Jest to problem przez większość akwarystów (i nie tylko) nie doceniany. Napiszmy: Betta trifasciata. Wiemy, że Betta, to rodzaj ryb labiryntowych. Ale jaki to gatunek? Tego się z powyższej nazwy nie dowiemy! Otóż, jeżeli napiszemy Betta trifsciata, to może to być:
Betta picta Valenciennes 1846,
Betta splendens Regan 1909,
Betta taeniata Regan 1909,
Betta trifasciata Bkeeker 1850.
No, i która to z ryb???
Jeżeli napiszemy jednak Betta trifasciata Bleeker 1850, na pewno będzie to ta, a nie inna ryba. Zdecydowana większość ryb (roślin także) posiada oprócz tej prawidłowej nazwy, także inne. Te inne, to synonimy, czyli nazwy, które były nadane temu samemu gatunkowi przez różnych opisujących. Która z nazw jest uprawnioną, decydują przepisy Międzynarodowego Kodeksu Nomenklatury Zoologicznej. Zwykle jest to pierwsza z nadanych nazw. Przyjżyjmy się nazwie Betta trifasciata Bleeker 1850. Ten tłusty druk, to binominalna, czyli dwuimienna nazwa gatunku. Pierwszy człon tej nazwy, to nazwa rodzaju do jakiego dany gatunek należy. Drugi człon, to nazwa gatunku w danym rodzaju. Pozostała część zwie się świadectwem. Składa się z nazwiska, lub nazwisk opisujących i roku opisania. Świadectwo musi być zawsze wyróżnione. Stosuje się: albo inny krój czcionki, albo kursywę, czyli pismo pochyłe, albo inną wielkość pisma, albo inny kolor, albo podkreśla się. Świadectwo decyduje o ważności binominalnej nazwy, czyli nazwy naukowej. Z tego powodu jest nieodłączną częścią naukowej nazwy gatunku. Dotyczy to także synonimów.
Identycznie będzie w przypadku określenia Betta rubra. A przecież Betta rubra to może być
Betta picta Valenciennes 1846,
Betta splendens Regan 1909,
Betta rubra Perugia 1893.
Wyżej wymienione przykłady świadczą o braku wiedzy u piszących. Po prostu: piszą nie biolodzy. I wcale nie chodzi o to, by był to biolog z wykształcenia. Może to być absolutny amator, ale amator samouk. O tym, czy nazwa będzie poprawna, nie decyduje tytuł profesora zwyczajnego lub inny zaszczytny tytuł. Profesor może być od prawa lub od ekonomii i wcale nie musi wiedzieć, że poprawna nazwa gatunku składa się z nazwy rodzaju, nazwy gatunku w tymże rodzaju i ze świadectwa, i że te elementy muszą być pisane zawsze łącznie.
Powyższe dotyczy także nazewnictwa botanicznego. Pytanie: co robić, by nazywać poprawnie? Jest kilka bardzo istotnych uwag:
Nie znam nazwy naukowej, to się nie wysilam na jakiegoś Betta rubra. Piszę zwyczajnie nazwę obiegową. Na przykład: bojownik, danio pręgowane, albo piszę tytuł „Czerwona platka”.
Znam synonim, ale nie znam nazwy uprawnionej. Piszę wobec tego synonim (ale bezwarunkowo cały), a w tekście wspominam, że nie znam obecnej nazwy (zapomniałem), lub wcale o tym nie piszę. Mądry albo przejdzie nad tym do porządku dziennego, albo podzieli się grzecznie informacją o poprawnej nazwie. Kiedy jest synonim, to na pewno wiadomo o jaki organizm chodzi. Pomyłka wykluczona. Że nazwa wadliwa? Synonim jest na stałe związany z danym organizmem (rybą, ślimakiem, rośliną). Z tego powodu aktualną nazwę można łatwo ustalić, pod warunkiem oczywiście, że dotrzemy do nowszej i dobrej literatury.
Stowarzyszenia o profilu akwarystycznym powinni gromadzić informacje z zakresu systematyki i popularyzować je. W okresie istnienia Polskiego Związku Miłośników Akwarium istniała współpraca z Polską Akademią Nauk, co zaowocowało opracowaniem polskiego nazewnictwa powiązanego z nazwami naukowymi poszczególnych rybek. Kiedy zniknęli miłośnicy, a nastali akwaryści (akwarystyka, to nauka o hodowli organizmów wodnych w akwarium Polacy nie gęsi …), to nie mogli się już poniżać do współpracy z jakimś PAN’em. Te polskie nazwy nawiązywały do znaczenia nazw naukowych, a w części do nazewnictwa kraju, skąd przywędrowały do Polski. Rzadziej do nazewnictwa kraju pochodzenia. Niektóre nazwy nawiązywały równocześnie i do nazwy naukowej, i do nazwy kraju, z którego zostały przywiezione. Były więc odpowiednio umocowane i zrozumiałe. Jako przykład można podać motylka Ramirez’a, który po łacinie nazywał się wtedy Apistogramma ramirezi, zaś po niemiecku nazywa się dosłownie pielęgnica motylowa, lub jak kto woli, pielęgnica – motyl, czyli Schmetterlingsbuntbarsch. Piszący po-siada tylko część tych opracowań. Reszta pozostała u pożyczających. Tenże dorobek postradał także Zarząd Główny PZA.
Akwaryści (poprawnie powinno się mówić o miłośnikach akwarium) szukają wiedzy wyłącznie we wydawnictwach akwarystycznych. Niestety, poza kilkoma artykułami w czasopiśmie Akwarium sprzed jego reaktywowania, które stały na wysokim poziomie, średnia wypadała nijako, zaś część artykułów nie powinna była być drukowana. Przykładem mogą być artykuły o świetle, lub spór o komiks Wiktora Dackiewicza. Reaktywowane Akwarium ma swoje potknięcia, ale poziom jego się podwyższa i należy mieć nadzieję, że nie będzie to sztuka dla sztuki, ale bardzo pożyteczny organ miłośników akwarystyki. Organ po który będzie sięgał każdy miłośnik akwarystyki, tak, jak kiedyś sięgano po Wochenschrift für Aquarien und Terrarienkunde (Tygodnik dla wiedzy o akwarium i terrarium).
Przykładem bzdur publikowanych we wydawnictwach akwarystycznych może być szum wokół tak zwanej odwróconej osmozy. A cała rzecz w tym, że nastała taka moda, moda związana z napełnianiem kieszeni. O rzeczywistym problemie wody nie ma mowy. I tak jest też z systematyką i poprawnym nazywaniem organizmów. Głowa puchnie od nadmiaru wiedzy akwarystycznej, a jaki pożytek ma z tego miłośnik? Jeszcze nie spotkałem się w polskojęzycznej literaturze książkowej z tym, co akwarysta w rzeczywistości powinien wiedzieć.