę z prawdziwego zdarzenia. O wiele więcej ryb i o wiele większe akwaria obejrzeć możemy chociażby w warszawskim ZOO. Oczywiście nie oczekujemy zbiorników o pojemności paru tysięcy litrów, ale nieco lepszego zagospodarowania powierzchni.
Jak co roku na wystawie nie zobaczymy też niczego „ponad przeciętność”. Pojedyncze, rzadkie okazy, takie jak Enantiopus sp. w akwarium odwzorowującym biotop jeziora Tanganika (wymieszany z Malawi, nie wspominając też o stanie płetw wspomnianego Enantiopusa…), a prócz tego to samo, co w większości sklepów akwarystycznych – „gupik, mieczyk, molinezja”. Jedynie kilku wystawców postarało się o nieco rzadsze ryby (np. Paracheirodon simulans, czy Hemisynodnontisy Bartka Latosa). Dwa lata temu na wystawie mogliśmy zobaczyć np. bardzo dorodne okazy Paracyprichromis nigripinnis, Gdzie są teraz? nikt nie wie…
Co dobrego?
W tym roku na wystawie WZA możemy zobaczyć sporo naprawdę ładnie urządzonych zbiorników i sporo pięknych ryb w świetnej kondycji. Trzy piękne akwaria ustawione zostały w lewym rzędzie. Pierwsze – akwarium z Paletkami przygotowane przez Tadeusza Kierczaka. Egzemplarze naprawdę dorodne (ogromne, o pięknym kształcie i barwach) i choć pierwszego dnia sprawiały wrażenie nieco zestresowanych, widać, że właściciel ma rękę do tych ryb.
Drugi zbiornik naprawdę wart obejrzenia, to akwarium przygotowane przez Jerzego Kosmalę ze sklepu Sumatra. Akwarysta ten od wielu lat specjalizuje się w tęczankach, a tu możemy zobaczyć naprawdę dorodne egzemplarze, choć jest ich w zbiorniku zdecydowanie zbyt dużo, a rozkład płci jest nieco nierównomierny (nie należy się jednak dziwić, samce tęczanek są o wiele piękniejsze).
Zaraz obok – akwarium holenderskie przygotowane przez obecnego prezesa WZA – Mirka Tymińskiego. Urządzone bardzo estetycznie, dorodne okazy roślin (niektóre dość rzadko spotykane w Polsce) w towarzystwie sporego stada neonów czerwonych oraz miedzików obrzeżonych. 90% roślin pochodzi z domowej hodowli Mirka (który w mieszkaniu M3 ma podobno 40 akwariów…)
Inne akwaria, na które warto zwrócić uwagę, to chociażby niewielki zbiornik przygotowany przez Ryszarda Rychtera z przepiękną, błękitną odmianą prętnika karłowatego – Colisa lalia. Niestety – tu także widzimy same samce (samice są wyjątkowo nieatrakcyjne pod względem barwnym). Zachwyt wzbudzają także dorodne pielęgniczki Ramireza zajmujące jedno z mniejszych akwariów, przygotowane przez Jana Joba. Przede wszystkim jednak akwaryści powinni zwrócić uwagę na wprost cudowne gurami mozajkowe – Trichogaster leeri – wystawione przez Tomka Markiewicza (ale podobno należące do innego członka WZA). Dorodna, czerwonawa barwa brzucha samca, piękny kształt, spore rozmiary – gratulacje dla hodowcy.
Warto również zwrócić uwagę na jedyne na wystawie akwarium morskie przygotowane przez sklep Barbary Ziarko ze sporą liczbą bezkręgowców. Bardzo ładne gupiki wystawili Ryszard Rychter i Zygmunt Pyrzanowski, a bojowniki Kamila Tymińskiego również zasługują na uznanie (choć są wystawione w „boxach”). Do ładniejszych należą także akwarium holenderskie z neonami simulans oraz rasborami i platkami (Bartek Latos), choć tu można mieć zastrzeżenia do „wymieszania biotopów”, a także akwarium z sumikami szklistymi (Waldemar Szewczyk), zbiornik z bystrzykami Pereza (Jan Job), akwarium z młodymi naskalnikami (Jerzy Bartoszewski), czy Tropheusy moori „Bemba” (Marek Wiejek). Jedynymi (dorodnymi) przedstawicielami fauny słodkowodnej z poza gromady ryb są Axolotle wystawione przez Leszka Goleniewskiego (dawny sklep „Pirania”) w towarzystwie dorodnych Anubiasów z domowej hodowli.
Co złego?
Jak co roku, także i tym razem na wystawie WZA można zobaczyć doskonałe przykłady tego, czego żaden akwarysta widzieć nie powinien. „Przykład idzie z góry” – widząc nieprawidłowo urządzone akwarium bez stosownego oznaczenia w rodzaju „tak nie należy postępować” początkujący popełnią wiele błędów. Akwaryści, którzy przygotowali zbiorniki będą mieli na sumieniu wiele rybich istnień. Z grzeczności pominiemy tu nazwiska „winowajców”.
Po pierwsze każdego, kto choć trochę kocha ryby, przejmie dreszcz na widok akwarium wystawionego przez hurtownię Euro-ZOO. W zbiorniku o długości ok. 1.2 metra i pojemności z pewnością nie przekraczającej 200 litrów możemy zobaczyć: dwa 50-centymetrowe sumy Sorubim lima, jedną 40-centymetrową płaszczkę słodkowodną (Potamotrygon sp.), jedną 50-centymetrową Arrowanę (Osteoglossum bircirrhosum) oraz… jednego ponad 70-centrymetrowego (!!!) suma Pseudoplatystoma fasciatum. Ryby te praktycznie nie mają szansy się w tym akwarium poruszyć, a co dopiero obrócić. Jakość wody już pierwszego dnia pozostawia wiele do życzenia. Mamy nadzieję, że ryby przeżyją do końca wystawy.
Również „świetnym” przykładem dla młodych akwarystów jest zajmująca centralną pozycję, na kolumnie umieszczonej w fontannie na terenie wystawy… kula z welonką (bez filtra ani napowietrzacza!). Trzymanie ryb, które dorastają do ponad 20 cm i mają ogromny metabolizm w 5-7 litrowej kuli nie jest, powiedzmy to delikatnie, zbyt dobre dla ich zdrowia i samopoczucia. Brak filtra czy napowietrzania to bardzo poważne niedopatrzenie. Niestety początkujący akwaryści zazwyczaj nie mają o tym pojęcia. Kogo, jak kogo, ale Warszawskiego Związku Akwarystów raczej nie podejrzewamy o taki brak wiedzy. To raczej brak świadomości, że wystawa to ogromna odpowiedzialność w stosunku do sprzedawanych w sklepach stworzeń. Za akwaria wystawione przez sponsorów WZA nie może odpowiadać (a bez sponsorów wystawa zapewne by się nie odbyła), lecz należałoby chociaż zwrócić im uwagę.
Niestety na wystawie zobaczymy wiele zbiorników przerybionych – kilkadziesiąt 10-centymetrowych pięlęgnic pawiookich w zbiorniku ok. 200 litrów (który nadaje się teoretycznie dla… jednej dorosłej sztuki tej ryby!) to następny „grzech” Euro-ZOO. Podobnie jest z paletkami wystawionymi przez tę hurtownię. Pielęgnice środkowoamerykańskie (w tym jeden ok. 30-centymetrowy Herichthys carpintis) pływają w sześciokątnym zbiorniku (ryby te potrzebują miejsca na własne terytoria, zbiornik o takim kształcie zupełnie się dla nich nie nadaje); pyszczaki z Malawi są w identycznej wielkości akwarium. Niezbyt dobrym pomysłem było też umieszczenie dwóch ogromnych pielęgnic pawiookich w akwarium o poj. ok. 100 litrów… Z jednej strony przerybienie zbiorników wystawowych można wytłumaczyć chęcią pokazania jak największej liczby ryb, z drugiej strony oglądający zbiorniki wrócą do domów i będą trzymać np. 30 dorosłych mieczyków w 20 litrach…
Niezbyt dobrym pomysłem jest też wystawianie zwierząt będących krzyżówką lub formą wyselekcjonowaną popularnych ryb – pielęgnic tzw. „papuzich”, a raczej papugoryb, czyli stworzeń o zdeformowanym kręgosłupie i kościach szczęki, czy też gurami całujących formy „balonowej”. Oczywiście akwarysta nie jest informowany na tabliczkach pod zbiornikami o fakcie, że nie są to naturalne formy. To tak, jakby na wystawie kotów w klatce w centralnym punkcie umieszczono zmutowanego Persa z pięcioma nogami i głową na brzuchu z podpisem „kot odmiany perskiej”.
Widząc nazwy łacińskie na podpisach pod zbiornikami można mieć wrażenie, że wystawcom nie chce się zajrzeć do książki, a jeśli już zaglądają, to jest to pozycja sprzed co najmniej 10-20 lat. Thorichthys meeki opisywana jako Cichlasoma meeki to jeszcze nie tak straszny grzech, ale o rybie „Pseudo Platystoma” żaden akwarysta chyba nie słyszał. Kolejne brawa dla Euro-ZOO.
Mieszanie biotopów wystawcom zdarza się dość często. W niektórych wypadkach można to wybaczyć, jeśli łączone są niewymagające, popularne gatunki. Mieszanie Tanganiki i Malawi (w dwóch zbiornikach) to już nieco gorszy pomysł, zaś naskalnik z brzankami to chyba hit sezonu. Duże zastrzeżenia do wystawy mogą mieć też osoby dobrze znające się na roślinach wodnych. Większość wystawianych egzemplarzy (z wyjątkiem akwariów holenderskich) to rośliny paludaryjne, zakupione przez WZA dla wystawców na kilka dni przed wystawą.
Podsumowując zauważone błędy można stwierdzić, że przed WZA jeszcze długa droga do wystawy z prawdziwego zdarzenia i że wystawcy powinni znacznie lepiej przygotowywać się przed pokazywaniem swoich ryb i urządzaniem zbiorników. To, że ktoś ma legitymację związku i od 30 lat trzyma w akwarium mieczyki wcale nie czyni go akwarystą. Czyni nim go dopiero wiedza o swoich podopiecznych i odpowiedzialność, szczególnie przy dzieleniu się swoimi doświadczeniami z innymi.
Za kulisami WZA
Mirek Tymiński, obecny prezes WZA, nie jest zadowolony z obecnej sytuacji w związku i z samej wystawy. Twierdzi, że powodem problemów takich, jak niezbyt ciekawe gatunki ryb, słabo przygotowane akwaria, czy też ich mała liczba, jest fakt, że związek dotychczas nie przykładał wystarczająco dużej wagi do dorocznej wystawy. Twierdzi, że wielu jego kolegów o wystawie zaczyna myśleć dopiero na tydzień przed jej otwarciem.
Mirek zapowiada drastyczne zmiany, pod warunkiem, że pozostanie prezesem po najbliższych wyborach. Do wystawy WZA będzie się przygotowywało już kilka miesięcy wcześniej, a każdy członek związku będzie musiał zadeklarować prezentację ciekawych, nietypowych ryb. Wystawcy nie będą również otrzymywać od WZA darmowych roślin – każdy będzie musiał zadbać o własne, pochodzące ze środowiska wodnego egzemplarze. Większa waga ma być również przykładana do ogólnych zasad urządzania akwariów. Plany Mirka są ambitne. Czy uda mu się przełamać stagnację trwającą od dłuższego czasu w WZA? Mamy nadzieję, że tak.
Jeszcze tydzień oglądania
Mimo wspomnianych „wpadek” wystawę warto odwiedzić by zobaczyć świetnie urządzone akwaria z dorodnymi okazami paletek, tęczanek, prętników, czy gurami. Mamy jednak nadzieję, że doczekamy czasów, kiedy z każdego wystawionego zbiornika każdy członek WZA będzie mógł być w pełni dumny, kiedy w każdym będą pływać dorodne okazy rzadkich i ciekawych ryb, kiedy wystawa stanie się nie tylko metodą na zarobienie pieniędzy, ale przede wszystkim metodą na spopularyzowanie prawidłowych zachowań wśród jak największej rzeszy laików oraz metodą na zachęcenie jak największej liczby osób do posiadania akwarium.
tekst: Tomasz Nidecki, zdj.: Darek Firlej
Spotkanie IZA na wystawie WZA
Warszawa, Pałac Młodzieży i okolice, 7 kwietnia 2001 r.
Zapowiadane na 7 kwietnia spotkanie IZA nie tylko odbyło się, ale odbyło się ze sporą pompą, gromadząc ok. 30 akwarystów w małej, ciasnej knajpce (tej samej, co rok temu). Wszystko zaczęło się około godziny 11, gdy dotarli pierwsi goście. Tomek Trocha (Trochej) i Marcin Nowacki (Eagle72) oczekiwali przed drzwiami wejściowymi do Pałacu Młodzieży. Dostrzegli nadchodzącego ufoka odzianego w okulary a’la Adam Małysz i spore słuchawki, machającego do nich. Odmachali. Tomek Trocha o mało co nie spadł ze schodów, gdy okulary a’la Małysz zostały przez ufoka zdjęte, a jego oczom ukazał się ukryty pod nimi tonid.
Po wymianie uścisków płetw ekipa weszła do pomieszczeń Pałacu, gdzie oczekiwała na nich już reszta stada. Po chwili nastąpiło prężenie płetw i stawianie pokryw skrzelowych przez członków WZA, którzy zobaczyli obce ryby na swoim terytorium i chcieli je stamtąd wygonić. Niestety przewaga liczebna stada IZA oraz entuzjazm okazał się silniejszy niż oficjalne plakietki. Jeden z organizatorów wystawy, członków WZA, podchodzi do Wojtka Tomanika (Uaru) po czym łapie za jego identyfikator IZA z pytaniem „czy macie na to pozwolenie”? Uaru oraz tonid z oczami szeroko otwartymi: „jakie pozwolenie???”; członek WZA: „co wy tutaj sobie zebranie robicie?”; tonid „tak, zebranie, ma pan cos przeciwko? nie wolno” (rozmówca spasował). Po kilku minutach ten sam, najwyraźniej dominujący samiec ze stada WZA, próbował przegonić stado IZA z centralnego punktu wystawy, motywując to faktem, że „zastawiacie panowie miejsce przy wejściu”.
Pojawienie się stada IZA spowodowało nie tylko zamęt wśród okupujących dotad baniak zwany Pałacem Młodzieży członków stada WZA. Padł też sprzęt. Po kilku minutach od wejścia na sale z hukiem i smrodem dymu padła część zasilania sali (cała fontanna oraz baniaki wystawione przez… Aquaela).
Po powitaniu część stada IZA postanowiła chwilowo zmienić lokal. Zapełniając trzy samochody przejechali most nad Wisłą i znaleźli się u Bartka Latosa, w sklepie oczywiście. Biedny Bartek musiał przeżyć najazd zachowujących się głośno, pstrykających zdjęcia (zupełnie jak Japończycy na wakacjach…) i wchodzących we wszelkie zakamarki sklepu internetowych akwarystów. Przeżył to dzielnie, a przy okazji sprzedał kilka ryb (zakupów dokonała m.in. Maja Prusińska – tęczanki dla swojego brata, a także kilka innych osób).
Po doszczętnym ograbieniu z wszystkich ładnych ryb sklepu Bartka ekipa powróciła już do nowego lokalu zwanego Alter Pubem. Niestety okazało się, że zarezerwowany dla stada baniak jest mocno przerybiony i stado miało problemy z obróceniem się w nim, już nie mówiąc o nadmiarze związków azotowych. Postanowiono więc zmienić lokalizację. Wysłana na zwiady grupa zdecydowała, że najlepszym miejscem będzie knajpka, w której odbył się zeszłoroczny zjazd IZA na wystawie WZA, mała restauracyjka przy kinie Bajka. Tam też przeniosło się po chwili całe stado, w którym niestety części ryb już nie było (wybrały inne baniaki, zwane domami…).
W docelowej knajpce było głośno, żywo, kelnerka (bacznie obserwowana przez dojrzałego płciowo dominującego samca zwanego Mariuszem Rutkowskim) krzątała się z kąta w kąt by zadowolić wszystkie, wybredne dość egzemplarze. Oglądano zdjęcia, książke tonida od ziemiojadach, dyskutowano na wszelkie możliwe tematy, pstrykano fotki, wymieniano się okularami i robiono wiele innych mniej lub bardziej ciekawych rzeczy.
Około godziny 15:00 stado powoli zaczęło się rozpierzchać do swoich kryjówek. Spotkanie trwało jednak nieformalnie jeszcze do godzin wieczornych, kiedy to część stada wykonała m.in. najazd na kryjówkę tonida (w korzeniach oczywiście).
Tomasz Nidecki, zdjęcia Darek Firlej
Fotoreportaż z XXI Wystawy Akwarystycznej WZA
w Warszawie, 31.03.-8.04.2001
A po Wystawie ekipa IZA udała się na z góry upatrzone pozycje
… by po krótkim czasie wykonać nieoczekiwaną zmianę miejsc.
od lewej: Tithian, Andrzej R, Mania Pi, Mariobek, Kashiash
od lewej: Darek Firlej, tonid, Too old z córką
od lewej: Sławek Siudakiewicz, Ania, Augustyn, Artur, Andrzej Szumski, Wikary
ekipa Akwafoto w kwietniu 2002, od lewej:
Jacek Kosiński, Artur Białosiewicz, Andrzej Zabawski, Mariusz Bekasiak
Malawi
Fotorelacja autorstwa Andrzeja Zabawskiego www.aquaphotostock.pl (dawniej Akwafoto.pl)